Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kim Dzong Kto?

Korea Północna: władza zostaje w rodzinie

Kim Dzong Un (siedzi pierwszy od lewej) - pierwsze publiczne i jedyne oficjalne zdjęcie. Kim Dzong Un (siedzi pierwszy od lewej) - pierwsze publiczne i jedyne oficjalne zdjęcie. Forum
Następca tronu Korei Północnej mówi płynnie po angielsku, francusku i niemiecku. W dzieciństwie podziwiał Michaela Jacksona i Jeana Claude’a van Damme’a. Na tym kończą się jego zadatki na reformatora.

Tego lata znaki na niebie i ziemi zwiastowały nadzwyczajne wydarzenia. Najpierw spadły ulewne deszcze, jakich w Korei Północnej nie notowano od rozpoczęcia pomiarów meteorologicznych. Rzeki wezbrały i dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy powodzian musiały uciekać przed żywiołem. Potem nadszedł tajfun, jakiego na półwyspie nie widziano od 15 lat. Drzewa łamały się jak zapałki, a porywisty wiatr zrywał dachy, pozbawiając schronienia tysiące ludzi. I tylko flaga Korei Północnej na najwyższym maszcie świata oparła się podmuchom. Z wysokości 160 m dalej kłuła w oczy żołnierzy USA i Korei Płd. na granicy w Panmundżom, gdzie 57 lat temu zakończyła się krwawa, bratobójcza wojna.

W tej trudnej sytuacji przywódca Północy Kim Dzong Il niespodziewanie wybrał się do sąsiednich Chin. Z początku sądzono, że jedzie po pomoc, bo zbiory na polach zgniły, a jego 24-milionowy kraj znów stanął w obliczu głodu. Kiedy jednak u boku dyktatora dostrzeżono najmłodszego syna Kim Dzong Una, eksperci uznali, że szykuje się coś ważniejszego. Nękani żywiołami ludzie z Północy znów zeszli na dalszy plan.

Utalentowany Towarzysz

W ostatnim dniu września Kim Dzong Un po raz pierwszy pojawił się razem z ojcem na oficjalnym zdjęciu w partyjnym dzienniku „Rodong Sinmun”. Młody mężczyzna z nalaną twarzą siedzi na krześle w pierwszym rzędzie dygnitarzy, za plecami ma szeregi partyjnych członków oraz portret dziadka Kim Ir Sena, wiecznego prezydenta Korei Północnej i założyciela dynastii Kimów.

O Kim Dzong Unie wiadomo niewiele. Ma 26 lub 27 lat. Do 1998 r. uczęszczał do międzynarodowej szkoły w Bernie, zapisany tam jako syn kierowcy z północnokoreańskiej ambasady. Jego koledzy z klasy twierdzą, że się nie wyróżniał, lubił jeździć na nartach, grać w koszykówkę. Podziwiał Michaela Jacksona i Jeana Claude’a van Damme’a. Mówi płynnie po angielsku, niemiecku i francusku. Po powrocie z zagranicy kształcił się w Narodowej Szkole Wojskowej im. Kim Ir Sena.

I tyle. Eksperci nie wiedzą nawet, jakim chińskim znakiem, zgodnie z koreańską tradycją, zapisuje się drugi człon jego imienia. Un może oznaczać „srebro”, „chmurę” lub „dobrotliwość”. Pisownia znaku pierwszego jest oczywista (Dzong to „prawy” lub „prawdziwy”), bo ten człon młodzian dzieli z ojcem i braćmi. A nazwisko Kim nosi co piąty Koreańczyk.

W ubiegłym tygodniu na Kim Dzong Una spadł deszcz zaszczytów. Najpierw został czterogwiazdkowym generałem w północnokoreańskiej armii, potem na partyjnej konferencji ojciec ogłosił go członkiem komitetu centralnego i wiceszefem Centralnej Komisji Wojskowej, więc analitycy wnioskują, że jest teraz oficjalnym następcą tronu. Ale prawdę zna tylko najbliższe otoczenie dyktatora i być może władze w Pekinie. Sierpniowa podróż do Chin była zapewne rodzajem prezentacji następcy, bo Pekin od lat odgrywa rolę starszego brata Korei Północnej. A na Dalekim Wschodzie starszego brata się słucha.

Istnieje więcej poszlak. Na 10 października zapowiadana jest w Pjongjangu największa w historii wojskowa defilada. Ulicami stolicy przemaszeruje 10 tys. żołnierzy, przetoczą się katiusze, mogące obrócić w kupę ruin południowokoreański Seul, oraz pociski balistyczne, zdolne razić Tokio. Wojskowa feta odbędzie się formalnie z okazji 65 rocznicy powstania partii komunistycznej. A przypuszczalnie – na cześć następcy tronu.

Kolejna wskazówka to tytuł Utalentowany Towarzysz, jakim rok temu obdarzyła Dzong Una północnokoreańska propaganda. Niewykluczone, że to zapowiedź dewizy panowania: jego dziadek rządził jako Wielki Przywódca, a ojciec kazał się nazwać przywódcą Ukochanym.

Tłusty Niedźwiedź

Proces dojrzewania nowego dyktatora potrwa przynajmniej kilka lat. Panujący Kim Dzong Il szykował się na miejsce Kim Ir Sena aż 30 lat, zanim zajął je w 1994 r. Teraz daje swemu synowi znacznie mniej czasu. Patriarcha ma już 68 lat i jest wyraźnie osłabiony chorobami, dwa lata temu przeszedł wylew i na pół roku zniknął z życia publicznego. Rok temu, zdaniem południowokoreańskiego wywiadu, zdiagnozowano u niego raka trzustki.

Późna nominacja następcy to efekt rozczarowania starszymi synami. Z początku Kim chciał się trzymać primogenitury. W 1998 r. najstarszy z braci, Dzong Nam (Prawdziwy Mężczyzna), objął wysokie stanowisko w ministerstwie bezpieczeństwa publicznego, choć miał zaledwie 27 lat. Sądzono, że przejmie i tron, ale w 2001 r. wpadł z rodziną na lotnisku w Tokio. Japońscy pogranicznicy zdziwili się na widok fałszywego paszportu Dominikany z chińskim nazwiskiem Pang Xiong (Tłusty Niedźwiedź). Delikwent w dodatku oświadczył, że przyjechał zobaczyć tokijski Disneyland. Za ten wygłup i narażenie ojca na utratę twarzy Dzong Nam popadł w niełaskę. Od tego czasu mieszka z rodziną w Makau, chińskiej jaskini hazardu.

Syn średni, Dzong Czul (Prawdziwy Mędrzec), był naturalnym zastępcą starszego przyrodniego brata. Co więcej, po tokijskim blamażu propaganda zaczęła otaczać kultem jednostki matkę Czula, trzecią żonę Kim Dzong Ila. Brat średni wypadł jednak z łask, kiedy wybrał się z dziewczyną do Niemiec na koncert Erica Claptona. W dodatku – za sprawą zbiegłego do Japonii nadwornego kucharza – wyszło na jaw, że ojciec uważa Dzong Czula za zniewieściałego. W zeszłym roku awansował go wprawdzie na wysokie stanowisko, ale tylko po to, by utrzeć nosa jego rodzonemu bratu Dzong Unowi. Bo najmłodszego syna dyktator lubi i uważa za podobnego do siebie.

Lekcja pokory przyda się sukcesorowi. Z ostatnich nominacji wynika, że władzą będzie musiał się dzielić z wpływowym wujostwem: 64-letnią rodzoną siostrą ojca Kim Kyong Hui i jej mężem Dzang Sung Tekiem. Przysłużyli się oni Kim Dzong Ilowi, przejmując stery w czasie jego choroby. W rewanżu ciotka Dzong Una, dotychczas m.in. minister przemysłu lekkiego, została wraz z bratankiem mianowana na generała (jako pierwsza kobieta w historii KRLD), a wuj jeszcze w czerwcu awansował na wiceprzewodniczącego narodowej komisji obrony i drugą osobę w państwie.

Najpierw armia

Komisja to centralny organ władzy, a armia to główny filar komunistycznej dyktatury. Mówi o tym zasada seongun – „najpierw armia”, wprowadzona przez Kim Dzong Ila w latach 90. Wynika z niej, że armia ma pierwszeństwo przed partią, i w związku z tym pomoc humanitarna z zagranicy kierowana do głodujących dzieci trafia do żołnierzy. To dlatego Dzong Un na początek został generałem. Jeśli chce myśleć o samodzielnych rządach, musi zbudować sobie zaplecze wśród oficerów.

Nie jest do końca przesądzone, czy ciotka i wuj mu w tym pomogą. Ciotka przeszła ciężki okres, gdy w 2006 r. jej jedyna córka popełniła samobójstwo we Francji – z miłości do chłopaka, którego nakazano jej porzucić. Kim Kyong Hui znikła wówczas ze sceny, by zmierzyć się z depresją i alkoholizmem. Wróciła jako prawa ręka Kim Dzong Ila – jeździła z nim na inspekcje po kraju i przekazywała wolę brata. Mówi się jednak, że ciotka preferuje najstarszego z synów dyktatora – Dzong Nama.

Z kolei wuj Dzang nie jest z klanu Kimów. Gdy obecny dyktator umrze, może spróbować zająć jego miejsce albo poprzeć jakiegoś uzurpatora, o ile dojrzy w tym interes. Jako równieśnik żony ma nad jej bratankiem niemal 40 lat przewagi. Niektórzy uważają, że Dzong Nam nigdy nie wybije się na pełną niezależność, a Korea Północna będzie ewoluować w stronę kierownictwa kolektywnego, jakie wypracowała Komunistyczna Partia Chin.

Kiedy reformy?

Mimo tych niewiadomych sytuacja w Korei raczej nie będzie zmieniać się gwałtownie. Toczące się równolegle z ubiegłotygodniową konferencją partii komunistycznej rozmowy wojskowe między Południem a Północą – pierwsze od dwóch lat – nie przyniosły rezultatów. Pesymiści spodziewają się nowych demonstracji siły, które mają scementować kontrolę Kim Dzong Una nad armią i podnieść jej morale. Za taką manifestację uważa się w Pjongjangu zatopienie południowokoreańskiej korwety z 46 marynarzami na pokładzie pod koniec marca.

Optymiści wierzą, że wykształcony na Zachodzie Dzong Un będzie prowadził politykę łagodniejszą od polityki ojca. I liczą na reformy ekonomiczne. Korea Południowa wierzy w ostateczne zjednoczenie, ale wolałaby połączyć się z krajem zamożniejszym, rozwiniętym na wzór sąsiednich Chin. Zresztą nawet sam Pekin, zdenerwowany falami uchodźców z Północy, zachęca państwo Kimów do reform, czego przykładem jest otwarta w 2002 r. strefa ekonomiczna w przygranicznym Kaesongu.

Sęk w tym, że reformy gospodarcze zmuszą komunistyczny reżim do ewolucji. W Chinach, które poszły tą drogą, rządzą dziś technokraci, a prezydent i premier to z wykształcenia inżynierowie. Władzę traktują jak wyścig Formuły 1: polityczną konstrukcję wciąż ulepszają, by trzymała równe tempo, a ideologiczne paliwo wzbogacili mieszanką liberalizmu i nacjonalizmu.

W Korei Północnej rządzą tymczasem starzy wojskowi, którzy lubują się w hierarchiach, orderach i musztrze. 27-letni generał sporo się napracuje, zanim zapewni sobie ich lojalność, a im bardziej wrośnie w wojskowe struktury, tym mniej prawdopodobne, że zainteresuje się prowadzeniem trudnych reform zamiast organizacją wspaniałych defilad.

Polski Kim

Młodszy przyrodni brat Kim Dzong Ila od 12 lat mieszka w Polsce. To forma zesłania, które ma go odciąć od wpływów, a jego linię – od perspektyw dziedziczenia władzy. Kim Pyong Il trafił tu z Finlandii, a wcześniej był dyplomatą na Węgrzech i w Bułgarii oraz attaché wojskowym w Jugosławii. Wszystko dlatego, że starszy brat wszelkimi sposobami próbował go usunąć ze swej drogi. A ojciec Kim Ir Sen godził się na to, próbując zapobiec walce o władzę pomiędzy braćmi. Kiedy zmarł w 1994 r., Pyong Il pojechał na pogrzeb, ale brat zadbał, aby jego imię nie figurowało nawet w komitecie pogrzebowym.

W Polsce ambasador Kim Pyong Il wiedzie skromne i dyskretne życie. Nie udziela wywiadów, a pracownicy ambasady nie chcą nawet podać nazwiska swego szefa i odsyłają do polskiego MSZ. Wiadomo, że ambasador chętnie jeździ na Podlasie, do ulubionej wsi Boćki. Trzy lata temu w niedalekiej Narwi dał się sfotografować z dwójką swoich dzieci, które pokończyły w Polsce studia. Zdjęcia, opublikowane na gminnym portalu, stały się wydarzeniem wśród specjalistów od Korei Północnej. Córka Eun Song oraz syn In Kang oboje mają już po trzydziestce, a więc są starsi od Kim Dzong Una, swego stryjecznego brata. Kim In Kang jest żonaty i pisze w PAN doktorat z prawa międzynarodowego.

Polityka 41.2010 (2777) z dnia 09.10.2010; Świat; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Kim Dzong Kto?"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną