Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nie ma się z czego cieszyć

Po unijnym szczycie

Wiadomo, że by osiągnąć wyznaczone cele redukcji emisji do roku 2020 - trzeba wydawać na całym świecie 100 mld euro rocznie.

Kwota wydaje się niebotyczna, lecz w końcu oznacza wydatek około jednego euro i 25 centów na głowę mieszkańca kuli ziemskiej miesięcznie. Stać nas na to, a jednak - co niestety można zrozumieć - każdy kraj uważa, że za innych absolutnie płacić nie będzie.

Koalicja biedniejszych krajów Unii, pod przywództwem Polski, godzi się płacić, ale pod warunkiem, iż bogatsi zapłacą więcej. Przecież myśmy już płacili dawniej, żeby zreformować i unowocześnić naszą energetykę - bronią się bogatsi i - mimo ogłaszania zwycięskiego kompromisu przez premiera Donalda Tuska, to jak poskrobać w poszukiwaniu twardych pieniędzy i dat, to się okaże, że zapowiadana szumnie światowa konferencja w Kopenhadze zmierza ku niepowodzeniu. Swoim stanowiskiem, choć zrozumiałym, Polska nie zyska nigdzie sympatii, ani w Unii, ani tym bardziej w krajach rozwijających się, które wcale za biednych nas nie mają, tym bardziej, że w naszej polityce zagranicznej pobrzmiewają mocarstwowe tony i pretensje do znaczenia w świecie.

Niedawne badania opinii publicznej na świecie („Transatlantic Trends”, 2009) wykazują - i to zupełnie inna sprawa, niż polskie możliwości płatnicze - że nasza krajowa opinia najmniej, pośród badanych 13 krajów przejmuje się ochroną środowiska naturalnego. Nie ma się więc z czego cieszyć. Owszem, pierwszy się będę cieszył, jeśli Polska pokaże światu efekty nowej polityki energetycznej: pobuduje elektrownie jądrowe i wiatrowe, zracjonalizuje zużycie energii (wciąż na jednostkę produktu narodowego zużywamy za dużo energii), będzie promowała małe wytwórnie gazu z biomasy, wykaże się programami badawczymi w technologii „czystego węgla”. Czy takiego kierunku nie ma - czy za mało o tym słyszymy?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną