Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Polska familiada

Fot. a4gpa, Flickr (CC BY SA) Fot. a4gpa, Flickr (CC BY SA)
Czy legendarne, silne więzy w polskiej rodzinie to na pewno atut naszego społeczeństwa?

Rodzice 20-letniego Mateusza postanowili po raz kolejny rozkręcić nowy biznes. Potrzebowali pieniędzy, ale nie mogli już wziąć kredytu ani na siebie, ani na teściową. Zdecydowali więc, że najlepiej będzie dla nich, jeśli to syn zaciągnie pożyczkę i pomoże w interesach (dodatkowo: będą go mieli przy sobie). Podstawowy argument, którym przekonali Mateusza do wzięcia ogromnego kredytu, brzmiał: przecież jesteś naszym synem! Mateusz czuł wprawdzie nieokreślony opór, ale i silny przymus zrealizowania pragnienia rodziców, więc zgodził się. Interes skończył się totalną klapą, a Mateusz przez najbliższe 20 lat będzie płacił za błędy swoich rodziców.

 

Monika od dziecka marzyła, by zostać aktorką. Na wszystkich rodzinnych spotkaniach z radością deklamowała wierszyki, czym sprawiała rodzinie dużą frajdę. Jednak w okresie licealnym popisy Moniki - coraz bardziej ambitne i ekstrawaganckie - były komentowane porozumiewawczymi spojrzeniami: trzeba coś z tym zrobić. Nikt w tej prawniczej od pokoleń familii nie dopuszczał myśli, że ukochana jedynaczka może wybrać inną karierę niż prawniczą. Monika wbrew wszystkim zdawała do szkoły teatralnej. Nie dostała się, a rodzina przyjęła to z nieukrywaną satysfakcją. Dziewczyna zrezygnowała z marzeń o aktorstwie, ale wszystko to odcisnęło piętno na jej relacjach z rodziną już na zawsze.

Przytłoczeni

Z praktyki terapeutycznej wynika, że to powszechny i poważny problem młodych ludzi. Bardzo często odczuwają lęk, poczucie winy, smutek i żal, a nierzadko także gniew, bo mimo usilnych starań nie mogą spełnić pragnień i oczekiwań swojej rodziny. Dotyczą one wyników w nauce, wyboru kierunku studiów, kariery zawodowej, partnera życiowego. Nierzadko zdarza się, że osoby, które nie mogą (lub nie chcą) zrealizować tego, co jest im mniej lub bardziej wprost komunikowane przez rodzinę, popadają w przygnębienie, apatię, wycofują się z życia społecznego, a niekiedy tworzą mistyfikację i na przykład udają, że codziennie wychodzą na zajęcia, podczas gdy już kilka miesięcy temu zostali skreśleni z listy studentów. Lęk przed ujawnieniem rodzinie tego, że nie realizuje się jej postulatów, bywa naprawdę ogromny. Podobnie jak lęk przed jawną odmową wykonania ustalonego programu rodzinnego.

Skoro kocham i szanuję moich krewnych, to dlaczego czasem mam poczucie, że relacje z nimi tak bardzo mnie przytłaczają? Dlaczego często mam wrażenie, że krewni za dużo ode mnie wymagają, przekraczają granice mojej prywatności, wpędzają w silne poczucie winy? Rodzice, rodzeństwo, ciotki i wujkowie, kuzyni i kuzynki; ci wszyscy, z którymi - jak to mówią - najlepiej wychodzi się na zdjęciu.

Dobra rodzina

Dobre relacje w domu rodzinnym to prawdziwy skarb - wyposażenie człowieka na dalszą drogę życiową. Sprawiają, że w dorosłym życiu niepowodzenia traktujemy jak chwilowe spadki formy, wierzymy w siebie, czujemy się silni. Dzięki nim łatwiej jest iść przez życie z podniesioną głową. Czujemy się odpowiedzialni za to, co się z nami dzieje, mamy poczucie, że jesteśmy autorami własnego życia.

Dobre relacje rodzinne na pewno nie są oparte na zaniedbywaniu potrzeb poszczególnych członków rodziny, ale także nie polegają na nadmiernej opiekuńczości czy dyrektywności ze strony tych, którzy mają w rodzinie władzę. Intuicyjnie wyczuwamy, że dobre relacje rodzinne lokują się gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Takie więzi zapewniają nam więc upragnione bezpieczeństwo, wsparcie i konkretną pomoc w sytuacjach kryzysu, a także, co bardzo ważne, pozwalają na zaspokojenie istotnych potrzeb: wspólnoty, przynależności, bliskości i intymności.

Jednocześnie każdy człowiek odczuwa potrzebę rozwoju, niezależności, autonomii, wolności i samostanowienia. Potrzeby ludzkie są więc do pewnego stopnia sprzeczne i ich jednoczesne zaspokojenie może być trudne.

Jeden z pierwszych, uniwersalnych konfliktów, przeżywanych w związku z kształtowaniem się naszego poczucia odrębności, pojawia się już mniej więcej między drugim a trzecim rokiem życia i łączy się ze wzrastającą świadomością, że ja i matka jesteśmy odrębnymi istotami. To z jednej strony wzbudza w dziecku ciekawość otoczenia i chęć sprawdzania własnych kompetencji, z drugiej jednak wywołuje silny lęk i łączy się z poczuciem utraty bezpieczeństwa. Bardzo często w tym okresie widać, jak małe dziecko oddala się podczas zabawy od matki, jednak często sprawdza, czy jest ona w pobliżu. Dobre relacje w rodzinie polegają na akceptacji odrębności, indywidualności i autonomii wszystkich osób, a także na wzajemnie udzielanej sobie pomocy i trosce. Powie ktoś, że taka harmonia może się zdarzyć tylko w idealnym, wyimaginowanym świecie. Ale poszczególne rodziny mogą starać się realizować ten ideał. Bo dobrodziejstwo właściwie ukształtowanych rodzinnych relacji trudno przecenić. Niestety, gdy są wadliwe, potrafią nie tylko zatruć życie pojedynczego człowieka; bywają także toksyną w życiu społecznym.

Nieufni

Jak stwierdzili badacze więzi społecznych, m.in. światowej sławy ekonomista Alberto Alesina (w opracowaniu „The Power of the Family", 2007 r.), w Polsce więzi rodzinne są jednymi z najsilniejszych na świecie. Równocześnie nieufność cechująca polskie społeczeństwo jest według naukowców równie legendarna. Z danych Europejskiego Sondażu Społecznego 2006/2007 wynika, że gorzej od nas wypada tylko Bułgaria i Ukraina. Na czele natomiast (najwyższy poziom ogólnego zaufania) plasują się kraje skandynawskie: Dania, Norwegia, Finlandia i Szwecja. Nieufność często współwystępuje z takimi zjawiskami jak wrogość, przypisywanie innym złych intencji, łamanie reguły wzajemności (reguła wzajemności jest jedną z najsilniejszych i najbardziej pierwotnych reguł życia społecznego; to poczucie, że jesteśmy zobowiązani odwdzięczyć się osobie, która oddała nam przysługę). Brak zaufania pociąga często zawiść, agresję czy nieumiejętność słuchania drugiej strony.

Jak stwierdza socjolog prof. Piotr Sztompka w książce „Zaufanie. Fundament społeczeństwa", Polacy zakładają z góry, że inni ludzie zachowają się wobec nich nieuczciwie, i dostosowują do tego własne działanie.

W Polsce istnieje presja na wykorzystywanie tego, że inni nam ufają (ale z niego frajer). „Dominuje kultura cynizmu - pisze Piotr Sztompka - a więc przyzwolenie, a nawet racjonalizowanie nieufności i podejrzliwości. Ludzie są pod presją społeczną, aby nie ufali nikomu i czuli się zwolnieni ze zobowiązań związanych z wiarygodnością, bo inni tylko czyhają, żeby ich oszukać, knują spiski i kopią pod nimi dołki. (...) Nie trzeba dużej wyobraźni, by zauważyć, że ten samonapędzający się proces prowadzi do destrukcji społeczeństwa".

Zaufanie jest bowiem strategią radzenia sobie z niepewnością i niemożnością kontrolowania przyszłości. Ci, którzy ufają innym, lepiej sobie radzą, są bardziej przedsiębiorczy i kreatywni. Zaufanie jest sposobem na poradzenie sobie z niekomfortową sytuacją, gdy zależymy od osób, co do których nie jesteśmy pewni, jak się zachowają. Ufamy, że produkty spożywcze, które kupujemy, nie zawierają toksycznych substancji, że kierowca taksówki, którą jedziemy, ma odpowiednie kwalifikacje, aby wykonywać swoją pracę. Ufamy, że klient w banku przyszedł założyć lokatę, a nie dokonać napadu.

Gdybyśmy tego nie robili, nasze codzienne działania byłyby sparaliżowane. Jak to ujął wybitny badacz problematyki zaufania Russell Hardin: „Przy całkowitym braku zaufania człowiek popadłby w katatonię, nie potrafiłby nawet rano wstać z łóżka".

W niewoli mitu

W jaki sposób da się powiązać silną rodzinność Polaków z ich silną nieufnością?

Kiedy spotykamy kogoś po raz pierwszy - bez znaczenia, czy w kontaktach towarzyskich, czy zawodowych - mogłoby się wydawać, że ta znajomość jest niezapisaną kartą. Że sposób, w jaki dwie strony siebie traktują, oraz oczekiwania i standardy, według których chcą postępować, są ustalane na bieżąco. Otóż tak nie jest. W każdą interakcję wchodzimy z własnym bagażem doświadczeń.

Za pośrednictwem silnych więzi rodzinnych zdobywamy określoną wiedzę o rzeczywistości społecznej. Wyniki analiz badaczy z European University Institute, Northwestern University i University of Chicago - Luigiego Guiso, Paoli Sapienzy i Luigiego Zingalesa (2008 r.), dowodzą, że przekaz nieufności odbywa się właśnie w rodzinach na dwa sposoby. Dzieci albo obserwują zachowanie rodziców (na przykład jak nadużywają oni czyjegoś zaufania) lub też odbierają od nich sygnały, że takie zachowanie jest bardzo pożądane w jakiejś sytuacji. Taki przekaz nieufności może być wyrażony mniej lub bardziej wprost - może być wyinterpretowany przez dziecko z mitów i historii rodzinnych, które często się opowiada przy różnych okazjach.

Pojęcie mitu rodzinnego wprowadził w 1963 r. Antonio J. Ferreira. To system przekonań, które są podzielane przez wszystkich członków rodziny na temat siebie nawzajem i rodziny jako całości. Krewni posługują się nimi w celu utrwalenia systemu rodzinnego. Choć przekonania te mogą być fałszywe i złudne, to w rodzinie traktowane są jak świętość, a ich zakwestionowanie stanowi tabu i podlega dotkliwej sankcji. Ten zbiór przekonań przypomina ideologię przekazywaną z pokolenia na pokolenie.

Helm Stierlin, wybitny niemiecki psychiatra i psychoanalityk, uważa, że mity rodzinne pełnią funkcję mechanizmu obronnego (pozwalają ukryć, usprawiedliwić lub wyprzeć się tego, co członkowie rodziny sobie zrobili) oraz funkcję zabezpieczenia (pozwalają utrzymywać obcych z dala od rodziny).

Historie te może łączyć motyw tego, że obcym nie można zaufać, bo to wykorzystają, albo że oszustwo i bycie cwanym popłaca, ot, na przykład pochwalna opowieść o przodku, który sprzeniewierzył powierzone mu w zaufaniu pieniądze przyjaciela i wykorzystał je na założenie własnego interesu, na czym cała rodzina skorzystała, doświadczając społecznego awansu.

Osoby wyposażone w przekaz, że ludziom nie warto ufać, podchodzą nieufnie do relacji z innymi osobami, są nadmiernie ostrożne, a jeśli wydają się ciepłe i otwarte, to zwykle po prostu grają swoją tożsamością, aby w odpowiednim momencie bezwzględnie oszukać „obcego".

Przekazywana w rodzinach z pokolenia na pokolenie nieufność do innych ludzi łączy się z lękiem. Kiedyś był to raczej konkretny strach przed głodem, wojną, śmiercią. Dziś to miejsce zajął lęk o utrzymanie swojej pozycji społecznej czy ekonomicznej, lęk związany z dążeniem do zachowania własnej tożsamości czy kontroli nad członkami rodziny. Lęk taki jest tym silniejszy, im pozycja bardziej zagrożona, a poczucie własnej wartości niskie lub niestabilne.

Granice granic

Na rodzinę można spojrzeć jak na swoisty system społeczno-kulturowy, który ma granice zewnętrzne. Gdy są one nadmiernie sztywne, to rodzina izoluje się nie tylko od innych ludzi, ale także od odmiennych poglądów. Gdy granice są nadmiernie otwarte, krewni wydają się nie dość skonsolidowani.

W rodzinach o zewnętrznych granicach rozmytych poszczególne osoby mogą co prawda swobodnie rozwijać swoją autonomię, ale mają mniejsze poczucie przynależności do rodziny. I odwrotnie: tam, gdzie granice zewnętrzne są nadmiernie sztywne, poziom przynależności będzie wprawdzie wysoki, jednak zagrożona będzie autonomia jednostek.

Zwykle nie zastanawiamy się nad tym, czy nasza rodzina ma nadmiernie sztywne albo rozlane granice, a konsekwencje tego są istotne zarówno z indywidualnego punktu widzenia, jak i całego społeczeństwa.

Gdy system rodzinny ma nadmiernie sztywne, nieprzepuszczalne granice zewnętrzne i przez to nie dokonują swobodnej wymiany myśli z innymi ludźmi, lęk, o którym była mowa, będzie prawdopodobnie szczególnie silny. To co obce stanowi zagrożenie dla całego systemu rodzinnego, a więc jest potencjalnie czymś bardzo niebezpiecznym. Nośnikami świeżych idei różniących się od poglądów pochwalanych w rodzinie są zazwyczaj inni ludzie - więc to wobec nich przejawiana jest nieufność i jej pochodna - wrogość. W rodzinach tego typu zazwyczaj silnie rozwinięta jest reguła lojalności, która niekiedy uniemożliwia rozwój niezależnego sposobu myślenia. Na osobę burzącą zasady nakładane są różnego rodzaju sankcje; w skrajnych przypadkach dochodzi nawet do aktów przemocy.

Dane Polskiego Generalnego Sondażu Społecznego (2002 r.) pokazują, że im ludzie częściej utrzymują kontakty ze swoimi krewnymi, tym są bardziej wrogo nastawieni do ludzi poza tym kręgiem. Być może to właśnie nadmiernie sztywne granice polskich rodzin są przyczyną takiej sytuacji?

Otwórzmy się

We wzroście społecznego zaufania pomaga na pewno bogacenie się społeczeństwa, które daje poczucie bezpieczeństwa coraz szerszym grupom ludzi. Ważne jest również sprawne funkcjonowanie państwa - stabilność systemu prawnego, skuteczna policja i wiarygodność klasy politycznej. Dobrze jest, jeśli powstają fundacje i stowarzyszenia, które udzielają wsparcia osobom w trudnych sytuacjach lub pozwalają realizować ich zainteresowania i pasje.

Najważniejsze jest jednak uzdrowienie relacji w rodzinach. Za najzdrowszy można uznać model rodziny z jasnymi, klarownymi, a przede wszystkim elastycznymi i półotwartymi granicami zewnętrznymi. Takie rodziny są zdolne do asymilowania nowych, odmiennych norm i wartości pochodzących z zewnątrz, a jednocześnie do zachowania własnej specyficznej tożsamości.

Jak zatem zadbać o to, by granice naszych rodzin nie były zbyt sztywne i nadmiernie zamknięte? Przede wszystkim warto unikać izolacji społecznej, utrzymywać częste kontakty nie tylko z krewnymi, ale także z różnymi osobami spoza tego kręgu: sąsiadami, znajomymi, współpracownikami, przyjaciółmi. Szczególnie istotne jest, aby umożliwiać, a nawet zachęcać do rozwijania sieci kontaktów społecznych nasze dzieci, tak by już od najmłodszych lat mogły one spędzać czas na zabawach nie tylko ze swoimi siostrami czy braćmi, ale także z dziećmi pochodzącymi z innych rodzin. Zapraszajmy więc na rodzinne uroczystości także przyjaciół i znajomych. Pozwoli to dzieciom oswajać się z odmiennością, poznawać różnorodne style życia, rozwijać zaufanie do obcych.

Najważniejsze jednak, by z otwartością i zaufaniem podchodzić do potrzeb, planów, wartości wyznawanych przez członków własnej rodziny. Także, jeśli są to nasze dzieci, jak Mateusz czy Monika.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną