Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Katastrofy autokarów: nie tylko u nas

Wypadek polskiego autokaru, 26 września 2010 r. Wypadek polskiego autokaru, 26 września 2010 r. EPA/PATRICK PLEUL / PAP
Po tragicznym wypadku polskiego autokaru w Niemczech z całej Europy płyną wyrazy współczucia. Niestety – choć robi się wiele dla poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego - nie da się całkowicie wyeliminować wypadków, zaś tego rodzaju katastrofy to nie tylko „polska specjalność”.

Po tym jak w niedzielę na autostradzie pod Berlinem zginęło 13 polskich turystów, a 30 zostało rannych, cała Europa przekazuje wyrazy współczucia. Ale również kontroluje stan swego transportu drogowego.

We Francji, gdzie o korkach i wypadkach drogowych pisze się mnóstwo, kontrole sprawności pojazdów są częste, a ich klasyfikacją zajmuje się od ośmiu lat specjalna rządowa instytucja (L'Union pour le classement des autocars de tourisme). Dzięki temu liczba wypadków autokarowych - w szczególności tych z ofiarami śmiertelnymi – spada. W ubiegłym roku (dane za Fédération Nationale des Transports de Voyageurs) w wypadkach drogowych uczestniczyły we Francji 273 autokary (jeszcze w roku 2003 było ich 1404), przy ponad 90 tysiącach jeżdżących po drogach pojazdów tego typu. W autokarach i autobusach zginęło 5 spośród 4273 osób łącznie zabitych na tamtejszych drogach.

Niestety, tak jak nie da się całkowicie wyeliminować wypadków z ruchu drogowego, tak co jakiś czas opinią publiczną wstrząsają informacje o makabrycznym zderzeniu. W ciągu ostatniej dekady we Francji odnotowano sześć katastrof drogowych z udziałem autokarów. Największa miały miejsce w 2003 roku, gdy piętrowy autokar niemieckiego biura podróży wiozący turystów do Hiszpanii, wpadł w poślizg na górskiej drodze (zginęło 28 osób). Drugi makabryczny wypadek wydarzył się w lipcu 2007 r., gdy autokar z polskimi pielgrzymami spadł z mostu pod Grenoble (27 ofiar). W tym samym miejscu miały zresztą miejsce dwa inne wielkie wypadki autokarowe w latach 70.

Sporo się we Francji pisze też o wypadkach marokańskich autokarów wożących na miejscu turystów z Francji i innych krajów europejskich (Portugalczyków, Belgów), a także przewożących Marokańczyków mieszkających w Europie do ojczystego kraju i z powrotem. Uchodzą one za wyjątkowo niebezpieczne.

W Niemczech – bezpiecznie mimo wszystko

W 2009 r. na niemieckich drogach zginęły 4152 osoby (na polskich – 4564). Oczywiście ta statystyka pokazuje przepaść między bezpieczeństwem w podróżowaniu po Polsce i Niemczech, gdzie nie tylko mieszka ponad dwa razy osób więcej, przeciętnie znacznie mobilniejszych niż u nas, ale też ruch tranzytowy jest nieporównanie intensywniejszy. Do tego niemieckie autostrady (ponad 12 tys. km długości) są uważane za najbezpieczniejsze w Europie – w ubiegłym roku zginęło na nich niespełna 500 osób (znacznie mniej niż na tamtejszych drogach krajowych). Mimo to corocznie dochodzi w Niemczech średnio do dwóch-trzech wypadków autobusów, w których ginie po kilka osób.

W tej dekadzie największe tragedie wydarzyły się w 2007 r. na autostradzie A14 w kraju związkowym Saksonia-Anhalt (13 zabitych) i rok później koło Hanoweru (20 ofiar śmiertelnych).

Ale to raczej przykre wyjątki od podstawowej reguły - podróżowanie autobusami po Niemczech to bardzo bezpieczna forma transportu. Jak wynika z danych niemieckiego urzędu statystycznego, w latach 2006-2009 w wypadkach autobusów i autokarów u naszych zachodnich sąsiadów zginęło łącznie 60 osób (w całym ubiegłym roku – tylko 12). Zrzeszenie niemieckich przewoźników podkreśla, że to bardzo mało, bo jeszcze w samym tylko 1992 r. ofiar wypadków autobusowych było aż 58.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że autobusy w regularnym ruchu międzymiastowym odgrywają w Niemczech znacznie mniejszą rolę niż w Polsce. Przez wiele lat bowiem utrudnione było wydawanie pozwoleń na uruchamianie połączeń, mogących konkurować z niemiecką koleją. Autobusy są natomiast chętnie wykorzystywane - jak u nas - do przewozów turystycznych. Oraz, w nieco mniejszym stopniu z powodu ekspansji tanich linii lotniczych, do komunikacji międzynarodowej.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną