Jak podnieść wiarygodność Kościoła? Może tak: ustawowo sprawić, by to, co głosi, stało się prawdą. Można zacząć od naprotechnologii. Do tej pory in vitro było jedyną skuteczną metodą w przypadku niektórych problemów z zajściem w ciążę, a wymyślona przez Kościół naprotechnologia (czyli nowa nazwa dla obserwacji cyklu i pewnych podstawowych schematów postępowań) nie mogła pomóc.
Minister zdrowia z PiS, który życzliwości Kościoła zawdzięcza sukces wyborczy, zlikwidował finansowanie in vitro, a pieniądze przekazał na naprotechnologię, ale to nie przekonało ludzi starających się o dziecko, podobnie jak wcześniejsze wprowadzenie słowa „technologia” do nazwy. Większość par wciąż wybierała in vitro. Za zabieg płacąc z własnej kieszeni albo korzystając ze wsparcia samorządów, które 30-proc. szanse na dziecko uznawały za grę wartą świeczki.
Czytaj także: Z programu naprotechnologii urodziło się tylko 70 dzieci
Co się znalazło w nowym projekcie dotyczącym in vitro
Teraz nawet to ma się zmienić. Posłowie PiS i Kukiz ′15 wnieśli projekt, który spowoduje, że in vitro przestanie być metodą medyczną, a stanie się czymś jak gra w totolotka, mniej pewną nawet niż naprotechnologia. Posłowie chcą, aby jednorazowo zapładniana mogła być tylko jedna komórka jajowa.