Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Abdullah wygrał Karzajowi wybory

W Afganistanie bez zmian

Tej wojny nie da się poprowadzić do zwycięstwa, a trzeba przekazać odpowiedzialność za kraj Afgańczykom, ale nie talibom.

Po sierpniowych wyborach prezydenckich w Afganistanie obydwaj kandydaci, Hamid Karzaj i Abdullah Abdullah oświadczyli, ze wygrali. Potem jeden z nich powiedział, że wybory zostały sfałszowane przez drugiego i zażądał dogrywki. Na tydzień przed drugą turą, którą wyznaczono na 7 listopada, wycofał się jednak z wyborów, co stworzyło sytuację konstytucyjnie absurdalną: samotny pretendent, Karzaj, jako zwycięzca pierwszej tury miałby w pojedynkę startować w drugiej lub też Państwowa Komisja Wybrocza mianowana przez prezydenta poprzedniej kadencji, Karzaja, miałaby potwierdzić jego ostateczne zwycięstwo.

Karzaj jest Pusztunem, Abdullah – Tadżykiem. Nie-Pusztun nie może rządzić w Afganistanie. Nigdy nikomu z mniejszosci nie udało się tam zdobyć władzy. W pierwszej turze Karzaj uzyskał na początku ponad 50 proc. głosów, co by wystarczyło do objęcia urzędu. Uwzględniono jednak protesty i wtedy Karzaj musiał zaakceptować niewystarczającą większość 49 proc. głosów. Procent ten nawiasem mówiąc odpowiada proporcjom miedzy Pusztunami (większość 49 procentowa w społeczeństwie) a mniejszosciami, które w sumie tworza wiekszość 51 proc., ale nigdy się ze sobą nie dogadają, żeby pokonać Pusztunów. Różnice miedzy Tadżykami, Uzbekami, Hazarami, Turkmenami, Nuristańczykami, Beludżami i sikhami są w sumie większe niż między nimi wszystkimi łącznie a Pusztunami. I to jest pierwszy powód, dla którego Karzaj wygrał. Drugi powód to ten, że głosy w Kandaharze liczył i liczyłby nadal jego brat. Trzeci – to ten, że koalicja sił stabilizacyjnych w Afganistanie (czyli wojska NATO) pilnie potrzebuje zwycięstwa kogokolwiek z tubylców, nawet nieudolnego Karzaja, bo tej wojny nie da się poprowadzić do zwycięstwa, a trzeba przekazać odpowiedzialność za kraj Afgańczykom, ale nie talibom. Jest jeszcze powód czwarty – zaczyna się w Afganistanie zima i nikt do urn już nie pójdzie, wiec trzeba zaakceptować wyniki pierwszej tury. Na koniec powód piaty – jeśli twierdzi się, że wybory zostały sfałszowane przez urzędników i rodzinę Karzaja, to dlaczego nie zarzucić, że odbywają się pod ochroną wojsk (obcych i afgańskich), które jednocześnie prowadzą obecnie najcięższe walki od początku interwencji w Afganistanie?

W nowej strategii NATO położono niedawno nacisk na negocjacje finansowe z umiarkowanymi talibami, aby ich przeciagnąć na stronę Karzaja i wojsk sojuszniczych, które chcąc nie chcąc bronią prezydenta. To jest w Afganistanie jedyna skuteczna strategia i szkoda, że dowództwo NATO wpadło na ten stary pomysł tak późno. Ale żeby strategia przyniosła efekty, potrzebny jest prezydent z wyboru, nawet tak słaby jak Karzaj, żeby jej patronował. Abdullah twierdzi, że wycofał się w interesie i w imię jedności kraju. To prawda, która świadczy o nieosiagalnej w Afganistanie jedności. Ale wycofał się także w swoim własnym, żywotnym interesie. Gdyby tego nie zrobił, wycofanno by go siłą. Być może na zawsze.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną