Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Plama na słońcu

Polacy w Auschwitz gorsi od Niemców?

W najpopularniejszym izraelskim portalu prasowym Y-net ukazał się ostatnio artykuł prof. Zeewa Tsahora o kolaboracji Polaków z nazistami podczas okupacji. Tekst całkowicie przekłamany, oburzający chyba wszystkich znających relacje polsko-żydowskie, a szczególnie mnie, byłego więźnia obozu oświęcimskiego, w którym widziałem licznych Polaków w pasiakach, ale żadnego w niemieckim mundurze.

Autor tego paszkwilu, prof. Zeew Tsahor, wykładowca na jednej z izraelskich uczelni pisał tak (cytuję skrótowo): „Przemawiając w obozie śmierci Auschwitz w Polsce, największym w historii miejscu zagłady, wzniesionym na polskiej ziemi (nie przez przypadek) i prowadzonym przez Polaków, premierowi Netanjahu udało się przemilczeć entuzjastyczny zapał Polaków w prześladowaniu Żydów. Polacy byli drudzy po Niemcach, a czasami nawet bardziej od nich oddani swojej morderczej pracy...”

Można się dziwić, dlaczego Y-net udzielił mu gościny w dziale Opinie, ale zasadnicze pytanie jest inne: w jakiej mierze oszczerstwa Zeewa Tsahora reprezentują izraelską opinię publiczną?

Odpowiedź jest jednoznaczna: w żadnej mierze. Imigranci pamiętający Drugą Rzeczpospolitą, bardzo antysemicką, przywieźli w swoim bagażu sporo antypolskich uczuć. Ale ludzi tych już nie ma. Nie pozostawili po sobie polakożerczej literatury, a ich ustny przekaz słabł z pojawianiem się każdego nowego pokolenia, tworzącego swoją własną, izraelską tożsamość, odrębną od tożsamości żydowskiej diaspory, szczególnie amerykańskiej, dla której Polska wciąż jeszcze jest „cmentarzem narodu żydowskiego”.

Dzisiejsza ludność Izraela to w 60 proc. obywatele urodzeni już po powstaniu państwa. Do głosu dochodzi trzecie pokolenie, którego światopogląd kształtują realia związane z miejscem państwa żydowskiego na Bliskim Wschodzie. W priorytetach tych młodych, wykształconych ludzi - nawet jeśli ich pradziadowie urodzili się w Warszawie, Krakowie lub na Kresach - sprawy polskie zajmują marginesowe miejsce. W liceach uczyli się o Holokauście, ale w żadnym podręczniku szkolnym nie widziałem aluzji do udziału Polaków w dziele zagłady. Ludzie trzeciego pokolenia nie wiedzą nawet o istnieniu szmalcowników. Niemal każdy Izraelczyk zwiedził przynajmniej raz w życiu muzem Yad Vashem w Jerozolimie – ale także tam nie ma śladu oskarżeń zawartych w tekstcie pana profesora. Wręcz przeciwnie: niemal cztery tysiące drzewek zasadzonych dla upamiętnienia polskich Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata mają swoją własną, przekonywującą wymowę.

Izraelsko-polskie relacje polityczne nigdy nie były tak dobre jak teraz. Zaś „Rok polski”, zorganizowany w Izraelu w 2009, stworzył wizerunek Polski i Polaków całkowicie odmienny od tego, który usiłuje nam sprzedać Zeew Tsahor.

Nie oznacza to, że w dialogu nie ma zgrzytów. Wydarzenia marca 1968, gdy rząd PRL-u zmusił tysiące Żydów do emigracji, są jeszcze żywe w pamięci. Świadectwa z Jedwabnego czy pogrom kielecki nie mogły przejść bez echa. Także ostatnia antyżydowska wypowiedź biskupa Tadeusza Pieronka była szeroko komentowana. Wszystko to ma wpływ na światopogląd jednostek – ale nie kształtuje opinii publicznej, a już na pewno nie prowadzi do konkluzji, że naród polski brał czynny udział w nazistowskim dziele eksterminacji Żydów. Incydenty te są jak plamy na słońcu; nie zapominajmy jednak, że słońce nadal świeci. Szkoda, że Zeew Tsahor tego nie zauważył.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną