Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Mont Everest wraków

"Turystyka wrakowa" u wybrzeży Libanu?

Victoria wciąż kusi nurków Victoria wciąż kusi nurków Christian Francis / Materiały prywatne
Zatonięcie w 1893 r. jednego z flagowych okrętów brytyjskiej floty śródziemnomorskiej było ciosem dla marynarki królowej Wiktorii. Odnalezienie wraku po ponad 100 latach przypomniało o mało bohaterskich okolicznościach tragedii. Jego wyjątkowe, pionowe ułożenie jest atrakcyjne dla tzw. turystyki wrakowej.

Szczegółowy szkic dziewiętnastowiecznego pancernika na ścianie, model innego okrętu wojennego na szafie, sprzęt do nurkowania na ziemi, olbrzymia busola w rogu. Otoczony pamiątkami z licznych morskich wypraw Christian Francis, libański płetwonurek, z ogromną pasją opowiada o swoich niemal 10-letnich poszukiwaniach brytyjskiego pancernika HMS Victoria, który pod koniec XIX wieku zatonął u wybrzeży Libanu, ówczesnej Syrii. - W 1994 r. prowadziłem badania dla amerykańskiego uniwersytetu na północy Libanu, kiedy jeden z rybaków wspomniał o trudno dostępnym wraku niemieckiego okrętu, Victoria. Od razu zrozumiałem, że chodzi o brytyjski statek, w dodatku o dużym znaczeniu, skoro został nazwany imieniem królowej. Niedługo potem, w czasie pobytu w Londynie, Christian odwiedził Narodowe Muzeum Morskie. - Bez problemu znalazłem informacje o największym pancerniku w historii brytyjskiej marynarki wojennej. Tak rozpoczęła się moja przygoda- wspomina. -To mityczny okręt. Najnowocześniejszy w tamtych czasach. Jednak, żeby ustalić dokładne miejsce jego położenia przez lata szukałem dostępnych informacji w archiwach i gazetach z epoki.

HMS Victoria był jednym z najszybszych i największych pancerników na świecie, o wyporności 10 tys. ton i długości 150 metrów oraz najgrubszym opancerzeniu. Była to pierwsza jednostka floty wyposażona w turbinę parową i w pełni zelektryfikowana oraz napędzana potrójnie rozbudowanym silnikiem parowym. O sile ognia, jaką posiadała decydowały dwa potężne działa ponad 41 cm każde. Budowa jednostki została ukończona w 1886 r., a wodowanie nastąpiło rok później. Pierwotnie pancernik miał się nazywać Renown, ale żeby uczcić złoty jubileusz królowej Wiktorii, ochrzczono go jej imieniem. - Wśród marynarzy istnieje przesąd, że zmiana nazwy statku przynosi nieszczęście. W przypadku Victorii, niestety, okazał się złym znakiem - zauważa libański płetwonurek.

Victoria tonie

Dramatyczne wydarzenia słonecznego dnia czerwca 1893 r. wzbudziły wiele kontrowersji w wiktoriańskiej Anglii. Pod koniec XIX wieku brytyjska marynarka wojenna należała do najpotężniejszych na świecie, a szczególne znaczenie miała flota na Morzu Środziemnym, która strzegła drogi do Indii. Doświadczony, o reputacji doskonałego nawigatora, wiceadmirał Tryon, głównodowodzący floty, był znany ze swojej silnej osobowości, rygorystycznego podejścia do dyscypliny oraz nieustannego doskonalenia mobilności okrętów pod swoją komendą. W wiktoriańskiej marynarce wojennej ślepe posłuszeństwo rozkazom odgrywało dominującą rolę i niewielu oficerów było gotowych ryzykować sąd wojskowy poddając krytyce decyzje dowódcy. Jednak Sir George Tryon unikał wyjaśniania swoich decyzji, żeby przygotować podwładnych do działań w nieprzewidzianych sytuacjach, zbliżonych do rzeczywistych warunków wojennych.

22 czerwca miały odbyć się rutynowe manewry. Poszczególne okręty, znajdujące się w dwóch kolumnach na czele z flagowym HMS Victoria oraz HMS Camperdown miały dokonać zwrotu, zmiany kierunku rejsu o 180 stopni wokół własnej osi i powrotu do kolumny po tej samej stronie. Jednakże odległość pomiędzy okrętami była niewystarczająca. Niemiej jednak Wiceadmirał Tryon, za pomocą chorągiwek sygnalizacyjnych wydał rozkaz wykonania manewru. Na nieśmiałe uwagi oficerów, że zwrot może być w istniejących warunkach niebezpieczny wiceadmirał Tryon potwierdził swoją decyzję i wydał rozkaz sygnalizacji manewru pancernikowi Camperdown. Chociaż jego dowódca był zdezorientowany niejasnymi rozkazami rozpoczął zwrot w kierunku jednostek znajdujących się w przeciwnej kolumnie. Pomimo możliwości kolizji dowódcy kontynuowali manewr licząc na nowe rozkazy. Dopiero w ostatniej chwili Tryon zdał sobie sprawę ze zbliżającej się tragedii. Niestety w tym momencie dziób Camperdown z całą siłą uderzył w burtę Victorii.

Jednocześnie okazało się, że wodoszczelne drzwi do pomieszczeń pokładowych były otwarte. Pomimo tak znacznego zniszczenia nikt nie przypuszczał, że okręt zacznie natychmiast tonąć. Tym bardziej, że maszynownia nie została naruszona. Wiceadmirał Tryon rozkazał, więc, wycofanie łodzi ratunkowych spuszczonych przez pozostałe okręty floty. Jednak ciężar dział znajdujących się na dziobie spowodował niestabilność pancernika. Po 13 minutach duma brytyjskiej marynarki była już odwrócona do góry dnem.

Większość załogi zdołała się ewakuować. Jednak osoby znajdujące się w maszynowni nigdy nie dostały rozkazu, żeby opuścić swoje stanowiska i zatonęły wraz z okrętem. Pozostali, jak opisywali świadkowie, byli wchłaniani przez spienioną wodę. Okręty, które brały udział w manewrach, z trudem uniknęły kolizji między sobą. Marynarze mogli tylko z przerażeniem przyglądać się dantejskim scenom wokół tonącego pancernika. 358 członków jego załogi utonęło. Fakt nieprawdopodobny, ale ponad połowa marynarzy nie potrafiła pływać. Uratowano 357 tylko dlatego, że kapitan jednego z okrętów zignorował rozkaz dowódcy floty i pozostawił spuszczone łodzie ratunkowe. Sam Wiceadmirał został na mostku kapitańskim. Jak zeznali później świadkowie w ostatnich słowach powiedział: „To wszystko moja wina”. Odnaleziono tylko sześć ciał, które pochowano na skraju Tripoli.

Powołany na Malcie sąd polowy ustalił, że kolizja była wyłącznie wynikiem rozkazu Wiceadmirała Tryona, a nie załogi. Jednak nie zostało wyjaśnione dlaczego nowoczesny pancernik tak szybko zatonął.

Dziobanie dna

W 2004r. Christian Francis zbliżył się do swojego celu. Do poszukiwań dołączył także Brytyjczyk Mark Ellyatt, który ustanowił rekord świata w głębokości zanurzenia. W czasie jednej z wypraw w sierpniu, za pomocą sonaru odebrano sygnał już na głębokości 75 m, chociaż dno znajdowało się 45 m niżej. Po zanurzeniu okazało się, że wrak jest wbity dziobem w dno, niemal pod kątem 90 stopni. Pozycja niezwykła. Prawdopodobnie zdecydowały o niej ogromne działa znajdujące się na dziobie, które przechyliły tonący okręt dziobem w kierunku dna. Dzieła dopełniły pracujące śruby. Podobny wrak, rosyjska „Rusałka", znajduje się jeszcze w Zatoce Fińskiej.

-Wrak jest w doskonałym stanie, a jego metalowa konstrukcja jest prawie nienaruszona. Na rufie można rozpoznać pomieszczenia admiralskie, poza tym także działa, broń maszynową i urządzenia okrętowe.-opowiada Christian Francis. -Przez okna i drzwi można zobaczyć prywatne przedmioty należące do oficerów. Z tym wiąże się jeszcze jeden fakt, o którym mimochodem wspomina nurek. Na okręcie znajdowały się prawdopodobnie pobory przeznaczone dla załóg okrętów floty, w złocie. Informacja cenna dla poszukiwaczy skarbów.

Skarby na dnie

Wrak jest traktowany jako zbiorowa mogiła. W związku z czym jego penetracja jest ograniczona. Prawo do nurkowania w jego pobliżu ma jedynie Christian Francis i związani z nim nurkowie. W jego okolicach nie można też prowadzic połowów. Trzeba pamiętać, że status prawny wraków militarnych jest szczególny. Właścicielem pozostaje państwo ich pochodzenia, niezależnie od miejsca gdzie zatonęły. Tylko ono ma prawo do decydowania o jego dalszych losach. Wrak HMS Victoria jest także znaleziskiem archeologicznym. Jego sytuację prawną reguluje Konwencja ONZ o Prawie Morza (UNCLOS) oraz szczegółowo Konwencja UNESCO o ochronie podwodnego dziedzictwa kulturowego, ponieważ wrak jest zatopiony od ponad 100 lat. Tym samym wszelkie kwestie dotyczące jego przyszłości muszą być rozwiązane pomiędzy brytyjskimi i libańskimi władzami.

Położenie HMS „Victoria” jest rzeczywiście atrakcyjne dla amatorów nurkowania, chociaż wymaga znacznych umiejętności. - Victoria jest jak Mont Everest wraków- , podkreśla Christian Francis. Jedną z pierwszych grup, która miała możliwość nurkowania w pobliżu HMS Victoria byli Polacy.

Morza kryją wiele tajemnic. Także wybrzeże Libanu. Przy okazji katastrofy etiopskiego samolotu, w lutym bieżącego roku, pojawiła się plotka, że podobno prywatny, amerykański statek „Ocean Alert” pomagający libańskim władzom, korzystając z zezwolenia na działania na wodach terytorialnych Libanu poszukiwał wraku libańskiego samolotu, który rozbił się i zatonął w 1957 r. wraz z 380 kg. złotych monet. Dotychczas samolot nie został odnaleziony, a właściciel „Ocean Alert” stanowczo zaprzeczył zarzutom.

Historie o tajemniczych skarbach znajdujących się na dnie mórz wciąż wzbudzają nadzieje u nowoczesnych poszukiwaczy skarbów, czy miłośników historii, którzy są w stanie zaangażować znaczące środki, aby realizować swoje pasje. Jednocześnie rozwija się całkiem nowa gałąź turystyki nurkowej, między innymi w Egipcie, koncentrująca się nie na rafach koralowych, ale właśnie wrakach.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną