Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pali się do władzy

Sylwetka: Sarah Palin

Sarah Palin Sarah Palin Reuters/Sean Gardner / Forum
Wszyscy kochają Sarę Palin. Fani z prawicy, bo konserwatyzm zyskał dzięki niej energię i seksapil. Media, bo polityka amerykańska stała się barwniejsza.

Sarah Palin płynie na wysokiej fali. O Johnie McCainie, który dwa lata temu wydobył ją z niebytu, proponując kandydowanie na wiceprezydenta, mało kto pamięta, a nieznana wówczas gubernator Alaski jest dziś najpopularniejszym politykiem Partii Republikańskiej i ikoną konserwatywnego betonu. Jej gwiazda świeci pełnym blaskiem i nawet wrogowie Sary Palin przyznają, że jej nie docenili. Była miss Wasilli i wicemiss Alaski zamiast wrócić w pokorze do północnej krainy łosi i niedźwiedzi, została „prezydentem prawicowej Ameryki”. A na tej prawicowej może się nie skończyć.

Haki na Palin

Po przegranych wyborach prezydenckich dwa lata temu nic nie zapowiadało tak dobrej passy. Na Alasce ciążyły na Palin zarzuty nadużywania władzy i piętrzyły się rachunki od adwokatów. Prasa powtarzała plotki o kryzysie jej małżeństwa, rozpuszczane przez byłego już narzeczonego jej córki Levy’ego Johnstona. Młodzieniec ów popsuł malowany przez Palin obraz nieskazitelnej rodziny, gdyż zrobił jej córce dziecko, imprezował i sfotografował się nago dla pornomagazynu „Playgirl”. W lipcu ubiegłego roku Palin niespodziewanie ogłosiła, że ustępuje ze stanowiska gubernatora.

Jak na polityka o wielkich ambicjach wydawało się to krokiem bezsensownym. Nagła rezygnacja wzbudza podejrzenia, że ktoś ma na Palin haki. Fotel gubernatorski jest też zwykle świetną trampoliną na szczyty w Waszyngtonie, a sukces Sary na tym stanowisku na Alasce był jej dużym atutem. Szybko wszak okazało się, że dziwna decyzja ma sens – uwolnienie ze żmudnych obowiązków administracyjnych pozwoliło jej rozwinąć skrzydła i wejść w rolę, do której Palin jest stworzona: polityka celebryty. Takiego, co nie robi ani nie mówi nic ciekawego, ale porywa tłumy.

Za decyzją Palin krył się prozaiczny motyw. Nędzne 150 tys. dol. gubernatorskiej pensji rocznie nie starczało na spłatę rachunków ani na zaspokojenie rosnących potrzeb. Uwolniona od urzędu mogła podpisać umowy na lukratywne występy publiczne i odcinać kupony od swojej popularności. Teraz 100 tys. dol. Sarah bierze za jedno przemówienie, a drugim źródłem jej dochodów są wywiady w prawicowej telewizji Fox News. Jako osobowość telewizyjna okazała się kolosalnym magnesem – oglądalność jej występów przewyższa „American Idol”. W rok od dymisji zarobiła 12 mln dol.

Spora część tych dochodów pochodzi ze sprzedaży wydanej w zeszłym roku autobiograficznej książki „Going Rogue” (w wolnym tłumaczeniu: „Chuliganiąc”, co nawiązuje do konfliktów Palin ze sztabem McCaina w czasie kampanii prezydenckiej). Książka nie przynosi intelektualnych fajerwerków ani osobistych wynurzeń, a służy głównie autoreklamie. Sarah przedstawia się w niej jako dziecko Alaski i jej dziewiczej przyrody, która zahartowała jej niezależny charakter, jako wierna żona i matka, godząca obowiązki rodzinne z pracą zawodową, czerpiąca siłę z wiary w Boga i miłująca ojczyznę.

Palin przekonuje przy okazji czytelników, że wbrew szyderstwom sporo czytała – padają nazwiska Pascala i Twaina – i wcale nie strzela do zwierząt z helikopterów, co zarzucali jej wrogowie, preparując w tym celu zdjęcia. Twierdzi, że wyznaje „zdroworozsądkowy konserwatyzm” i podkreśla, zgodnie z populistyczną mantrą, swój dystans wobec Grand Old Party (republikanów) i Waszyngtonu. Ale zaraz wylicza, co popiera: obniżki podatków, ograniczenie państwa, nieskrępowany rynek, a więc katechizm tradycyjnego konserwatyzmu. Mimo katastrofy naftowej w Zatoce Meksykańskiej jest także zwolenniczką odwiertów głębokomorskich.

Przesłanie z Facebooka

Palin omija szerokim łukiem liberalne gazety i telewizje, które ją niszczą – znana felietonistka „New York Timesa” Maureen Dowd nazwała ją „Caribou Barbie”, a Keith Olbermann z telewizji MSNBC powiedział w swym programie wprost: „Ta kobieta jest idiotką”. Z ogólnokrajowych mediów zaszczyca wywiadami tylko Fox News i prawicowe stacje radiowe. Ale jej główny kanał komunikacji z narodem to Internet. Codzienne przesłania na Facebooku, gdzie komentuje bieżące wydarzenia i dzieli się kłopotami w domu, zapewniają jej bezpośrednie dotarcie do fanów bez redakcyjnych filtrów.

W lutym Palin nie przyjęła zaproszenia do Waszyngtonu na doroczny zjazd CPAC, organizacji starych konserwatystów, ściśle związanych z GOP. Pojechała do Nashville na pierwszy zjazd Tea Party, pospolitego ruszenia prawicy przeciw Obamie i skorumpowanym politykom w stolicy. Wygłosiła tam główną mowę zjazdu, wzbudzając euforię zebranych. Pomagała sobie ściągawką zapisaną na dłoni, ale jej zwolennicy nie mieli jej tego za złe. Po Nashville odbyła triumfalne tournée po kraju, witana wszędzie jak zbawczyni.

Palin stała się bohaterką dla konserwatywnych Amerykanek, rosnącej siły w Partii Republikańskiej. Prawicowe kobiety były do niedawna antytezą feminizmu – mąż miał pierwszeństwo przed pracą zawodową, dom i kościół – przed polityką. Kariery u republikanów robiły głównie wdowy po senatorach i kongresmanach. Sarah udowodniła, że można inaczej – mąż i pięcioro dzieci nie przeszkadzają we wdrapywaniu się na szczyty. Zyskała też podziw milionów religijnych Amerykanek, kiedy w wieku 43 lat nie zdecydowała się na usunięcie ciąży i w kwietniu 2008 r. urodziła syna Trigga, który – jak przewidywały badania prenatalne – ma zespół Downa.

To nie przypadek, że w jesiennych wyborach do Kongresu większość kobiet kandydujących po raz pierwszy to republikanki. W wyborach do Senatu, w których w 2008 r. startowały tylko trzy kandydatki z GOP, obecnie o mandaty ubiega się ich aż 14. Pojawiły się nowe damskie gwiazdy, jak kandydatka na gubernatora Karoliny Południowej Nikki Haley, starająca się o fotel senatora z Kalifornii była prezes Hewlett-Packarda Carly Fiorina i ultrakonserwatywna kongresmanka z Minnesoty Michelle Bachmann.

Palin występuje z nimi na wiecach, wspiera datkami i nazywa je mama grizzlies. Mamy niedźwiedzice to republikańska riposta na demokratyczne soccer moms, zabiegane mamusie, łączące pracę zawodową z dowożeniem dzieci na zajęcia sportowe. Niektórzy widzą w tym początek epoki postfeminizmu albo feminizm w wersji konserwatywnej – przeciwny aborcji, afirmujący tradycyjne małżeństwo i podkreślający wartość religii, chociaż korzystający zarazem ze zdobyczy ruchu feministycznego, który dał Amerykankom pewność siebie.

Barbie w Białym Domu

Atmosferę wokół Palin podgrzewają spekulacje na temat jej planów na 2012 r. Że Caribou Barbie myśli o Białym Domu, nie ulega wątpliwości – już jako dwudziestoparoletnia kandydatka na burmistrza Wasilli mówiła, że chce zostać prezydentem. Czy ma szanse choćby na partyjną nominację? Przodujący w sondażach Mitt Romney, były gubernator Massachusetts, to oportunista co parę lat zmieniający poglądy. Bez mocnego kandydata republikanom trudno będzie pokonać Obamę, mogą więc postawić na kandydatkę bez szans na zwycięstwo, za to wyrazistą. Czyli Sarę Palin.

W kampanii przed tegorocznymi wyborami do Kongresu Palin jeździ po kraju, udzielając poparcia wybranym republikanom. Fotka z Sarą, jak kiedyś u nas z Lechem, to zwykle potężny argument dla wyborców i gwarancja sukcesu dla kandydata – tak było na wiosnę w republikańskich prawyborach. Palin zapewniła zwycięstwo kilku kandydatom ubiegającym się o nominację wbrew partyjnemu establishmentowi, związanym przeważnie z ruchem herbacianych. Co ciekawe, Palin nie kibicuje tylko konserwatystom – wielu jej faworytów to umiarkowani republikanie, do przełknięcia nawet dla demokratów.

W Kalifornii poparła Carly Fiorinę przeciwko kandydatowi Tea Party, który miał mniej szans w konfrontacji z demokratą. Nie kieruje się więc ślepo ideologią, lecz pragmatyzmem. Sygnalizuje w ten sposób, że pozostaje lojalną republikanką oraz buduje sieć kontaktów. Mając już bazę na dole, tworzy ją teraz w partyjnej strukturze, wśród działaczy GOP, którzy decydują zwykle o nominacjach w wyborach do Kongresu i Białego Domu. To potwierdza, że zamierza kandydować w 2012 r. i zapewnić sobie sukces w przedbiegach.

W kierownictwie GOP perspektywa startu Palin wzbudza popłoch. Z sondaży wynika bowiem, że jeżeli zdobędzie nominację, ma mniejsze szanse na pokonanie Obamy niż jej partyjni rywale. Mimo popularności wśród religijnych konserwatystów, jej negatywny elektorat w całej populacji USA przekracza 50 proc. i jest wyższy niż takich polityków jak Romney. Sarah antagonizuje i mimo przywódczych cech nie jest postrzegana jako ktoś, kto sprosta zadaniom głowy państwa. Nadal brak jej wiedzy i ciekawości intelektualnej, jak w kampanii 2008 r., kiedy w wywiadzie telewizyjnym nie umiała odpowiedzieć na pytanie, „co sądzi o doktrynie Busha”. A jej przekonanie, że dobrze rozumie politykę zagraniczną, „ponieważ z Alaski widać Rosję”, nie dla wszystkich jest takie oczywiste.

Palin jak Szekspir

Republikański establishment będzie się starał wyperswadować jej start w wyborach. Jeśli to się nie uda, skutki dla partii mogą być opłakane, nawet gdyby Palin przegrała wyścig o nominację. Jej popularność w szerokich grupach społecznych i flirt z Tea Party może zmusić innych kandydatów do przyjęcia równie radykalnej linii politycznej, która uniemożliwi przyciągnięcie do GOP niezależnych, centrowych wyborców i pokonanie Obamy. Na to liczy Biały Dom, z zadowoleniem obserwując zamęt, jaki Sarah Palin sieje w Partii Republikańskiej. Ktokolwiek zostanie kandydatem GOP, jej pozycja i tak się umocni.

Ostatnio szczęście sprzyja Sarze Palin także w życiu rodzinnym. Córka Bristol zerwała co prawda zaręczyny z Levym Johnsonem, ale były narzeczony przeprosił niedoszłych teściów za plotki na ich temat. Sarah tymczasem pokazała się z nowej strony – jako innowatorka języka. Komentując plan budowy meczetu koło Strefy Zero na Manhattanie, wezwała amerykańskich muzułmanów: – Refudiate this project! Słowo refudiate, nieistniejące w angielskim – to zbitka słów refuterepudiate, które znaczą mniej więcej to samo: odrzucić, odtrącić. Kiedy wypomniano jej to jako potknięcie, odpowiedziała, że Szekspir też tworzył neologizmy.

 

Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Świat; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Pali się do władzy"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną