Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Kochać bliżej ludzi

Żyjemy w kraju, w którym ludzie od polityki pragną się trzymać z daleka, co – jeśli zna się ludzi robiących tę politykę – łatwo zrozumieć. Pytanie: jak daleko od ludzi mają się trzymać politycy, żeby było dobrze (jeśli nie wszystkim, to w każdym razie politykom)?

W swoim czasie PSL ogłosiło hasło wyborcze: „PSL blisko ludzi”. Ludowcy nie precyzowali jak blisko, ale należy sądzić, że jednak dość blisko, a w każdym razie nie tak daleko jak inne partie. Obecnie Prawo i Sprawiedliwość poszło dalej i lansuje hasło mówiące, że partia ta będzie „Bliżej ludzi”. To z kolei zaniepokoiło PSL, które uznało, że na razie PiS znalazł się nie tyle bliżej ludzi, ile niebezpiecznie blisko hasła „PSL blisko ludzi”. PSL wręcz oskarżył PiS o kradzież hasła, które ludowi spece od politycznego marketingu wymyślali miesiącami, aż wreszcie im się udało. PiS odpowiada, że niczego nie kradnie, bo między „blisko” a „bliżej” jest przecież różnica, choć na razie nikt nie wie, jak wielka.

Nowe hasło PiS już wywołało zrozumiały niepokój w społeczeństwie, które od polityków pragnie być możliwie daleko, a może i jeszcze dalej. Pojawiają się nerwowe pytania: jak blisko ludzi zamierza być ta partia i dlaczego? Czy PiS chce się znaleźć bliżej wszystkich ludzi, czy tylko niektórych, starannie wyselekcjonowanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuraturę? Panuje obawa, że kiedy jedni ludzie koniecznie pragną znaleźć się blisko innych ludzi, powstaje sztuczny tłok i łatwo o nieszczęście. Pisarze i dziennikarze narzekają na przykład, że fakt, iż PiS znajdzie się bliżej nich, może doprowadzić do wzrostu VAT i poważnego uszczuplenia ich dochodów. A Donald Tusk już jakiś czas temu radził, żeby trzymać się za portfele, kiedy PiS rządzi i chce być bliżej ludzi. Niewykluczone, że PO pójdzie do wyborów samorządowych z atrakcyjnym hasłem: „Platforma daleko od ludzi”, które mogłoby zapewnić jej niezły wynik, a na dodatek byłoby proste w realizacji.

W atmosferze wzajemnej nieufności i ogólnej niechęci jednych ludzi do bycia bliżej innych ludzi odosobniony jest głos Kazimierza Marcinkiewicza, który w swoim blogu internetowym ogłosił, że polityk musi kochać. To zupełnie nowa jakość w naszej polityce, w której miłości jest tyle, co kot premiera napłakał. Bez miłości, pisze Marcinkiewicz, nie ma dobrej i uczciwej polityki. Kochał Kazimierz Wielki, kochał Stefan Batory, nawet Ronald Reagan kochał, by zmienić Amerykę i pomóc w obaleniu komunizmu.

Kazimierz Marcinkiewicz nie kryje, że kocha z wzajemnością siebie oraz wszystkich ludzi, co najlepiej świadczy o tym, że ma zadatki na wielkiego męża stanu. Niestety, kiedy patrzy się na sondaże popularności, widać, że przed tą miłością na razie nie ma ucieczki. Część warszawiaków już wpadła w niepokój, gdyż – jak wiadomo – kiedy człowiek kocha, bywa trudny we współżyciu, nie może skupić się na pracy i traci racjonalny ogląd rzeczywistości. Ogarnięty miłosnym szałem Marcinkiewicz na razie obiecał mieszkańcom stolicy trzy nowe mosty. Z tym że – jak twierdzą zgryźliwie ludzie, którzy kochać nie potrafią – na pewno na tym nie skończy.

Polityka 33.2006 (2567) z dnia 19.08.2006; Fusy plusy i minusy; s. 91
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną