Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kogel Nobel

Burze wokół Nobla

Pokojowy Nobel dla Obamy - największe zaskoczenie Pokojowy Nobel dla Obamy - największe zaskoczenie Chameleons Eye / BEW
10 grudnia, w rocznicę śmierci wynalazcy dynamitu, wręczono w Sztokholmie i Oslo Nagrody Nobla. W tym roku szczególnie niebanalne.
Rumuńska pisarka Herta Müller cierpliwie pracowała na swój sukcesACTIONPRESS/BEW Rumuńska pisarka Herta Müller cierpliwie pracowała na swój sukces
Żartowano, że Watykan prędzej mianuje kobietę biskupem niż otrzyma ona ekonomicznego Nobla. Przyznano go w tym roku Elinor OstromJohn Sommers/Reuters/Forum Żartowano, że Watykan prędzej mianuje kobietę biskupem niż otrzyma ona ekonomicznego Nobla. Przyznano go w tym roku Elinor Ostrom

W liczącej już ponad 100 lat historii Nagród Nobla ten rok zapisze się wyjątkowo i to nie tylko z powodu wrzawy wokół pokojowego uhonorowania Baracka Obamy. Po raz pierwszy bowiem wśród 12 laureatów znalazło się aż pięć kobiet, co jest bliskie parytetowi i z grubsza odpowiada skandynawskim normom równouprawnienia, nakazującym, żeby każda płeć była reprezentowana w różnych zespołach w co najmniej 40 proc. Komitety noblowskie są od lat atakowane za niedostrzeganie kobiet. W tym roku, bardziej niż poprzednio, ujawniły się też ściśle tajne mechanizmy przyznawania nagród. Pojawiły się nawet poszlaki korupcji towarzyszącej rzekomo decyzjom noblowskich komitetów. Histeryczne niemal reakcje na przyznanie pokojowej Nagrody Nobla niedawno zaprzysiężonemu prezydentowi USA paradoksalnie ukazały jednak, jak ogromne ma ona znaczenie w świecie.

Przeciek literacki

W tym roku nagrodę dla Herty Müller przyjęto dość przychylnie, chociaż odezwały się głosy, że jej książki wpisują się w nurt przypominania niemieckich cierpień wojennych. Tegoroczna nagroda literacka zwróciła jednak uwagę z innych względów. Po raz drugi z rzędu czołowy szwedzki dziennik „Dagens Nyheter” zamieścił sylwetkę laureatki i opis jej twórczości przed oficjalnym werdyktem, co nasunęło podejrzenia wobec Akademii Szwedzkiej, uważanej dotychczas za szczelną jak szwajcarski zegarek. Szefowa redakcji kulturalnej gazety Maria Schottenius tłumaczyła się, twierdząc, że było to tylko udane wróżenie z fusów, ale mało kto, zwłaszcza inni krytycy, potraktował to serio. Szwedzki Instytut ds. Korupcji sugerował nawet delikatnie, że należałoby zbadać, czy nie doszło do podyktowanego prywatnym interesem przecieku.

Niebezpieczeństwo takie istnieje bowiem od lat, a literacka Nagroda Nobla jest przedmiotem bukmacherskich zakładów. Chociaż wygrane są ograniczone, to jednak ten, kto dostanie w porę cynk, może nawet stukrotnie zwielokrotnić stawkę. Najstarsze na świecie brytyjskie biuro bukmacherskie Landbrokes musiało w zeszłym roku zamknąć zakłady, kiedy tuż przed ogłoszeniem werdyktu z różnych stron świata zaczęły napływać dane wysoko obstawiające Jeana-Marie Le Clézio, który też dostał nagrodę. Horace Engdahl, do zeszłego roku stały sekretarz Szwedzkiej Akademii, zapowiadał śledztwo w sprawie przecieku, ale nic z tego nie wyszło. W tym roku też wypłata za Müller malała z każdym dniem bliższym werdyktu, czyli musiały się pojawiać wyraźne sygnały, że to ona zdobędzie nagrodę.

O tym, jakie przesłanki decydowały o wyróżnieniu, można się dowiedzieć dopiero po 50 latach, wcześniej dokumenty są utajnione. W tym roku są jednak bardzo wiarygodne poszlaki wskazujące, dlaczego wybrano Hertę Müller.

Przekonującą wersję dostarczył krytyk literacki innego sztokholmskiego dziennika „Svenska Dagbladet” Kaj Schueler. W Banacie, rumuńskiej prowincji zamieszkanej m.in. przez mniejszość niemiecką, istniała przed laty literacka grupa Die Aktionsgruppe Banat. Członków ugrupowania odwiedził ówczesny korespondent gazety w Europie Wschodniej Richard Swartz, również świetny znawca spraw polskich. Była z nim jego ówczesna dziewczyna Susanne Widen. Para bardzo zaprzyjaźniła się z niemiecko-rumuńskimi literatami i zarekomendowała ich książki szwedzkim wydawnictwom. Wiele lat później, w 1998 r., Susanne Widen zostaje szefową sekretariatu Stałego Sekretarza Akademii Szwedzkiej. Panuje wówczas moda na tzw. literaturę świadectwa (termin wymyślony przez Elie Wiesela, też pisarza i noblistę, ale w dziedzinie pokoju). Susanne, która przez lata pamiętała o Hercie Müller, rekomenduje Akademii nie tylko ją, ale też Imre Kertesza (nagroda w 2002 r.). Książki obojga tych autorów wchodzą do kanonu lektur członków Akademii. Müller miała zaimponować akademickim czytelnikom swym świadectwem czasów, w jakich przyszło jej żyć. Rumuńska pisarka zamieszkała w Szwecji. W bardzo zręczny sposób potrafiła stworzyć wokół siebie legendę osoby szczególnie prześladowanej przez reżim Ceauçescu i to też robiło na akademikach duże wrażenie.

Prawda to czy fałsz? Dowiemy się za 50 lat.

Polak poczeka

Jakie szanse na kolejnego Nobla mają polscy literaci? Jeszcze przed śmiercią bardzo wysoko notowanym kandydatem był Ryszard Kapuściński i nagroda dla niego wydawała się tylko kwestią czasu. Dziś wymienia się w przednagrodowym totalizatorze tylko Adama Zagajewskiego (około 20 miejsca). Jego szanse są jednak znikome. Akademia niechętnie obecnie nagradza poetów.

Skreślamy więc Zagajewskiego, ale pozostaje jeszcze Olga Tokarczuk. Jej nazwisko też pojawiło się parę lat temu na giełdzie, na odległym wprawdzie miejscu, ale zawsze. Laureatka Paszportu „Polityki” zręcznie promuje się na szwedzkim rynku wydawniczym, co, nawet jeśli nie myśli o Nagrodzie, daje jej podstawy niezbędne do wyróżnienia. Pięć książek Tokarczuk przełożono na szwedzki. A niedawno zorganizowane spotkanie autorskie w sztokholmskim Międzynarodowym Klubie Pisarza prowadziła bardzo wpływowa członkini akademii literackiej Dziewięciu i była przewodnicząca szwedzkiego Pen Clubu Agneta Pleijel (kilka jej książek wydano w Polsce). Pleijel wyznała, że jest zainspirowana twórczością Tokarczuk. A podczas spotkania wielokrotnie nazwano Tokarczuk „naszą przyszłą noblistką”.

Jest jeszcze Hanna Krall. Ona również ma szansę wejścia do ścisłego finału z dobrymi widokami na zwycięstwo. Jej wydane w Szwecji książki mają wielu czytelników. Niedawno, w związku ze śmiercią Marka Edelmana, przypomniano „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Poza tym Krall reprezentuje faworyzowany przez Akademię Szwedzką gatunek literatury świadectwa.  

Maria była pierwsza

Przejdźmy teraz do innych nagród. Największym zaskoczeniem po Obamie był werdykt Szwedzkiej Akademii Nauk przyznający ekonomicznego Nobla (nie jest to nagroda ufundowana przez wynalazcę dynamitu, ale wchodzi w skład noblowskiego pakietu) Amerykance Elinor Ostrom. Po 120 z górą profesorach wreszcie kobieta! Żartowano, że Watykan prędzej mianuje kobietę biskupem. Bardzo to ucieszyło szwedzkie feministki, które nie bez racji dowodzą, że kobiety lepiej znają się na ekonomii, i to w dodatku na ekonomii praktycznej, której przedstawicielką jest pani Ostrom.

Nagroda ekonomiczna jest częściej nawet krytykowana niż pokojowa czy literacka, ale krytyka nie wychodzi zazwyczaj poza grono specjalistów. Twierdzi się, że ekonomia nie jest w zasadzie nauką (poza ekonometrią) i zbyt często ulega zapotrzebowaniom politycznym. Uznani za ekonomicznych guru naukowcy zmieniają poglądy. Jako przykład podaje się Jeffreya Sachsa. Jako doradca w okresie przemian społeczno-gospodarczych w Polsce miał opinię wolnorynkowego doktrynera. Ostatnio podczas pobytu w Szwecji ogłosił się gorącym zwolennikiem modelu szwedzkiego i socjaldemokratą z przekonań. Można podejrzewać, że też zabiega o Nobla, zwłaszcza że komitet noblowski przyznający nagrody w tej dziedzinie weksluje w tę samą stronę. Swoją drogą to dziwne, że jej dotychczas nie dostał. Sachs uchodzi za jednego z najważniejszych i najbardziej znanych ekonomistów na świecie.

Nagrodę z ekonomii, ufundowaną przez Bank Szwecji w 300 rocznicę istnienia, przyznaje się dopiero od 40 lat. Dłużej, bo aż 46 lat i to bez skutku, czeka się na kobietę laureatkę w dziedzinie fizyki i astronomii. A przypomnijmy, że jako jedna z pierwszych otrzymała ją Maria Skłodowska (już w 1903 r., jako pierwsza kobieta wyróżniona Nagrodą Nobla). Co więcej, nie pojawia się żadne żeńskie nazwisko w corocznych typowaniach. Wymienia się natomiast, w tym roku również, Aleksandra Wolszczana, który miałby dzielić nagrodę za odkrycie pierwszej planety spoza Układu Słonecznego z Kanadyjczykiem Dalem Frailem.

Szwedzki profesor fizyki, uczestnik wielu noblowskich gremiów, przez wiele lat związany ze sztokholmskim Muzeum Nobla, Anders Barany uważa jednak, że astronomiczne obserwacje nie mieszczą się w ramach tej nagrody. Najbardziej godnym Nobla, jego zdaniem, byłby sparaliżowany brytyjski astrofizyk Stephen Hawking, lecz jego błyskotliwe teorie wciąż nie dają się zweryfikować. Jeszcze przed Wolszczanem jako jeden z pewniaków wymieniany był inny polski astronom pracujący w Ameryce, Bohdan Paczyński, uznawany za jednego z najwybitniejszych astrofizyków XX w. Niestety zmarł w tym samym czasie co Kapuściński; w ciągu jednego roku Polska straciła dwóch potencjalnych noblistów.

Panie w rurociągu

Równie niedostępna dla dam jest nagroda w dziedzinie chemii, w której też Maria Skłodowska dokonała przełomu (1911 r.), a po niej zdobyły ją jeszcze dwie panie, w tym Ada Yonath w tym roku, co nieco podreperowało reputację komitetu noblowskiego wśród zwolenników równouprawnienia. Czy kobiety nie mają głowy do nauk ścisłych? Raczej chodzi o to, że weszły do świata akademickiego stosunkowo późno – słyszy się często w odpowiedzi. Dzisiaj jednak nawet w Arabii Saudyjskiej studiuje więcej kobiet niż mężczyzn. W Szwecji w imię równouprawnienia wprowadzono premiowanie mężczyzn na deficytowych pod tym względem kierunkach.

Ale im wyżej w hierarchii, tym mniej kobiet; w Szwecji np. wśród profesury jest ich tylko 18 proc. Podobnie jest w całej Europie i ukuto nawet termin cieknącego rurociągu, który ma ilustrować odpływ kobiet na szlaku kariery naukowej. Powoli się to zmienia, co powinno zaowocować także większą liczbą noblistek. Ten rok już ogłoszono historycznym.

Chemia oraz medycyna i fizjologia są działami często krytykowanymi, również w tym roku, za to, że pozostają pod zbyt wielkim wpływem wielkich koncernów chemiczno-farmaceutycznych. Wspierają one, zwłaszcza szwedzki koncern Astra-Zeneka, Fundację Noblowską administrującą majątkiem Nobla, co rodzi podejrzenia nieobiektywności. Nie obniża to jednak prestiżu nagród.

Dlaczego Nagrody Nobla mają tak wysoką pozycję? Nie zapewniają jej z pewnością pieniądze związane z insygniami. Milion dolarów, w dodatku często do podziału, może zaimponować komuś, kto go nie ma. Znani naukowcy i pisarze obracają sumami wielokrotnie wyższymi. Nagrody spoczywają na kontach lub przeznaczane są na cele filantropijne i naukowe. Popularni na świecie autorzy szwedzkich kryminałów notują co roku obroty równe kilku Nagrodom Nobla.

Znaczenie, jakie przywiązuje się na świecie do skandynawskich wyróżnień, wynika w pierwszej kolejności z faktu ich długoletniej, nieprzerwanej i prawie niezmienianej tradycji. Przyznawane są one ponadto w małym kraju, który ma wprawdzie ciągle ambicje odgrywania roli sumienia świata, lecz w rzeczywistości jego wpływ na losy ludzkości jest minimalny. Nie ma on też żadnych interesów, które mogłyby zaszkodzić innym. Szwecja uchodzi powszechnie za kraj neutralny i to nie tylko w sensie militarnym. – Dużą rolę odgrywa także królewska oprawa towarzysząca ceremoniom wręczania insygniów noblowskich zarówno w Sztokholmie, jak i w Oslo – dodaje prof. Barany, największy znawca Nobla.

Wyścigi nagród

Marka Nobel ma globalny zasięg i daje Szwecji ogromne korzyści w kształtowaniu jej wizerunku na świecie. Wiele krajów dodaje powagi swoim nagrodom, nazywając je noblami z jakimś przymiotnikiem. Mamy więc „japońskiego Nobla”, „niemieckiego Nobla”, są też „polskie Noble”, czyli nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. W Szwecji próbuje się rozszerzyć zakres nagradzania na inne, nieobjęte testamentem wynalazcy dynamitu, dziedziny. Sztuka ta udała się tylko z ekonomią, ale wiadomo... pieniądze!

Nagroda Polar, ufundowana przez twórcę popularnego zespołu ABBA, nazywana jest „muzycznym Noblem”, ale informują o niej dziś jedynie krótkie notatki. O tzw. alternatywnej nagrodzie Nobla, premiującej styl życia zgodny z uwarunkowaniami kształtowanymi przez przyrodę, też coraz rzadziej słychać. Nie udała się próba Petera Nobla, z tego samego rodu, który chciał nagradzać swoimi Noblami wynalazców nowych źródeł energii.

Na świecie istnieje jednakże kilka innych prestiżowych nagród międzynarodowych, które uzupełniają Nagrody Nobla i czasem z powodzeniem z nimi konkurują. Na pierwszym miejscu należałoby umieścić filmowego Oscara, ale ma on ograniczony międzynarodowy zasięg, chociaż honoruje się też twórców spoza USA. Amerykańska Nagroda im. Alfreda Laskera w dziedzinie podstawowych badań medycznych nazywana jest często przedsionkiem Nobla, bowiem jej laureaci zdobywają później często szwedzkie wyróżnienie. Norwesko-amerykański fizyk, wynalazca, biznesmen i filantrop Fred Kavli ustanowił rok temu nagrody w wysokości miliona dolarów (jak w Noblu) za badania w dziedzinach astrofizyki, neurologii i nanotechnologii. Wróży się im, że mogą w przyszłości zagrozić pozycji, jaką mają w świecie naukowym Nagrody Nobla.

 

Polityka 50.2009 (2735) z dnia 12.12.2009; Świat; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Kogel Nobel"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną