Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Dlaczego z Adolfa wyrósł Hitler?

Adolf Hitler Adolf Hitler Bundesarchiv / Wikipedia
Na ile psychologia jest w stanie pomóc historykom, a historia psychologom?

Tekst został opublikowany w POLITYCE lutym 2010 roku.

Wśród psychologów zawsze byli tacy, których pasjonowało uwikłanie jednostki w ludzkie dzieje. Dziś istnieje osobna, wyspecjalizowana dyscyplina naukowa: psychologia historyczna. Próbuje ona wspomagać i psychologię eksperymentalną, i historię.

Jeśli chodzi o psychologię, to poszukuje się tu odpowiedzi na pytanie o uniwersalność teorii psychologicznych. W tym celu sięga się do opracowań historyków bądź źródeł historycznych, próbuje się ustalić, czy konkretna teoria jest prawdziwa zawsze i wszędzie, czy też trafnie opisuje jedynie funkcjonowanie psychologiczne ludzi żyjących w pewnych czasach czy miejscach. A może twierdzenie, na przykład opisujące uległość wobec nacisków społecznych lub doznania odczuwane w sytuacjach skrajnych, jest jedynie ciekawostką odnoszącą się do ludzi żyjących tu i teraz, interesującą tylko przyszłych historyków, którzy będą snuć opowieści o naszych czasach?

Historykowi natomiast psychologia historyczna ukazuje, jakiej deformacji mogła ulec narracja historyczna. No i wspomaga go, oczywiście, w interpretacji ludzkich dziejów.

Jest to jednak zadanie szalenie trudne, rzadko w praktyce realizowane. Bo na przykład teorie psychologii społecznej, powstałe przy opisie społecznych zachowań współczesnego człowieka, trzeba przeformułować tak, aby nadawały się również do opisu społecznego funkcjonowania ludzi żyjących we wczesnym średniowieczu. Wiemy o tamtych ludziach – ze względu na ubóstwo źródeł historycznych – stosunkowo mało, choć wystarczająco, by budować ich wizerunek jako bardzo od nas odmiennych. Mentalnie wręcz zasadniczo różnili się oni od dzisiejszego człowieka, ujawniali inne dążenia, inaczej odbierali i przeżywali świat zewnętrzny. Nierzadko ufnie wierzyli w realność urojeń. Jeśli wiedza psychologiczna ma być wykorzystywana w interpretacjach ich przeżyć i zachowań, musi to wszystko uwzględniać. Wiele jest tu jeszcze do zrobienia.

Obiecujące początki

W przeszłości psychologia historyczna przejawiała spore ambicje, czasem prezentując się jako kościec całej humanistyki. Wśród jej prekursorów należy umieścić Wilhelma Wundta, niemieckiego filozofa i psychologa tworzącego na przełomie XIX i XX w., ojca psychologii eksperymentalnej. Szczególne miejsce wśród prekursorów dyscypliny należy się innemu filozofowi niemieckiemu, rówieśnikowi Wundta – Wilhelmowi Diltheyowi. Postulował on badanie historycznej zmienności życia psychicznego, a jego HISTORIA ROZUMIEJĄCA szeroko odwoływała się do psychologii. Po pierwszej wojnie światowej pokrewną próbę stworzenia psychologii historycznej podjął imigrant z Polski Ignace Meyerson, wpływowa postać w ówczesnej psychologii francuskiej.

W tym samym okresie międzywojnia w Związku Sowieckim sformułowana została oryginalna propozycja ZHISTORYZOWANIA PSYCHOLOGII, oczywiście w powiązaniu z ideologią marksistowską, której kanony bezwzględnie tam obowiązywały. Szczególne miejsce w tym środowisku zajmowali Lew Siemionowicz Wygotski, znany przede wszystkim ze swoich osiągnięć w psychologii rozwoju człowieka w ciągu życia, oraz psycholog i neurolog Aleksander Romanowicz Łuria. Dowodzili oni, iż historycznie uwikłana działalność ludzka wyznacza nie tylko treści, ale i strukturę wyższych procesów psychicznych.

Wola bogów, siła popędów

Pokrewna psychologii historycznej jest dyscyplina nazywana czasem HISTORIĄ Z TREŚCIAMI PSYCHOLOGICZNYMI. Na jej gruncie bada się historyczną zmienność zjawisk psychologicznych, na przykład funkcjonowania umysłowego czy emocjonalnego ludzi żyjących w różnych epokach, jak też szeroko korzysta się z psychologii (zwykle zdroworozsądkowej) w interpretacjach zachowań uczestników dziejów. Uprawiali ją (choć nie pod tą nazwą) już starożytni historycy greccy z V i IV w. p.n.e., często sięgający w swoich narracjach po psychologię potoczną. W ich ujęciu dzieje były kształtowane raczej przez działania ich uczestników niż przez wolę bogów, za zdarzeniami historycznymi stali żywi ludzie ze swymi emocjami i namiętnościami, myślami i dokonywanymi wyborami. Jakże psychologia potoczna, przywoływana przez Tukidydesa, chyba największego spośród dziejopisów z tamtych czasów, była podobna do tej, jaką posługują się współcześni nam historycy!

Skoro już mowa o starożytności, to w okresie rzymskim historii z treściami psychologicznymi można poszukiwać głównie w biografistyce historycznej oraz w autobiografiach historyków, którzy często bywali zarazem prominentnymi postaciami publicznymi.

Po pierwszej wojnie światowej Marc Bloch i Lucien Febvre, twórcy słynnej szkoły Annales we Francji, oraz niektórzy ich następcy twórczo rozwijali historię z treściami psychologicznymi. Wyeksponowanemu tam pojęciu mentalności przypisywano znaczenia psychologiczne, antropologiczne oraz socjologiczne, badania nad jej przemianami u ludzi z różnych epok rozwijały się na styku kilku nauk.

Ale najbardziej znanym przedsięwzięciem na obrzeżach psychologii i historii jest rozwijana głównie w USA PSYCHOHISTORIA. Odwołuje się ona do psychoanalizy Zygmunta Freuda i niektórych kontynuacji jego myśli. Psychohistorycy często koncentrują się na problematyce wpływu motywacji jednostek oraz całych grup na proces historyczny; niejasne dla psychologa pojęcie motywacji grupowej zrobiło wśród nich wielką karierę. W ich ujęciu siły wpływające na działania uczestników dziejów zawsze mają podłoże popędowe, biologicznie uwarunkowane. Przebieg życia postaci historycznych, ukazywany w licznych biografiach, jawi się tu jako nieuchronna konsekwencja traumatycznych doświadczeń z wczesnego dzieciństwa czy też patologii pierwszych przeżyć seksualnych. Również złożone procesy społeczne spostrzega się jako rezultat masowo powielanych przeżyć wczesnodziecięcych. I tak znany psychohistoryk Peter Loewenberg twierdzi, że urazy doznawane przez całe pokolenie Niemców, których najwcześniejsze lata życia przypadły na pierwszą wojnę światową, wyznaczyły ich reakcje na lęki wywołane przez wielki kryzys ekonomiczny z lat 30., kiedy to już jako dorośli przeżywali wtórną traumę. Ich zaangażowanie w gloryfikujący agresję i przemoc nazizm miało być regresywną próbą kompensacji nieudanego dzieciństwa, instrumentem obrony zagrożonego poczucia bezpieczeństwa. Takie koleje losu uczyniły z nich wdzięczny obiekt nazistowskiej indoktrynacji. Skoro tak, geneza wielce złożonego fenomenu, jakim był niemiecki faszyzm, znajduje proste (czy nie za proste?) wytłumaczenie, zbędnymi czyniąc żmudne poszukiwania innych jego uwarunkowań.

Miała psychohistoria swoje wzloty i upadki, ale nigdy nie stała się przodującą dziedziną ani historii, ani psychologii. I to pomimo tego, że w jej ramach powstało bardzo dużo opracowań (aż do lat 90. ich liczba ciągle rosła).

Dzieciństwo Stalina i Hitlera

Wśród historyków z głównego nurtu zawsze bez trudu można było znaleźć jej wpływowych krytyków, czasem nie bez racji uważających psychohistoryków za dziwaków czy wręcz naukowych szarlatanów. Rzeczywiście, lektura niektórych ich opracowań może wywrzeć na czytelniku wrażenie, iż znalazł się w fantastycznym świecie barona Münchhausena!

Zgłaszane są zastrzeżenia do psychoanalizy Freuda, bezzasadnie aspirującej do adekwatnego opisu funkcjonowania psychologicznego ludzi wszystkich kultur i epok. A do tego nie upoważniają leżące u jej podłoża badania kliniczne, krytykowane nie tylko za tendencyjność, ale też za ograniczenie puli osób badanych do pacjentów Freuda, niereprezentatywnych nawet dla wiedeńczyków ze schyłkowego okresu C.K. Austrii.

Psychohistorycy odwołujący się do psychoanalizy ufnie wierzą, iż znaleźli sprężyny historii w mrocznych głębinach psychiki jej aktorów, którzy pozostawali pod przemożnym wpływem nieświadomości. Ich zachowania interpretuje się tu w języku psychicznej patologii, wpływ na dzieje uznaje się za rezultat nieprzystosowania czy wręcz psychozy. To w kręgu oddziaływania tej tradycji przywołuje się etykietę „paranoi politycznej”, rozpropagowanej przez Amerykanów – politologa Roberta S. Robinsa oraz psychiatrę i psychologa Jerrolda M. Posta. Przypisanie owej paranoi różnej maści okrutnym dyktatorom i dręczycielom ludu ma wyjaśniać ich niecne uczynki.

Jednak kiedy dzieciństwo danej postaci historycznej pozbawione jest wyraźnych rysów patologicznych, psychohistorycy mają już duży kłopot z tłumaczeniem późniejszych jej zachowań i dokonań. Postaciami szczególnie często przyciągającymi uwagę biografów, w tym psychohistoryków, są Stalin i Hitler. O ile jednak ten pierwszy obok kochającej matki miał ojca zwyrodnialca, to Hitlera wychowywała wpatrzona w niego matka oraz ojciec co prawda autorytarny, dominujący i surowy, ale – w świetle ustaleń niektórych historyków – pozostający z synem w relacjach raczej typowych dla jego warstwy społecznej (drobny prowincjonalny urzędnik o chłopskich korzeniach) w ówczesnej Austrii. Skoro tak, trudno przekonująco tłumaczyć fenomen diabolicznych działań Hitlera w języku Freudowskiej psychoanalizy.

Historyk jako psycholog

Relacje między historią a psychologią nigdy przesadnie nie absorbowały ani historyków, ani psychologów. Większości psychologów trudno dziś przypisać zainteresowanie historią – również dlatego, że korzystanie z materiałów historycznych wymaga rezygnacji z nęcących możliwości, jakie dają badania eksperymentalne. Zaś uwagę historyków przykuwają raczej nauki społeczne, zwłaszcza socjologia i ekonomia. Rzadko sięgają oni do do głównego nurtu psychologii akademickiej – do jej orientacji poznawczej, gdzie opisuje się funkcjonowanie człowieka w języku przetwarzania informacji, lub do – kiedyś wpływowych – teorii cech osobowości.

Czasem ujawniają podejście eklektyczne, przywołując zarówno wzajemnie nieprzystające teorie czy tradycje, jak i rozpowszechnioną w ich środowisku psychologię potoczną. Taki stan rzeczy po części wydaje się konsekwencją wspomnianych wyżej trudności w adaptowaniu teorii psychologicznych do potrzeb historyków. Ale przecież jeśli nawet współczesny badacz dziejów nie uprawia historii z treściami psychologicznymi, wcale nie tak rzadko odwołuje się (niekoniecznie w pełni świadomie) do potocznej wiedzy psychologicznej, co ułatwia mu włączenie wydarzeń z przeszłości do przygotowywanej narracji, powiązanie ich ze sobą oraz wyjaśnienie i zrozumienie. I to zarówno wówczas, gdy w grę wchodzi życie i dokonania postaci na miarę Aleksandra Wielkiego czy Marcina Lutra, szczególnie ochoczo opisywanych przez biografów, jak i wówczas, gdy chodzi o narrację ukazującą procesy społeczno-kulturowe.

Nie bez racji wytyka się psychohistorykom przesadne akcentowanie irracjonalności uczestników dziejów, jednak krytykujący ich historycy sami często również skrzywiają obraz ludzi żyjących w przeszłości. Uważają ich za osoby w pełni racjonalne, kierujące się trafnie postrzeganym własnym interesem. Nie doceniają ich poznawczych słabości i ograniczeń, coraz lepiej rozpoznawanych przez współczesną psychologię akademicką.

Autor jest prof. dr. hab. psychologii, kieruje Katedrą Psychologii Historycznej i Politycznej w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną