Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Ręce precz od prymasa

Podległe aktualnej władzy służby chciałyby kontrolować wszystkich, ale trochę się zagalopowały, gdy niedawno na lotnisku w Szczecinie poddały „rutynowej kontroli manualnej” samego prymasa Józefa Glempa.

Upokarzająca czynność trwała zaledwie kilka sekund, ale i tak poczyniła poważne szkody w stosunkach państwo-Kościół. Prymas poczuł się wyraźnie dotknięty (jakimś metalowym przedmiotem), niektórzy mówią nawet o próbie inwigilacji. Media donoszą o „głębokim kryzysie wokół prymasa” i ubolewają, że niektórym ludziom w mundurach władza uderza do głów (i rąk), w wyniku czego dla własnej, czysto zawodowej, satysfakcji są oni w stanie posunąć się bardzo daleko (a w tym wypadku bardzo blisko). Nie ma wątpliwości, że uzbrojona w metalowy przedmiot ręka funkcjonariusza znalazła się za blisko osoby prymasa Glempa, co trzeba uznać za atak na konstytucyjną zasadę rozdziału Kościoła od państwa. Atak szczególnie ostry, bo manualny, w dodatku dokonany w biały dzień i przy ludziach. D

ziś wiemy już, że ręka ta nie była inspirowana przez władze lotniska, co nie zmienia faktu, że władze te wykazały się brakiem czujności i zaniedbaniami w pracy formacyjnej z personelem.

Wiadomo, że naszym portom lotniczym grozi wiele niebezpieczeństw i czujność jest niezbędna, dlatego na ręce trzeba patrzeć wszystkim, także swoim. Sprawca tłumaczył co prawda, że działał zgodnie z obowiązującym prawem, ale to tłumaczenie naiwne. Kierownictwo portu słusznie wytknęło mu „bezkrytyczne podejście do prawa”, gdyż przepisy należy egzekwować twardo i bezwarunkowo, ale przecież nie wszystkie, nie za wszelką cenę i nie w stosunku do każdego. W podejściu do prawa potrzebny jest zdrowy krytycyzm, a nie owczy pęd.

Wciąż nie wiemy, jakie siły stały za szczecińskim incydentem manualnym, chociaż wszystko wskazuje na to, że były to siły nieczyste. Wiemy natomiast, że sprawca incydentu został z pracy wyrzucony, i dobrze.

Oczywiście, szkoda człowieka, bo widać, że kochał swoją pracę. Ale serce i zapał nie wystarczą, potrzebne są też kwalifikacje i samodzielna ocena przepisów (zwłaszcza że ich twórcy są tylko ludźmi i to zrzeszonymi w określonych korporacjach, dlatego nie należy im za bardzo ufać).

Nie oszukujmy się, jeśli funkcjonariusz ten nie zawahał się pod płaszczykiem wykonywania prawa zaatakować manualnie głowy Kościoła, nie da się wykluczyć, że w przyszłości w podobny sposób nie zaatakuje głowy państwa, jej najbliższej rodziny czy przedstawicieli partii rządzącej.

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną