Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pożar w Riksdagu

Szwedzcy neonaziści ze słynną tablicą w tle

Szwedzka skrajna prawica na ulicach Sztokholmu Szwedzka skrajna prawica na ulicach Sztokholmu Bob Strong / Forum
Ze skandynawskiego mroku znów wypełza potwór: błękitno-żółty faszyzm, w kolorach szwedzkiej flagi.

W Szwecji atmosfera jak przed „pożarem w Reichstagu”, który ułatwił hitlerowcom dojście do władzy. Policja ostrzegła przed świętami, że naziści szykują zamach na Riksdag (szwedzki Reichstag), siedzibę premiera i inne gmachy publiczne. Tablica skradziona z bramy obozu w Auschwitz miała podobno sfinansować te działania. Powagi ruchowi nadał także Stieg Larsson, nieżyjący już autor popularnej na świecie trylogii „Millennium”, który traktuje w książkach neonazistów jako jeden z głównych składników szwedzkiej rzeczywistości.

Szwedzki faszyzm święcił po wojnie triumfy w latach 90. i na początku obecnego wieku. Doszło do zjednoczenia kilkudziesięciu skrajnie prawicowych ruchów w Partię Rzeszy Nordyckiej (Nordiska Rikspartiet, NRP). Do partii przyłączyło się wielu żyjących jeszcze przedwojennych sympatyków Hitlera. NRP udało się także zwerbować grupę młodych aktywistów, którzy zapoczątkowali agresywne kampanie propagandowe, m.in. akcje terroru telefonicznego wobec znanych osobistości (zwłaszcza homoseksualistów). Z czasem przeszli oni do jeszcze bardziej radykalnego ruchu, Frontu Narodowo-Socjalistycznego.

Pochwała nazizmu

W Göteborgu powstał zespół rockowy Dirlewanger. Otto Dirlewanger był generałem SS i dowódcą Einsatzgruppe, której zadaniem było systematyczne mordowanie m.in. Żydów i Romów. Zespół odnosił na początku lat 90. duże sukcesy wśród szwedzkiej młodzieży i zachęcił naśladowców, którzy zapisali się w kronikach muzycznych jako „orkiestry białej władzy”. Nagrane na płytach CD utwory były jednym ze źródeł finansowania ruchu politycznego. Młodzi naziści stworzyli także szereg popularnych stron internetowych z faszystowskimi i rasistowskimi treściami.

Podczas demonstracji w Göteborgu po raz pierwszy od czasów wojny pojawiły się w przestrzeni publicznej nazistowskie flagi ze swastyką. Uczestnicy, ubrani w czarne mundury SS, skandowali „Heil Hitler”. W połowie lat 90. popełniono serię przestępstw inspirowanych rasistowskimi i nazistowskimi przekonaniami, w tym także kilka morderstw. Działające w ramach ruchu bojówki Białego Aryjskiego Oporu napadały na banki i sklepy.

Było to na tyle niepokojące, że cztery główne dzienniki kraju ze Sztokholmu, Göteborga i Malmö podjęły akcję w obronie zagrożonej demokracji. „Na co dzień konkurujemy ze sobą, ale postanowiliśmy połączyć środki w walce z wrogami praworządności. Nie damy się zmusić do milczenia” – napisano w liście opublikowanym w 1999 r. Wbrew szwedzkim zwyczajom prasowym, opublikowano fotografie i wymieniono z nazwiska 62 aktywistów skrajnej prawicy.

To wówczas wypłynęły nazwiska Andersa Högströma, byłego przywódcy Frontu Narodowo-Socjalistycznego, i jego protektora i mentora, szwedzkiego milionera Larsa Wahlströma, oskarżanego o zamiar kupna napisu „Arbeit macht frei”. Na liście widniały także nazwiska: Hansa Himmlera Petterssona, jednego z przywódców Frontu Narodowo-Socjalistycznego; zbrodniarza z Bośni (najemnika w faszystowskiej chorwackiej milicji HVO) Jackie Arklöva i Tony’ego Olssona, który odsiaduje właśnie dożywocie w najbardziej strzeżonym więzieniu w Kumli.

O tym nie wolno zapomnieć

Arklöv i Olsson stali się bohaterami sztuki Larsa Norena, jednego z najwybitniejszych współczesnych dramatopisarzy skandynawskich. Noren, często odwołujący się w swojej twórczości do bieżących wydarzeń (ostatnio próbuje wystawić „Polskiego hydraulika”), postanowił wnieść wkład w walkę z nazizmem pisząc i reżyserując „7:3” (od numeru paragrafu regulującego zasady postępowania wobec więźniów wykazujących skłonności do ucieczki). W sztuce tej Arklöv i Olsson, odbywający karę więzienia, mieli wygłaszać na scenie repliki zgodne z ich własnymi nazistowskimi przekonaniami.

Niestety kariera sceniczna okazała się dla nich mało atrakcyjna. Podczas konwojowania na próbę sztuki zbiegli i wkrótce dokonali spektakularnego napadu na bank. W trakcie pościgu zabili dwóch policjantów. Do zabójstwa przyznał się złapany później Arklöv, który przeszedł do historii jako jedyny obywatel szwedzki skazany w Szwecji za zbrodnie wojenne, popełnione wcześniej w Bośni. W więzieniu skończył studia, zerwał z nazizmem i chociaż nadal odbywa karę, jest zapraszany na różne odczyty, ostatnio nawet w szkole policyjnej.

Zabójstwo policjantów, zamordowanie przez neonazistów przywódcy szwedzkich syndykalistów, bomby podkładane dziennikarzom skłoniły rząd szwedzki, dotychczas dość bierny, do działania. Powołano m.in. państwowy instytut Forum Żywej Historii. Ma on uświadomić szwedzkiemu społeczeństwu, które nie przeżyło grozy wojny i w dużej części sympatyzowało z Niemcami, okrucieństwa popełniane przez nazistów i szaleństwa faszystowskiej (także komunistycznej) ideologii. Pocztą wysłano Szwedom broszury „O tym nie wolno zapomnieć”, przedstawiające niemieckie zbrodnie wojenne. Przypomniano także fakt, że szwedzcy naziści mieli podczas wojny tajne plany wymordowania 8 tys. rodzimych Żydów i czekali na inwazję Hitlera, którego wcześniej nominowali do pokojowej Nagrody Nobla.

Powstały organizacje Exit (Wyjście), które pomagały młodym ludziom w opuszczaniu skrajnie prawicowych organizacji. Na akcję załapał się nawet sam Högström, który zrezygnował z przywództwa we Froncie Narodowo-Socjalistycznym i zbierał oklaski uczestnicząc w koncertach „Artyści kontra naziści”. Niestety wkrótce potem zasłynął z oszustw i przekrętów. Stała pogoń za pieniędzmi i popularnością niewątpliwie uwikłała go też w kradzież napisu z Auschwitz.

Szwedzka rzeczywistość

Wtedy też zabłysła gwiazda Stiega Larssona, autora międzynarodowego bestsellera „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” i innych kryminałów. Jego książka „Skrajna prawica” stała się podręcznikiem dla zwalczających prawicowy terror, a sam autor ekspertem wykorzystywanym przez policje zagraniczne, z brytyjskim Scotland Yardem na czele.

Dziś mówi się, że Stieg Larsson zmarnował życie zajmując się marginalnymi ekstremistami, zamiast pisać wydawane obecnie w milionowych nakładach kryminały. Niemniej przyczynił się do spadku zainteresowania neonazizmem wśród młodego pokolenia Szwedów.

Najskuteczniejsza okazała się jednak AFA (Antyfaszystowski Front), lewacka bojówka, która deklarowała, że „przemoc jest prawowitą bronią w walce z faszyzmem”. Dziś wielu publicystów zastanawia się, co jest gorsze: dżuma (naziści) czy cholera (AFA), zwłaszcza że ta ostatnia sprawia kłopoty nie tylko prawicowych ekstremistom. AFA regularnie rozbijała manifestacje neonazistów i podczas jednej akcji zabito młodego narodowego socjalistę, który stał się męczennikiem ruchu. Na liczne kiedyś manifestacje przed pomnikiem Karola XII (ostatniego króla okresu szwedzkiej mocarstwowości, który przegrał z Piotrem Wielkim pod Połtawą, ale uważany jest za patrona skrajnej prawicy) przychodzi dziś mniej niż setka młodych ludzi.

Partia Rzeszy Nordyckiej (NRP) i Front Narodowo-Socjalistyczny Front też próbowały sprawdzić się w demokratycznej walce, ale w ostatnich wyborach nie zdobyły mandatów nawet w zgromadzeniach lokalnych. Göran Oredsson, następca Högströma, uzyskał w wyborach do parlamentu 17 głosów w całym kraju! Ogłosił on ostatnio, że 1 stycznia 2010 r. NRP przestaje istnieć.

Liderem zbiorowej przestępczości o antydemokratycznym charakterze stały się tzw. kluby motocyklowe, które oprócz szantażu, wymuszania długów i napadów na banki podkładają również bomby pod domami polityków, dziennikarzy, policjantów i sędziów. Gangsterzy na szybkich motocyklach są obecnie największym zagrożeniem dla skandynawskiej praworządności – piszą Lasse Wierup i Matti Larsson, autorzy cieszącej się dużym powodzeniem książki „Szwedzka mafia”. Globalne organizacje motocyklistów, Hells Angels i Bandidos, mają faszystowski wzorzec człowieka, piszą. Aniołowie Piekieł tak pobili szwedzkiego dziennikarza Andersa Westeniusa, który ośmielił się skrytykować organizację, że ten zmarł.

Szwedzi nie wierzą, że kradzież napisu z Auschwitz miała faszystowskie podłoże. Zainteresowanie sprawą wyraźnie spadło, może poza tabloidami, takimi jak „Aftonbladet” i „Expressen”, które próbowały rozdąć szwedzki wątek wykorzystując do tego celu Andersa Högströma, podejrzewanego o zainspirowanie akcji w Oświęcimiu. Högström zażądał za wypowiedź dla prasy sporej sumy, ale tabloidów to nie odstraszyło. Podobno składał też propozycje polskim mediom, bezskutecznie. Dziś „Aftonbladet” i „Expressen” oskarżają się wzajemnie, że uległy presji i zapłaciły Högströmowi (chociaż żadna z gazet oficjalnie się do tego nie przyznaje). A dziennik „Östran” z Karlskrony, skąd podejrzany pochodzi, oskarża kolegów ze sztokholmskich popołudniówek, że dały się wciągnąć w farsę.

Przywódca neonazistów

Sprawa, mimo powagi, przypomina komedię w stylu Sławomira Mrożka. Zebrało się bowiem kilka osób, które postanowiły coś ukraść. Högströma ściga w Szwecji komornik, a jego kompanom w Polsce brakowało nawet na jedzenie. Wybór padł na tablicę „Arbeit macht frei”, o której wiedzieli jedynie tyle, że może mieć dużą wartość. Za dużą jednak, żeby zarobić na niej pieniądze. Liczyli na łut szczęścia. Nie ma prawdopodobnie żadnego bogatego neofaszysty, który byłby gotów zainwestować miliony, przypuszcza szwedzka prasa. Högström dla pieniędzy był gotów zrobić wszystko. Najpierw został przywódcą neonazistów, którzy krzyczeli na jego widok „Heil Högström”, a kiedy przestało to być opłacalne, przeszedł na stronę tych, którzy ten ruch zwalczali. Namówił Polaków, jak się podejrzewa, do kradzieży napisu, a potem ich zadenuncjował licząc, że dostanie obiecaną przez policję nagrodę. Potem zostały mu już tylko media, które też próbuje oszukiwać.

Jaki będzie los Högströma i jego ewentualnych pomocników w Szwecji, nie wiadomo. Do Sztokholmu nie dotarł jeszcze europejski nakaz aresztowania. Prokuratura szwedzka nie wdaje się w spekulacje, co może nastąpić, i czeka na dalszy rozwój wydarzeń.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną