Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Chiny na wystawę

Rusza EXPO 2010 w Szanghaju

stefano meneghetti / Flickr CC by SA
Pekin olśnił świat najwspanialszą olimpiadą w historii, Szanghaj miał być gospodarzem największej Światowej Wystawy. I tak się też stało.

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie postrzegano jako bal debiutancki nowej światowej potęgi, efektowne wejście Chin do światowego nurtu, dotychczas zdominowanego przez Zachód.

Expo 2010 to dla Chin kolejna okazja, by zademonstrować światu swój potencjał i zdolności organizacyjne. Moment zresztą jest szczególny – po kryzysie finansowym pozycja Państwa Środka zdaje się być silniejsza niż kiedykolwiek od połowy XIX w. Kiedy świat wciąż liże rany, Chiny trzymają się mocno. W Expo w Szanghaju bierze udział rekordowa liczba 192 państw i 50 organizacji międzynarodowych. Wśród debiutantów jest nawet Korea Północna – żartuje się, że pawilon najbardziej skrytego państwa świata zostanie być może nawet otwarty dla publiczności. A zwiedzających w ciągu półrocznej wystawy ma być mnóstwo – organizatorzy liczą na 70 mln, których gros stanowić będą sami Chińczycy. Bo w Szanghaju kraje pokazują się nie tyle światu, co właśnie Chinom.

Wizje miasta

Hasło Expo w Szanghaju brzmi jak zaklęcie: „Miasto, uczyń życie lepszym!”. To w wersji chińskiej, bo w angielskiej zdecydowano się na miększe „Better city, better life”, Lepsze miasto, lepsze życie. Szanghaj jest z pozoru idealnym gospodarzem dla takiej wystawy – to największe miasto Chin i kwintesencja chińskiej urbanizacji, która w błyskawicznym tempie przeobraża to tradycyjnie chłopskie i w przytłaczającej większości mieszkające na wsi społeczeństwo. Ale Szanghaj to także ilustracja wszystkich problemów i wyzwań urbanizacji, które przy tak szaleńczym tempie rozwoju ujawniają się z wyjątkową wyrazistością. Chińskie hasło Expo brzmi więc raczej jak wyraz niespełnionych marzeń o lepszym życiu, które miała wykreować modernizacja. Ale ich nie kreuje.

Dlatego zwiedzający zobaczą wyidealizowaną czy wręcz utopijną wizję urbanizacji i życia miejskiego. Expo będzie festiwalem wystudiowanych pomysłów na urządzenie życia miast w sposób przyjazny zarówno ich mieszkańcom, jak i środowisku naturalnemu – tak wynika z ujawnianych przez poszczególne państwa koncepcji pawilonów. Oprócz hasła przewodniego całej wystawy, każde państwo prezentuje się pod własnym. I tak obejrzeć będzie można m.in. ekspozycje: „Serce Azji – kraj szans i zasobów” (Afganistan), „Mądry wybór na rzecz lepszego życia” (Malawi), „Owoce cywilizacji” (Czechy), „Miasta zaplanowane, miastami harmonijnymi” (Czad) czy wreszcie „Raj dla ludu” (to oczywiście Korea Północna).

Sami gospodarze pokazują w swoim pawilonie osiągnięcia i ciągłość chińskiej cywilizacji na przestrzeni tysiącleci. Pawilon Chin, który swoją formą nawiązuje do architektury sprzed 2 tys. lat, pokazywać ma „chińską mądrość w rozwoju miast na przestrzeni wieków”. Wizję przyszłości osnuto z kolei wokół haseł zrównoważonego i niskoemisyjnego rozwoju, jakby Chiny – jeszcze bardziej niż nowoczesna Europa - chciały wpisać się w globalne trendy nowoczesności. Organizatorzy mówią o wielkim zgromadzeniu światowych kultur, zainicjowali nawet program Expo-rodzin, w ramach którego wybrane szanghajskie rodziny gościć mają u siebie zagranicznych turystów przyjeżdżających na Światową Wystawę. Ma to umożliwić wzajemne poznanie się i wymianę kulturową. Wolność w Chinach?

Uczestników programu trudno jednak uznać za przeciętnych szanghajczyków. Dobierano rodziny z dobrze sytuowanej klasy średniej, których członkowie i tak bywają za granicą, co niestety niekoniecznie oznacza autentyczną otwartość czy ciekawość innych kultur. Większość ma już wyrobiony obraz „cudzoziemca” – to ktoś, kto nie umie jeść pałeczkami, lubi „proste posiłki”, woli kawę od herbaty, a wieczorem lubi wyjść żeby się zabawić. Wątpliwe jest także, by zagraniczni goście mieli okazję pogłębić swoją wiedzę o chińskiej kulturze, gdyż najpewniej zostanie im zaserwowana lokalna cepelia. Dla Expo-rodzin typowy cudzoziemiec to ktoś, komu trzeba pokazać „liczącą kilka tysięcy lat chińską kulturę”, na przykład poprzez rytuał parzenia herbaty.

Byle oryginalnie

Mimo chinocentryzmu gospodarzy goście starają się, jak potrafią, by przykuć ich uwagę. Polska, która zgłosiła swój udział w Expo jako jedna z pierwszych, po brutalnych oszczędnościach w związku z kryzysem gospodarczym była bliska odwołania swojego uczestnictwa – ostatecznie zamiast planowanych 113 mln złotych na udział w Expo przeznaczono jedną czwartą tej kwoty. Naszym atutem może okazać się sam pawilon – Polska prezentuje się w Szanghaju w budynku o bardzo charakterystycznej formie inspirowanej ludową wycinanką, mimo to daleki jest od folklorystycznej dosłowności, jaką pokazaliśmy choćby podczas Expo w Hanowerze. Mimo ostrej konkurencji ze strony kilkudziesięciu pawilonów narodowych (część państw wystawia się w zbiorowych), polski został w Szanghaju zauważony.

Wszyscy się chcą oryginalnie zaprezentować. Wśród pawilonów zadziwiających wymyślnymi formami i technologicznymi fajerwerkami (tu prym wiedzie chyba oddychający i samowystarczalny energetycznie fioletowy kokon postawiony przez Japończyków), dostrzeżono również polski projekt, stworzony przez Wojciecha Kakowskiego, Marcina Mostafę i Natalie Paszkowską.

Jako że w 2010 r. obchodzona jest 200. rocznica urodzin Fryderyka Chopina – jednego z niewielu Polaków znanych Chińczykom, postać kompozytora włączono do programu promującego Polskę na szanghajskim Expo. Być może uda się w ten sposób zrekompensować (przynajmniej częściowo) niedostatki funduszy. Niezależnie od Światowej Wystawy od kilku miesięcy odbywają się już w Chinach imprezy kulturalne w ramach obchodów Roku Chopinowskiego.

Wielki jarmark

Główny partner biznesowy Chin - Stany Zjednoczone zaprezentują się w Szanghaju pod hasłem Stanąć do wyzwania. Sam udział Amerykanów, na którym organizatorom naturalnie bardzo zależało, długo stał pod znakiem zapytania. Wyzwaniem okazały się w tym przypadku pieniądze, których, zgodnie z amerykańskim prawem, nie można było wyłożyć z budżetu federalnego – na ekspozycję musieli się złożyć sponsorzy, a ostatnie lata nie należały oczywiście do zbyt udanych dla biznesu. Niemal w ostatniej chwili udało się zmobilizować amerykańskie korporacje i zebrać potrzebne 61 mln dolarów – o otwarcie portfeli apelowała do sponsorów sama Hillary Clinton. Czy prezentowana przez Stany Zjednoczone wizja kraju możliwości i różnorodności przekona zwiedzających, to się okaże. Ale póki co, pawilon największego światowego mocarstwa nie budzi w chińskich mediach szczególnego zainteresowania.

Konkurencja jest bowiem bardzo ostra. Duńczycy przywieźli do Szanghaju kopenhaską Syrenkę, która – jak entuzjastycznie podkreślają chińskie gazety – opuściła ojczyznę po raz pierwszy w swej niemal stuletniej historii. Francja prezentuje w swoim pawilonie dzieła czołówki impresjonistów wypożyczone specjalnie na tę okazję z Musée d'Orsay. Belgia postanowiła zabłysnąć diamentami – w końcu Chiny to najbardziej perspektywiczny rynek dla dóbr luksusowych. Włochy, kojarzone w Państwie Środka przede wszystkim z modą, postanowiły natomiast ubrać obsługę swojego pawilonu w stroje od Prady.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że Expo 2010 zapowiada się jako wielki jarmark, na którym cały świat będzie się starał zrobić wrażenie na Chińczykach. Miejsca na rzeczywistą refleksję nad fenomenem miasta – jawiącego się niemal jak naturalne środowisko życia współczesnego człowieka – pozostanie zapewne niewiele, mimo że odpowiedź na pytanie, jak uczynić miasto i życie w nim lepszym, wydaje się dziś ważniejsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną