Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Czy wysyłać dziecko na dodatkowe pozalekcyjne zajęcia sportowe?

Czy wysyłać na dodatkowe zajęcia sportowe?

Nie denerwuj się, jeśli dziecko raz chce być piłkarzem, a po miesiącu karateką. Niech próbuje, zmaga się, wygrywa i przegrywa.

Jak najbardziej wysyłać. Jak najwcześniej. Ruch u 7-latka jest bardzo ważny wcale nie dlatego, że chcemy wyhodować olimpijczyka, ale dlatego, że w podstawowy zupełnie sposób wpływa na rozwój intelektualny i emocjonalny. Prawidłowe funkcjonowanie w świecie oparte jest na równowadze między tymi trzema sferami. W nauce czegokolwiek bardzo ważna jest koncentracja, na wyrobienie której bardzo istotny wpływ mają zajęcia sportowe, na przykład karate. Sport uczy zachowań społecznych, przestrzegania reguł i zasad, co jest niezbędne do funkcjonowania w grupie, w szkole i w świecie w ogóle. Mały człowiek umiejący przestrzegać zasad jest akceptowany przez nauczycieli, rodziców, kolegów i w związku z tym ma dobrą samoocenę. W sporcie raz się przegrywa, raz wygrywa. W sytuacji porażki zawsze ma się perspektywę rewanżu, następnego meczu, następnego pojedynku.

Sport uczy stawiania czoła porażce, bo porażka sportowa to „klęska z nadzieją”, która uodparnia psychicznie. Ta umiejętność zaprocentuje przy klasówce, dyktandzie, teście.

Wysyłać dzieci na dodatkowe zajęcia sportowe trzeba i dlatego, że w szkole mają ich bardzo mało. Nasze dzieci, zwłaszcza te pozamykane w wielkomiejskich apartamentowcach, już nie wychodzą przed blok grać w piłkę, w klasy czy na rower, tak jak my wychodziliśmy 20 lat temu. Swoje mecze życia rozgrywają przed ekranem komputera.

Przy wyborze zajęć sportowych trzeba się kierować preferencjami dziecka. Czasem już w przedszkolu jednoznacznie wykazuje ono predyspozycje i chęć do uprawiania konkretnej dyscypliny – wówczas sytuacja jest prosta.

Przeważnie jednak dziecko nie bywa rozsądne, co zazwyczaj rozsierdza rodziców. Najpierw wymaga, by zapisać je na pływalnię, bo pływa koleżanka z klasy, albo na piłkę nożną, bo właśnie trwają mistrzostwa świata. Potem okazuje się, że ani pływanie, ani strzelanie goli nie przychodzą tak łatwo i dziecko się rozczarowuje. W każdym wypadku trzeba próbować, być cierpliwym i nie obrażać się na pociechę za zmarnowany czas i pieniądze. Niech próbuje karate, pływania, piłki, nart, łyżew. Niech rusza się jak najwięcej. Oderwijcie je od telewizora, odłączcie od playstation. Najlepiej sami załóżcie trampki i rozegrajcie mecz w realu.

Nierozsądni bywają też rodzice. Najgorsze, co może się dziecku przydarzyć, to niechęć do sportu na całe życie, bo uprawiało go pod ich snobistycznym przymusem. Zanim posadzisz dziecko na konia, wyślesz na żagle, warto przemyśleć, czy ma ono do tego predyspozycje.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną