Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Burza w garnku z kalafiorem

Prezenterzy pogody

Omenaa Mensah. TVN Źródło: TVN Meteo Omenaa Mensah. TVN Źródło: TVN Meteo
Telewizyjne prognozy pogody mają większą widownię niż „Wydarzenia”, „Fakty” i „Wiadomości”. Po przygnębiających doniesieniach politycznych, gospodarczych i kryminalnych ludzie chcą mieć przynajmniej dobre zakończenie. Krótkie, rzeczowe i na interesujący ich temat.

Przed prognozą pogody reklamuje się komórka za złotówkę, potem syrop rozluźniający zawiesinę, za nim tabletki na zaparcia, a po zaparciach wesoła kanapka. Wreszcie ukazuje się ona. Śliczna, zgrabna, uśmiechnięta pogodynka na tle mapy z pogodą. Wita nas w ten piękny, słoneczny poranek i mówi, że dzisiaj będzie trochę słońca i trochę deszczu. Za każdym razem, gdy przechodzi z zachodu mapy na wschód lub odwrotnie i zatrzymuje się – pilnie pracuje nogami, aby jak najkorzystniej wyglądały w kamerze. Wykonuje przy tym dziwne ruchy rękami, jakby ilustrowała piosenkę „Na lewo most, na prawo most...”. Na koniec z uśmiechem życzy miłego dnia. I znowu proszki od bólu i do prania, syropy albo auto za złotówkę.

Pogoda opozycyjna

Do oglądania prognoz przyciąga ludzi element niepewności i nieprzewidywalności. To coś na granicy szamaństwa i wiedzy empirycznej – twierdzi prof. Wiesław Godzic, medioznawca. Przed kilku laty prof. Piotr Francuz zbadał poziom rozumienia telewizyjnych dzienników regionalnych. Wyszło, że 70 proc. respondentów nie rozumie przekazywanych treści. Zdecydowana większość rozumiała prognozę, czemu sprzyja nie tylko prosta informacja słowna („będzie słonecznie”), ale i plansze z prostymi znakami graficznymi („+10”).

Lubimy też oglądać pogodę ze względów historycznych – dodaje prof. Godzic. Od początków telewizji przekaz „Dziennika Telewizyjnego” nie był dla widza. Spust surówki w hucie, wodowanie statku, wmurowanie kamienia węgielnego były informacjami dla decydentów. Po nich Czesław Nowicki-Wicherek – o pogodzie mówił ludzkim głosem. Izobary, niże i wyże, fronty atmosferyczne rysował kredą na tablicy. Pokazywał widzom gigantyczne ogórki, pomidory albo grzyby z kapeluszami o średnicy pół metra. Widzowie, zahipnotyzowani jego umiejętnością nawiązywania kontaktu, zwozili mu te eksponaty z całej Polski.

Wicherek odszedł z telewizji w latach 70. Wieść gminna zaraz poniosła, że wyrzucono go, bo nie chciał 30 kwietnia zapowiedzieć na następny dzień – 1 maja – pięknej pogody. Tak, aby lud pracujący miast i wsi mógł zamanifestować w pochodzie umiłowanie święta pracy i władzy. Tymczasem Czesław Nowicki po odejściu z TVP przez kilka lat przemierzał Polskę szlakiem domów kultury, ośrodków wczasowych, szkół i jednostek wojskowych. Najpierw ze „Spotkaniami z Wicherkiem”, potem z Kabaretem Barometr. Zmarł w 1992 r.

Naciski, żeby przed 1 maja zapowiadać dobrą pogodę? To bzdura! – oburza się Elżbieta Sommer, telewizyjna Chmurka w latach 1963–2004. – Czesio trochę się stawiał, więc dodali mu partnerkę z konkursu, czyli mnie. O żadnych naciskach nie było mowy. Czasem tylko na porannym zebraniu dyrektor, gdy zapowiadał się deszczowy ranek 1 maja, ale potem słońce – prosił: Elu, nie strasz ludzi za bardzo.

Wicherek był odtrutką na watę politycznych informacji, teraz prognozy mają napędzać reklamodawców – twierdzi Andrzej Zalewski, który niedawno obchodził 60-lecie pracy w radiu i 50-lecie w telewizji, a teraz zapowiada pogodę w „Sygnałach dnia” i Ekoradiu. – Ale i w PRL, i dzisiaj ludzie poważniej traktują prognozę pogody niż wypociny polityków.

Pogoda wymarzona

Marek i Wojciech Wareccy, psychologowie zajmujący się m.in. sposobami rozpoznawania i przeciwstawiania się manipulacjom, zestawili prognozę pogody z telewizyjnymi wystąpieniami polityków i urzędników państwowych. Oglądanie pogody „jest doznaniem estetycznym samym w sobie – twierdzą w tekście zamieszczonym na stronie Psychologii Społecznej – dzięki młodym, zgrabnym i uśmiechniętym pogodynkom oraz eleganckim, dowcipnym, ciepłym, wręcz renesansowym w swoim wymiarze zapowiadaczom pogody”. Przekaz prognozy jest widzom przydatny (weź parasol) w odróżnieniu od politycznego. Ilustracja graficzna sprawia, że „wszystko jest jasne, zrozumiałe i czytelne, a na dodatek prawdziwe i obserwujemy to z wiarą, nadzieją, a także ciekawością, co nam przyniesie jutro”.

Trafność prognoz meteorologicznych jest stosunkowo wysoka. Zwykle nie pamiętamy tych, które się sprawdzają, a jest ich w przewidywaniu pogody na 3–4 dni ponad 70 proc. Teoria chaosu deterministycznego, sformułowana w 1963 r. przez matematyka i meteorologa prof. Edwarda Lorenza z Massachusetts Institute of Technology w Bostonie, mówi, że w dłuższej perspektywie pogody nie da się trafnie przewidzieć. Nawet drobna zmiana jednego z czynników może wpłynąć na cały system, powodując, że będzie on ewoluował w niemożliwym do przewidzenia kierunku. Lorenz opisał tzw. efekt motyla; zatrzepotanie jego skrzydełek w Pekinie może miesiąc później wywołać klęskę żywiołową w Ameryce. Byłoby wspaniale, gdyby przepowiednie polityków, dotyczące na przykład budowy autostrad (zmiennych jest tutaj zdecydowanie mniej niż w przypadku pogody) sprawdzały się w 70 proc.

Prognozę pogody w zestawieniu z wystąpieniami polityków Wareccy opisują więc jako przeciwstawienie m.in. prawdy i krętactwa, rzeczowości i ogólnikowości, trafności i pomyłkowości, szczerości i nieszczerości, fachowości i dyletanctwa, „Prognoza pogody – twierdzą Wareccy – ma wszelkie cechy, jakie chcielibyśmy, żeby miało wystąpienie polityka, urzędnika czy innego telewizyjnego geniusza, opowiadającego nam, jak mają się sprawy w Polsce i na świecie i jak mamy w związku z tym postępować”.

Na koniec proponują mały eksperyment: żebyśmy wyobrazili sobie prognozę pogody zrobioną tak jak konferencja prasowa polityków. „Nikt by nie wiedział, czy na następny dzień ma szykować kostium bikini, czy raczej futro wyciągać z szafy”. I odwrotnie: ważne osoby omawiają ważne sprawy jak prognozę pogody. Mniej byłoby gadulstwa, ogólników i marnej improwizacji. Więcej informacji. Krótko, z wdziękiem, rzeczowo i na temat.

Pogoda odpowiedzialna

W swoich rozważaniach Wareccy najwyraźniej powołują się na prognozę modelową. Kryteria te spełniają przepowiednie w wykonaniu Mai Popielarskiej i Tomasza Wasilewskiego (jedyny meteorolog z wykształcenia pośród prezenterów) z TVN czy Marka Horczyczaka z Polsatu. Jarosław Kret z TVP czy Tomasz Zubilewicz (TVN) to gwiazdy, które już mocno wierzą w siłę swojego blasku i czasem przejmują zwyczaje polityków i prowadzących programy informacyjne. Zubilewicz mówi wprost: – Nieskromnie powiem, że ludzie oglądają prognozy pogody tak licznie i chętnie, żeby zobaczyć w telewizji prawdziwe osobowości.

W 2006 r. Zubilewicz, niesiony falą sukcesu (96 proc. trafności prognoz 24-godzinnych), przepowiedział na własną rękę w kwietniu, że nad polskim morzem lipiec przyniesie deszcz i wiatr. O kilkanaście procent wzrosła wówczas sprzedaż letnich wyjazdów do ciepłych krajów, w wielu miejscowościach nadmorskich zostały wolne łóżka. Włodarze kurortów słali do władz i mediów pisma protestacyjne. Bo gdzieś musiał zatrzepotać skrzydełkami motyl i przez cały czerwiec i lipiec żar lał się z nieba, groziła susza. W połowie lipca Zubilewicz wypatrywał choćby chmurki na niebie: „Gdzieniegdzie zbierają się kumulonimbusy, przypominające kalafiory. Tak sobie teraz pomyślałem, że dzisiaj na obiad przyrządzę sobie kalafiora i może poczuję się chłodniej”. – Prognozowanie w kwietniu pogody na czerwiec czy lipiec to wróżenie z fusów – przyznaje dzisiaj Zubilewicz.

– Trzymiesięczne wyprzedzenie to hochsztaplerka – potwierdza Janusz Nemec, główny synoptyk TVP. – To przykład braku odpowiedzialności za słowo.

Jedynym bodaj człowiekiem, który za prognozy pogody wziął pełną odpowiedzialność, był admirał Robert Fitzroy. W 1861 r. wybudował u wybrzeży Wysp Brytyjskich 15 stacji meteorologicznych, z których codziennie, o stałych porach, przesyłano telegraficznie informacje o pogodzie do Londynu. Tutaj Fitzroy je analizował, przygotowywał prognozy i rozsyłał do brytyjskich portów. Zwiększyło to bezpieczeństwo żeglugi, ale drukowanie prognoz – często nietrafnych – w „Timesie” prowokowało drwiny członków Royal Society. W wyniku załamania nerwowego w 1865 r. Fitzroy popełnił samobójstwo, podrzynając sobie gardło.

Dzisiejsza praca przy pogodzie nie ma tak dramatycznych skutków, ale brak odpowiedzialności przenika także do prognoz. Pół biedy, gdy snuje się opowieści o kalafiorach. Gorsze jest luzactwo, ciężkie dowcipasy, fatalna polszczyzna, złe wzorce czerpane z programów politycznych.

Pogoda gwiazdorska

W telewizjach i 16 oddziałach TVP pracuje prawie setka prezenterów pogody (głównie kobiety). Prognozy przygotowują im synoptycy na podstawie danych z DWD – niemieckiego odpowiednika IMiGW (TVP), Biura Synoptycznego Albedo (Polsat) oraz amerykańskiego Weather Central i serwisów internetowych (TVN). Fachowy komunikat synoptyków prezenter musi przetłumaczyć na bardziej strawny język. W TVP czyta go najczęściej z promptera (co często widać), w TVN i Polsacie mówi po swojemu.

Rolą pogodynki jest opowiedzieć o pogodzie własnym językiem, barwnie, obrazowo. Tak, jakby opowiadała nam o tym dobra, sympatyczna sąsiadka – mówi Joanna Luboń, logopeda, trener medialny, szkoląca prezenterów i polityków. – Tymczasem często pogodynka jest sztywna jak patyk.

Pogodynki to najczęściej modelki, tancerki, aktorki. Uczyły się ruchu, korzystają z siłowni, ale przed kamerą jakby o tym zapominały. Osobno poruszają im się nogi, tułów i ręce. Uczyły się o mowie ciała, ale ciało nie mówi tego, co by chciały. Dodatkowa trudność to bluebox lub greenbox, kiedy ma się za sobą czystą ścianę, a obraz obserwuje w monitorze. To także często widać.

Halina Marszałek, językoznawca z Akademii Telewizyjnej TVP: – Prezenterzy chcą być dynamiczni, szybko mówią, więc często przeakcentowują, próbują doradzać, co włożyć na siebie jutro, ale czasem wychodzi to infantylnie. Mówią „bielutkie chmurki” zamiast bialutkie, „areoklub” zamiast aeroklub, „areobik” zamiast aerobik, że będzie „zero stopni” zamiast zero. Składnia często jest pokraczna. Ubierają je – w ramach reklamy – ponoć fachowcy. Ponoć, bo najczęściej pogodynka, dopiero po dyżurze, gdy włoży własne ciuchy, wygląda elegancko.

Katarzyna Antonik, stylistka, asystentka Agnieszki Komornickiej, głównej stylistki TVP Info, zajmuje się kompletowaniem garderoby: – Pogodynki nie mogą zbyt dużo odsłaniać, bo uwaga widza powinna być skupiona na treści. Pani Katarzyna długo wymienia listę zasad, jakie obowiązują w TVP: wzory źle wyglądają, paski też, kratka powoduje drżenie obrazu, bombki pogrubiają, biel zabija światło, czerń sylwetkę itd. Kilka godzin później pogodynka występuje w stroju dokładnie takim, w jakim nie powinna. W wydekoltowanej białej, długiej bluzce, przepasanej jakby sznurkiem, czarnych spodniach, w ostrym świetle. Kamera dodaje jej nie tylko wzrostu, ale i kilogramów. Następnego dnia bluzka w esy floresy.

Niemniej widzowie kochają i oglądają pogodynki i pogodynów. Swoich fanów mają i Kret, i Zubilewicz. Inną publiczność Popielarska, Wasilewski i Horczyczak. Panowie lubią oglądać piękne panie z TVN: Omenaa Mensah – wcześniej prowadziła erotyczny program „Red light”, jest absolwentką europeistyki, była modelką, a także twarzą firmy bieliźniarskiej z Pabianic. Agnieszka Cegielska, ekonomistka, była modelka i radna PO w Malborku. – Moje credo brzmi: słońce jest tam, gdzie chcemy je zobaczyć – mówi. Wreszcie Dorota Gardias, która jest animatorem kultury oraz pedagogiem przedszkolnym. W 2001 r. zdobyła tytuły najpiękniejszej studentki Lublina oraz Miss Polonia – supermodel lubelszczyzny. Obecnie występuje w programie TVN „Taniec z gwiazdami”. Ona właśnie jest tą gwiazdą. Wcześniej w tym programie występowały Mensah i Cegielska.

Pogoda krótka

Szczegółowych prognoz lepiej szukać w Internecie. Telewizje – z wyjątkiem TVN Meteo – podają je, siłą rzeczy, dla zbyt dużych obszarów, gdzie z jednego końca kawałka Polski na drugi może być 50–80 km. Na jednym końcu może lać, na drugim świecić słońce. Wiele osób interesujących się pogodą twierdzi, że najlepszy w Polsce jest dostępny w Internecie model numeryczny prognozowania pogody ICM – UW. Z kolei ten, kto planuje podróż samochodem przez pół Polski, może skorzystać z serwisu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – Traxelektronik.pl.

Dla tych, którzy nie podróżują, a potrzebna im jest wiedza o pogodzie na miejscu, najlepsza może być Made in Poland – girl. Tak się podpisuje pani na jednym z forów pogodowych: „Jestem trochę lepsza od pogodynek w tv i radiu z innego powodu – pisze. Jeśli mówią, że będzie lać, a mnie nie bolą nogi, to znaczy, że lać nie będzie. Jeśli mówią, że będzie słońce, a mnie bolą nogi, to znaczy, że będzie lać. W dodatku mam kilkudniowe wyprzedzenie. Fajne to nie jest, za to rodzinne”.

Marek Horczyczak z Polsatu preferuje, wzorem BBC czy CNN, prognozy rzeczowe, oszczędne, z czytelnym przekazem, bez gadżetów i fajerwerków. Jeszcze niedawno cytował lub wymyślał przysłowia pogodowe. Do dzisiaj najbardziej podoba mu się to, wyjątkowo trafne: Na świętego Hieronima jest pogoda lub jej ni ma. Krótko, rzeczowo i na temat.

Pogoda dochodowa

Prognozy mają największą widownię, więc okołopogodowe spoty reklamowe są najdroższe. Według AGB Nielsen Media Research, w 2008 r. prognozę w TVP po głównych „Wiadomościach” oglądało dziennie średnio 4,2 mln widzów, w TVN – 2,4 mln, w Polsacie – 2 mln. TVP 1 zarobiła na tych spotach 197,6 mln zł (dwa lata wcześniej 166 mln). TVN – dane cennikowe, nieuwzględniające rabatów – 126,6 mln (w 2006 r. – 92 mln). Polsat – 65 mln zł (w 2006 r. – 37,2 mln). W TVP1 w 2008 r. 29-sekudnowy spot po „Wiadomościach” o godz. 20.06 kosztował 51 tys. zł (dzisiaj 58 tys. zł), najtańszy o 20.17, 14-sekundowy – 15,2 tys. zł (dzisiaj 22,4 tys.). W TVN 29-sekundowy – 34,3 tys. zł, 14-sekundowy – 24 tys., dzisiaj odpowiednio 38,9 tys. zł i 27,2 tys. W Polsacie 34 tys. i 23,8 tys., dzisiaj 25 tys. i 17,5 tys. Każda telewizja ma po ok. 30 tzw. wejść pogodowych na dobę, nie licząc TVN Meteo, osobnego kanału pogodowego, który powstał w 2003 r. i – jak twierdzi Jakub Goller, jego szef – także przynosi zyski.

Polityka 15.2009 (2700) z dnia 11.04.2009; Ludzie i obyczaje; s. 119
Oryginalny tytuł tekstu: "Burza w garnku z kalafiorem"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną