– Jeśli Polska ma być Genowefą Wiśniowską, Danutą Hojarską czy Renatą Beger, to ja jestem za delegalizacją tej partii – uprzedza pan Olgierd, rencista, który zatelefonował w tej sprawie do redakcji. Jego zdaniem koncepcja, że Polska jest kobietą, to nawiasem mówiąc gruba przesada. Polska, powiada, powinna być raczej mężczyzną, i to postawnym, najlepiej blondynem, dysponującym silnym ciosem z obu rąk, żeby szanowano nas w Europie.
Może i powinna, ale nie jest, odpowiadają zwolennicy koncepcji Gretkowskiej. Ich zdaniem Polska jest kobietą i to niestety co i rusz molestowaną przez różnych spoconych amantów dysponujących okazałym immunitetem. Składają oni kobiecie niedwuznaczne propozycje, próbują nią rządzić i obiecują, że będzie miała z nimi raj na ziemi. Potem wprowadzają się do niej, wykorzystują, a gdy po jakimś czasie odchodzą, okazuje się, że z mieszkania znikają także cenne drobiazgi, karta kredytowa i kluczyki do samochodu. A ona zostaje z nieślubnymi dziećmi, bez pracy, a nawet bez materiału genetycznego niezbędnego do ustalenia ojcostwa.
Jak można się domyślić, Gretkowskiej chodzi o to, żeby Kobiecie-Polsce było w życiu lepiej, bo wtedy być może lepiej w życiu będzie również kobiecie w Polsce, a kto wie, czy i mężczyzna w Polsce na tym nie skorzysta. – Jeśli potrafimy założyć sukienkę, potrafimy też założyć prawdziwą partię polityczną – przekonywała śmiało pisarka na inauguracyjnym spotkaniu nowego ugrupowania.
Jedno jest pewne – zawarty w tym zdaniu optymizm każe o jej inicjatywie myśleć z całą powagą, na jaką nas w tym momencie stać. Po założeniu właściwej sukienki sukces wyborczy i medialny przedsięwzięcia Polska Jest Kobietą wydaje się murowany. Będzie on tym cenniejszy, że jak pokazują ostatnie wypadki, na razie w mediach sukces osiągają raczej kobiety, które potrafią sukienki zdejmować.
Poprzednie odcinki