Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Korepetycje: kiedy, ile, z czego?

Korepetycje są zarazą polskiego systemu edukacji. Zdolne, średnio zdolne dziecko powinno sobie poradzić bez nich.

Korepetycje są prawdziwą zarazą polskiego systemu edukacji. Niezależnie od tego, czy jest to małe miasto, czy wielki uniwersytecki ośrodek, korki biorą wszyscy. A przynajmniej taka panuje powszechna opinia, co powoduje, że ten korepetycyjny młyn sam niesłychanie się napędza.

Socjologowie tłumaczą to zmianami ostatnich lat. Nam, rodzicom, wydłużył się czas pracy, mamy go coraz mniej dla swoich dzieci. Jednocześnie wykształcenie niemal wszystkim z nas wydaje się absolutnie koniecznym warunkiem do odniesienia sukcesu, a przynajmniej – tak powszechnie uważamy – gwarantuje wyższą płacę i lepsze życie. Łożenie na edukację dziecka coraz częściej traktujemy jako inwestycję, która ma się zwrócić w przyszłości. I podstawowy rodzicielski obowiązek. Świadomość wyścigu na rynku edukacji, a potem pracy, mają już gimnazjaliści.

Coraz częściej zdarza się więc, że zdolne i sumienne dziecko przychodzi z żądaniem: muszę mieć korki, bo cała klasa ma. I to nie z przedmiotu, z którego kuleje, ale z tego, na którym zamierza budować edukacyjną przyszłość. Bo też specyfiką naszej korepetycyjnej zarazy jest to, że z poduczek nie korzystają lenie i tępaki, ale prymusi. I nie dzieci z biednych rodzin, gdzie rzeczywiście dochodzi do zaniedbań edukacyjnych, lecz z tych zamożniejszych.

Co więc robić? Najlepiej byłoby tu namówić rodziców na wspólny antykorepetycyjny front i egzekwowanie od szkół, żeby porządnie uczyły. Jednak zrozumiałe, że gdy matura za pasem, trudno o rewolucyjny nastrój. Jest raczej lęk, obawa przed zaniedbaniem.

Nie wolno dać się spętać lękiem, ulec histeriom sączonym i przez dzieci, i przez innych rodziców. Żerują na tym nieuczciwi nauczyciele, którzy – zdarza się – świadczą sobie wzajemne przysługi, podsyłając potencjalnych klientów. W mniejszych miastach nie bawią się nawet w takie subtelności: sami prowokują prośbę o dodatkowe prywatne lekcje.

Zdolne, średnio pracowite dziecko powinno samo dać sobie radę z programem szkolnym. Korepetycje może uzasadnić choroba, dłuższa nieobecność w szkole, zmiana szkoły, gdy trzeba nadrobić różnice programowe. Dawane u schyłku szkolnej kariery mogą przynieść skutek fatalny, całkowicie odwrotny od zamierzonego. Oduczają samodzielności w myśleniu, stawiania czoła problemom. Powodują, że młody człowiek zaczyna oczekiwać ustawicznej asekuracji. Są jak lekarstwo, które doraźnie łagodzi objawy choroby (czyli braki w wiedzy, ale też lęki przed egzaminami), ale jej nie zwalcza. I na dodatek uzależnia.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną