Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Handel starym dywanem

Drogie porozumienie z Rosją

Axiom / Forum
Wizyta prezydenta Miedwiediewa w Waszyngtonie skłania do oceny nowej polityki USA wobec Rosji. Ameryka trochę na niej zyskała, ale zdaniem krytyków prezydenta Obamy zapłaciła za to stanowczo za drogo.

Również w Polsce i innych krajach Europy Środkowej pojawiły się obawy, czy zmiana w amerykańskiej polityce nie dokonuje się ich kosztem, czego wyrazem był zeszłoroczny list prominentnych polityków regionu do Obamy. Czy niepokoje te były przesadne?

Na początku 2009 r. Stany Zjednoczone chciały pilnego ocieplenia stosunków z Moskwą zamrożonych po inwazji na Gruzję. Waszyngton miał dobrą pozycję przetargową. Po rządach prezydenta niepopularnego w USA i na świecie, do Białego Domu wprowadził się prezydent silny poparciem w kraju i wielbiony za granicą. Rosja po kryzysie 2008 r. ciężko przeżywała ucieczkę kapitału oraz spadek cen ropy i potrzebowała współpracy z Zachodem. Szybko jednak dostrzegła, jak bardzo Obamie zależy, aby pomogła skłonić Iran do rezygnacji ze zbrojeń atomowych. Okazało się też, że Obama zrobi wiele, aby zrealizować swą wizję świata bezatomowego, do czego potrzebował przedłużenia układu z Rosją o redukcji strategicznej broni nuklearnej. Putin z Miedwiediewem zażądali więc od USA konkretów. I dostali je.

We wrześniu Obama odwołał projekt budowy tarczy rakietowej w Polsce i Czechach. Zastąpił go nowym systemem chroniącym Europę przed irańskimi rakietami krótkiego i średniego zasięgu. Elementy nowej tarczy też mogą zostać umieszczone w Polsce, gdzie dotarły również rakiety Patriot, ale Czesi znaleźli się na lodzie. Ekipa Obamy zapewnia, że o zmianie zadecydowały wyłącznie względy militarne – Iran nie ma rakiet transkontynentalnych – ale politycznych powodów trudno nie zauważyć.

Plany Obamy

Nowy START, podpisany na wiosnę br., zobowiązuje USA i Rosję do redukcji broni strategicznej do 1550 głowic nuklearnych. Układ ma jednak słabe punkty, które mogą uniemożliwić ratyfikację przez amerykański Senat. Rosja wymusiła w nim preambułę o powiązaniu strategicznej broni ofensywnej z arsenałem obronnym. Rząd amerykański twierdzi, że nie jest ona prawnie wiążąca, ale Kreml grozi zerwaniem traktatu, jeżeli USA „zanadto” rozbudują swoje systemy obrony rakietowej. Czy nie postawi to pod znakiem zapytania racji bytu nowej tarczy? Ponad 40 senatorów – liczba wystarczająca do zablokowania traktatu – uzależnia ratyfikację od spełnienia takich warunków jak modernizacja amerykańskiego arsenału nuklearnego, co nie leży w planach Obamy.

Ekipa Obamy powtarza, że nie uznaje stref wpływów Rosji w republikach dawnego ZSRR, ale rzeczywistość temu przeczy. Wiosną złożyła w Kongresie wniosek o przywrócenie porozumienia z Rosją w sprawie pokojowej współpracy nuklearnej, zawieszonego przez Busha po inwazji na Gruzję. Zwracając się do Kongresu o cofnięcie tej decyzji, Biały Dom napisał, że Gruzja „nie powinna być tu uważana za przeszkodę” – chociaż Rosja wciąż okupuje Abchazję i Południową Osetię. Waszyngton deklaruje, że popiera integralność terytorialną Gruzji, ale odmawia dostarczenia jej broni ciężkiej. „Obawialiśmy się, że rząd Obamy będzie prowadzić politykę »Rosja na pierwszym miejscu«. Jest gorzej – prowadzi politykę »Tylko Rosja«, porzucając inne kraje w regionie” – napisał w „Washington Post” były wicedyrektor wydziału europejskiego w Departamencie Stanu David J. Kramer.

Ustępstwa miały pozyskać Rosję do współpracy nad rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ o sankcjach dla Iranu. Negocjacje ciągnęły się miesiącami. Ostatecznie uchwalona rezolucja nie zobowiązuje, a jedynie wzywa kraje członkowskie do zatrzymywania transportów broni i sprzętu do Iranu. Z embarga wyłączono sprzedane Iranowi (choć jeszcze niedostarczone) rosyjskie rakiety ziemia–powietrze S-300, zdolne do zestrzeliwania rakiet i samolotów – bezcenną broń dla odparcia ataku Izraela. Pod naciskiem Kremla zrezygnowano też z zakazu transakcji z irańską Gwardią Rewolucyjną. Waszyngton uchylił jednocześnie sankcje wobec rosyjskich firm eksportujących broń do Iranu i Syrii. Sankcje uchwalone przez ONZ okazały się niemal równie słabe jak poprzednie i prawdopodobnie nie będą miały wpływu na zachowanie Teheranu.

Czołowy neokonserwatysta Robert Kagan ocenił, że USA uzyskały od Rosji w ONZ to samo – to znaczy prawie nic – co za czasów Busha. Tym razem jednak – płacąc za to dużo drożej. „Moskwa gra w tę grę od lat. Sprzedała ten sam stary dywan wiele razy. Jedyne, co się zmieniło, to cena, jaką USA gotowe są za niego zapłacić. Jak wie każdy, kto kupował dywan, im więcej się za niego płaci, tym bardziej wydaje się cenny” – napisał Kagan „Washington Post”.

W pozytywnym kierunku

Według komentatorów na prawicy, bilans détente w stosunkach z Rosją jest marny. – „Reset” był błędem – mówi były wysoki urzędnik Pentagonu za prezydentury Busha, ekspert w German Marshall Fund, Ian Brzeziński. – To polityka oparta na założeniu, że potencjał dla współpracy rosyjsko-amerykańskiej przeważa nad realiami tych stosunków, które wyznaczają aspiracje Kremla. Interesy Ameryki, by doprowadzić do stabilizacji na świecie, nie godzą się z interesami Rosji, która działa, jakby nadal była imperium. Brzeziński przypomina, że Rosja „wysyła sprzeczne sygnały”, pełni obstrukcyjną rolę w sprawie Iranu i w swej doktrynie militarnej wciąż przedstawia NATO jako zagrożenie.

Obecna ekipa w Waszyngtonie uważa „reset” za żmudną dyplomatyczną pracę od podstaw, serię drobnych kroków zmierzających do budowy zaufania i stopniowego zbliżenia. Powołano Amerykańsko-Rosyjską Bilateralną Komisję Prezydencką, pod auspicjami której działa Grupa Robocza ds. Kontroli Zbrojeń. Jej współprzewodnicząca Ellen Tauscher rozmawia z Rosjanami o budowie wspólnej tarczy rakietowej NATO. Utworzono 16 podobnych grup roboczych we wszystkich resortach obu państw, z których jedna zajmuje się społeczeństwem obywatelskim – dialog zahacza więc o demokratyzację. Na spotkaniu Obama–Miedwiediew oczekuje się ogłoszenia raportu Komisji Prezydenckiej.

 

Polityka Obamy pchnęła stosunki USA–Rosja w pozytywnym kierunku – mówi profesor Uniwersytetu Georgetown Charles Kupchan. – Następuje stopniowe zbliżenie. Konkretnym osiągnięciem jest nowy start. Rosja staje się też bardziej konstruktywna w sprawie Iranu. Następnym krokiem może być współpraca w sprawie budowy obrony rakietowej. To jednak długi proces, niektórzy oczekują rezultatów zbyt szybko. W Rosji jest dużo nieufności wobec Ameryki i zmiana tych postaw potrwa.

Kupchan, były szef wydziału europejskiego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego za prezydenta Clintona, związany z Radą Stosunków Międzynarodowych, wezwał w amerykańskim dwumiesięczniku „Foreign Affairs”, by rozważyć przyjęcie Rosji do NATO. Przyznaje, że propozycja trąci fantastyką i nie wzbudziła odzewu w Białym Domu. – Rosja teraz powie: nie, więc za wcześnie byłoby wysyłać zaproszenie. Chodzi mi o przedstawienie dalekosiężnej wizji. W interesie USA i Rosji leży budowa większej wspólnoty euroatlantyckiej – mówi.

Koncepcje takie opierają się na założeniu, że Ameryka i Rosja mają wiele wspólnych interesów, i na optymistycznych przewidywaniach, że Rosja będzie ewoluować w pożądanym dla Zachodu kierunku. Ich promotorzy zwracają uwagę np. na Kirgistan, gdzie USA i Rosja mają swoje bazy wojskowe i gdzie Moskwa zachowuje powściągliwość w czasie trwającego kryzysu. Według Davida Ignatiusa z „Washington Post”, przeczy to stereotypom o rywalizacji mocarstw w Azji Środkowej i stwarza okazję do współpracy. „Rosja i Ameryka powinny tam być naturalnymi partnerami. Mają tych samych wrogów – bojowe grupy islamskie i gangi zagrażające stabilizacji w regionie. Rosjanie nie chcą, by fala islamu dotarła na północ” – pisze publicysta. Dodaje, że Moskwa „doszła do wniosku, iż ma interes w sukcesie Ameryki w Afganistanie”, więc przestaje tratować bazę Manas jako cierń w swoim boku.

Optymiści sądzą, że Rosja odchodzi od myślenia kategoriami polityki jako gry z sumą zero. Wskazują na dokument rosyjskiego MSZ, w którym postuluje się zacieśnienie więzi z USA i Unią Europejską zamiast, jak poprzednio, z Chinami. Celem jest modernizacja przestarzałej rosyjskiej gospodarki. Dyrektor wydziału europejskiego w Departamencie Stanu Philip Gordon wyliczył kilkanaście sygnałów zmian w rosyjskiej polityce zagranicznej, jak udział wojsk państw zachodnich na paradzie 9 maja w Moskwie i gesty pojednania z Polską – otwarcie w sprawie Katynia.

Wspólne interesy

Obrońcy polityki „resetu” odpierają oskarżenia, że dla odprężenia z Rosją Obama poświęca jej zachodnich sąsiadów. Poza Patriotami dla Polski – przypomina w magazynie „Foreign Policy” ekspert z lewicowego Center for American Progress Samuel Charap – są inne dowody, że prezydent nie porzuca sojuszników: wspólne manewry NATO w Estonii z udziałem wojsk amerykańskich i planowane manewry na Łotwie. „Kraje bałtyckie dostały od NATO najbardziej konkretne gwarancje bezpieczeństwa: plany wspólnego odparcia zewnętrznej agresji. Podobną propozycję Busha rok wcześniej storpedowały Niemcy i Francja” – pisze autor. Krytyka Obamy to wyraz „zimnowojennego kaca” prawicy albo gorzej: wykorzystywanie ignorancji opinii publicznej w celu dołożenia prezydentowi przed wyborami.

Sceptyków jednak nie brakuje, i to nie tylko na prawicy. – W stosunkach z Rosją poprawiła się atmosfera, ale ma to małe znaczenie – mówi Michael O’Hanlon, ekspert z Brookings Institution. –Uzyskaliśmy skromny postęp, bo mamy pewne wspólne interesy. Rosja jednak zawsze pozostanie Rosją. Nigdy nie będzie częścią Zachodu, zachowa swój model. Pesymiści nie zgadzają się z prognozami harmonijnej współpracy w sprawie Afganistanu. Ich zdaniem Rosja nie pragnie porażki USA w wojnie, ale nie chce też ich zwycięstwa: najlepiej, jak Ameryka ugrzęźnie na lata. Nadzieje na zmianę myślenia Rosjan uważają za naiwność.

Amerykanie mieli z początku trudności z wymówieniem nazwiska Miedwiediew – nawet Hillary Clinton łamała sobie język. Obama spotykał się z nim tak często, jak żaden jego poprzednik ze swym rosyjskim odpowiednikiem. Ale czy go dostatecznie poznał?

Polityka 26.2010 (2762) z dnia 26.06.2010; Świat; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Handel starym dywanem"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną