Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

AleGloria *****

Adres: Warszawa, Pl. Trzech Krzyży 3

Caryca stołecznej gastronomii – Magda Gessler – kroczy od sukcesu do sukcesu. Choć czasem się potknie. Otwiera restaurację jedną po drugiej. Ostatnio uruchomiła w świetle jupiterów, przy trzasku fleszy i szumie kamer, cały kompleks restauracyjny przy placu Trzech Krzyży w tzw. Domu Dochodowym. Mieści się tam – w sąsiedztwie najdroższych w stolicy sklepów – Ermenegildo Zegna i Burberry: Czaji – bar herbaciarnia, Embassy – ambasada dobrego smaku, Beluga – japan russia caviar bar, oraz okręt flagowy przedsięwzięcia: restauracja Ale Gloria.
Jaka nazwa – takie wnętrze. Już od drzwi prowadzących z placu w kierunku windy towarzyszą speszonemu gościowi zwisające z obu stron korytarzyka i tworzące łuk triumfalny białe girlandy przypominające koronkowe nogawki wspaniałych dessous mojej babci Eufrozyny. (Dziś nogawki owych majteczek występują w charakterze abażuru do lampy w letnim domu). Po zjechaniu do sal, a raczej wielu sal mieszczących się w piwnicach budynku wrażenie oszołomienia nie mija. A nawet rośnie. Białe koronki, gipiury, frędzle, wycinanki wiszą i zdobią wszystko: ściany, kolumny, pień drzewa wyrastający pośrodku lokalu, fotele i kanapy także.

Drugim elementem zdobiącym są truskawki malowane czy haftowane na setkach poduch i poduszek. Trzecim są gęsi. Małe, większe i wielkie. Na szczęście drewniane, więc nie włażące pod nogi.

Całość stwarza wrażenie sennego koszmaru lub scenografii do polskiego współczesnego filmu nazywanego komedią romantyczną.

Jak w filmie Hitchcocka napięcie wzrasta podczas lektury karty dań. Bystry potok, a w nim pstrąg wędzony z dressingiem zielonym. Bursztynowy rosół na cielęcinie uperfumowany szafranem. Pasztet fruwający z leśnego ptactwa w galarecie. Masłem i pieprzem sikające kijowskie kotlety na konfiturze....

Tylko z litości dla literackiego smaku czytelników oszczędzę dalszych cytatów.

Gotowi byliśmy uciekać przed kolejnymi przeżyciami. Widok na talerzach sąsiadów zatrzymał nas jednak przy stole. Zamówiliśmy: zieloną sałatę z krwistym rostbefem, rukolą, roszponką, owocem granatu i dressingiem owocowym – 36 zł (nazwa w karcie oczywiście inaczej brzmiąca), wątróbkę gęsią z galaretką z czarnej porzeczki i cassisem – 89 zł, chłodnik – 19 zł, sznycel wiedeński – 67 zł, dorsza z ziemniakami – 56 zł i naleśniki z pastą orzechową w sosie czekoladowym – 22 zł.

Już pierwsze kęsy uświadomiły nam, że wybaczamy restauratorce koszmar, jaki nam zafundowała budując lokal w stylu american dream dla gości o specyficznym guście, wybaczamy nawet krzykliwą propagandę. Foie gras, czyli gęsie wątróbki, były znacznie lepsze niż te, które mieliśmy okazję jeść w paryskim lokalu La Tour d’Argent. Były także znacznie droższe. Dorsz, który pływał w sosie z kaparami i sercami karczochów, w niczym nie ustępował daniu pierwszemu. To samo można i należy powiedzieć o wszystkich pozostałych potrawach. Jeśli więc macie Państwo silne nerwy (myślimy tu o wystroju) i sporo pieniędzy na przyjemności, to zachęcam: wybierzcie się na plac Trzech Krzyży.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną