Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Obyczaje seksualne Trobriandczyków według Malinowskiego

„Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji”, opublikowane przez Bronisława Malinowskiego w 1929 r., było pozycją przełomową w antropologii. Do tej pory dominowała w niej analiza już dostępnych tekstów, przekazów. Badacze rzadko wypuszczali się poza gabinety i biblioteki. Malinowski, na podstawie własnego dwuletniego doświadczenia w badaniu społeczności Trobriandczyków, sformułował reguły badań terenowych. Kardynalną była zasada, że antropolog musi stać się elementem, który nie zakłóca życia społeczności, a jednocześnie ma do niej bardzo bliski dostęp.

„Życie seksualne dzikich” przyniosło fascynujący dla zachodniej kultury opis obyczajów absolutnie odbiegających od naszych „cywilizowanych” norm. Główną osią porządkującą obyczaje Trobriandczyków jest matrylinearność trobriandzkiego społeczeństwa – dziedziczenie własności i tytułów odbywa się po linii matki. Związane to było z wiarą Trobriandczyków w reinkarnację: duchy przodków, znudzone rajem, wracają na ziemię i poprzez głowę wnikają w ciała kobiet, przyczyniając się do narodzin kolejnych potomków. W związku z tym mężczyźni nie byli kojarzeni z jakąkolwiek rolą w zapłodnieniu. Ojcostwa nie traktowano biologicznie, ale społecznie. Mąż matki stawał się ojcem, opiekując się jej dziećmi. Pozbawienie aktu seksualnego jego biologicznego, prokreacyjnego charakteru sprawiło z kolei, iż seks nie był objęty sferą tabu. Dzieci od najmłodszych lat prowadziły erotyczne zabawy, a gdzieś pomiędzy szóstym a dziesiątym rokiem życia rozpoczynały współżycie, stopniowo tworząc coraz trwalsze związki.

Książka Malinowskiego przyniosła mu światowy rozgłos jako pierwsza tak udana próba przybliżenia i usystematyzowania odmiennych obyczajów egzotycznego społeczeństwa.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną