Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Valdis Dombrovskis. Łotewski Balcerowicz

Valdis Dombrovskis, cudowne dziecko europejskiej polityki, ma 38 lat i polskie korzenie. Valdis Dombrovskis, cudowne dziecko europejskiej polityki, ma 38 lat i polskie korzenie. Ints Kalnins/Reuters / Forum
Barack Obama zastygł, przeglądając w październiku poranną prasę. „Połączcie mnie z tym chłopakiem. Muszę mu pogratulować!” – krzyknął do asystentów.
2011 r. będzie dla Valdisa Dombrovskisa rozstrzygający.Ints Kalnins/Reuters/Forum 2011 r. będzie dla Valdisa Dombrovskisa rozstrzygający.

Premier, który przed rokiem przejął władzę w bankrutującym kraju i przeprowadził bardzo bolesne cięcia budżetowe, wydawał się skazany na porażkę. Do wyborów parlamentarnych w październiku 2010 r. poszedł z jednym hasłem: „Dombrovskis musi zostać”. I wygrał w cuglach. Jego zaplecze polityczne zdobyło największą liczbę mandatów w historii niepodległej Łotwy. To do tego 38-latka zapragnął zadzwonić z gratulacjami prezydent Obama.

Na łotewskim premierze gratulacje zachodnich polityków nie robią większego wrażenia. Pytany, jak czuje się jako cudowne dziecko europejskiej polityki, patrzy z zaskoczeniem: – Takiego określenia jeszcze nie słyszałem. Może to dlatego, że kiedy objąłem stanowisko, dziennikarze biegali za mną i pytali, jak poradzę sobie z bankrutującą gospodarką kraju. Teraz jesteśmy postrzegani jako przykład sprawnego wychodzenia z kryzysu. Taki przypadek łotewski.

Tuż po nominacji na premiera partyjna koleżanka obdarzyła go przezwiskiem Niedźwiadek, ale teraz kojarzy się on bardziej z mitycznym bohaterem Lāčplēsisem, czyli Niedźwiedziobójcą, który oddał życie za wolność łotewskiej ziemi. Źródło jego siły kryło się w niedźwiedzich uszach, więc na plakatach wyborczych Dombrovskis występował w czapce z takimi właśnie uszami. Było to jego jedyne ustępstwo na rzecz specjalistów od piaru.

Babcia Polka

Początek 2009 r. Sytuacja gospodarcza na Łotwie pogarsza się z dnia na dzień. Ówczesny rząd zaciąga 7,5 mld euro pożyczki w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, podnosi kolejne podatki. Zdesperowani, choć spokojni z natury Łotysze wychodzą na ulice. W Rydze odbywają się kilkudziesięciotysięczne manifestacje, do gabinetu ministra rolnictwa trafia skrzynia z krowimi głowami. Rezygnują kolejni ministrowie, a w końcu premier Ivars Godmanis. Kraj opanowuje chaos, żaden z liderów partyjnych nie ma odwagi podjąć się tworzenia rządu. Wówczas partia Nowa Era wysuwa kandydaturę swojego europosła Valdisa Dombrovskisa.

Karierę polityczną rozpoczął zaledwie 7 lat wcześniej. W 2002 r. ludzie zmęczeni wszechwładzą łotewskich oligarchów zakładają partię Jaunais Laiks – Nowa Era. Jej inicjatorem jest ówczesny szef Banku Łotwy Einārs Repše, Dombrovskis pracuje u niego jako specjalista od finansów. Niektórzy twierdzą, że to temu zawdzięcza późniejszą karierę, ale sam Repše zdecydowanie zaprzecza: – Do tworzenia nowej partii zgłosił się sam. Z jego strony było to działanie bardzo odważne. Wtedy każdy sprzeciw wobec władzy mógł się skończyć utratą pracy.

Krótko po założeniu partii przychodzą wybory, które wygrywa Nowa Era. Repše zostaje premierem, Dombrovskis – ministrem finansów. Ma 31 lat, zajmuje się konsolidacją wydatków państwa, ale po niespełna półtora roku koalicja rządowa upada. Minister zostaje europosłem. Jacek Saryusz-Wolski wspomina: – Dobry, ciężko pracujący poseł, zdeterminowany i odważny w działaniu. Taki łotewski Balcerowicz. I dodaje: – Zawsze chodził w krótkim rękawku, nawet wtedy, kiedy my trzęśliśmy się z zimna. A, i miał babcię Polkę.

Dombrovskis wie, że nosi nazwisko wymieniane w polskim hymnie. O Polsce wyraża się ciepło: – Jesteście dużym krajem w naszym regionie. Chcielibyśmy zachęcić Polaków do inwestowania na Łotwie. W Strasburgu angażował się w prace nad unijną Strategią dla Regionu Morza Bałtyckiego, aktywnie bronił interesów Łotwy, ale nie bał się też wnioskować o ostre cięcia w budżecie samej Unii. W wolnym czasie zwiedzał brukselskie restauracje – jego felietony kulinarne ukazywały się w gazecie „Diena” jako „Przewodnik po brukselskim świecie smaków i zapachów”.

 

 

Valdis kamikadze

Gdy zaproponowano mu tekę premiera, wrócił bez wahania. Już w Rydze, po zapoznaniu się z sytuacją ekonomiczną, najpierw złapał się za głowę, a potem wziął się do pracy. – To było zadanie dla kamikadze. Gdyby nie Dombrovskis, Łotwa zostałaby bez rządu w sytuacji zupełnej klęski gospodarczej – mówi komentator Aivars Freimanis. Według Aivarsa Ozoliņša, publicysty wpływowego tygodnika „Ir”, były nawet takie cztery dni, kiedy Łotwa nie miała grosza w państwowej kasie.

By uspokoić rynki, tuż po objęciu władzy Dombrovskis zobowiązał się zmniejszyć deficyt o 500 mln łatów (2,8 mld zł) – w tym celu z miejsca obciął płace budżetówki o 10 proc. W 2010 r. zredukował deficyt o kolejne pół miliarda łatów, zmniejszył liczbę ministerstw i agencji rządowych. W obliczu zbliżających się wyborów te wszystkie radykalne decyzje wydawały się politycznym samobójstwem. Dombrovskis nie dbał jednak o słupki, niewykonanie planu groziło bankructwem kraju.

Szef DemosEuropa Paweł Świeboda wspomina spotkanie polskich ekspertów ekonomicznych z Dombrovskisem: – Wszyscy byli pod wrażeniem skali konsolidacji fiskalnej, jaką wykonał. W odróżnieniu od reszty Europy mówi nie tylko o cięciu wydatków, ale przede wszystkim o nowych źródłach wzrostu. Na Świebodzie wrażenie zrobił także brak partyjnej retoryki: – Wszystko uzasadniał rachunkami ekonomicznymi. Powiedział mi, że w kampanii też będzie starał się być rzeczowy. Jeśli społeczeństwo tego nie zaakceptuje, to trudno.

Faktycznie, Dombrovskis uczciwie informował, że będą kolejne cięcia budżetowe. Jak mantrę powtarzał, że wydawać trzeba tyle, ile się zarabia. Że trzeba zapłacić za życie na kredyt z tzw. tłustych lat. Na propozycję zwiększenia deficytu odpowiadał, że tylko trzymanie się wyznaczonego kursu pozwoli przezwyciężyć kryzys. I wzorem Estonii wstąpić do strefy euro, co ma przynieść Łotwie dodatkowe korzyści.

Premier z bloku

Matka Valdisa Dombrovskisa była pielęgniarką, ojciec – pracownikiem fizycznym. Premier uczył się na peryferiach Rygi. Studiował fizykę na Uniwersytecie Łotwy, w wolnych chwilach chodził na zajęcia z ekonomii na Politechnice Ryskiej. Prof. Ivars Lācis, ówczesny rektor, wspomina bardzo pilnego studenta, który cały czas poświęcał nauce. – Nie, tak źle nie było. Prowadziłem prawdziwe studenckie życie – wspomina premier z błąkającym się na ustach uśmiechem.

Z powodu choroby matki przerwał studia doktoranckie w Stanach. Do nauki Dombrovskis już nie wrócił, ale mówi się, że nim podejmie decyzję, jak każdy fizyk wszystko siedem razy pomierzy i sprawdzi. Premier pilnie strzeże swojego życia prywatnego – wiadomo o nim tylko tyle, że jest żonaty i ma w domu koty. Jego zamknięcie w sobie i przesadna powaga to typowe cechy łotewskiej mentalności. Stoicki spokój był jego największym sprzymierzeńcem na dnie kryzysu.

Łotysze nie potrzebują już aktorów i klaunów, po których nie wiadomo czego się spodziewać – ocenia Ina Druviete z partii Jedność. Od poprzedników Dombrovskisa odróżnia jednak jeszcze jedna cecha: uchodzi za uczciwego. Dotychczasowi politycy w większości wykorzystywali swoje stanowiska, by się wzbogacić, w ten sposób narodziły się fortuny łotewskich oligarchów. Premier nadal mieszka w zwyczajnym bloku.

Dombrovskis wygrał wybory, ale musi zmagać się z silną opozycją w parlamencie i podziałami we własnej partii. – Całym jego kapitałem politycznym jest uczciwość i zaufanie wyborców. Musi o tym pamiętać – mówi publicysta Ozoliņš.

Opozycja zarzuca mu, że skupia się na cięciach budżetowych i podnoszeniu podatków, a nie na rzeczywistych reformach. – Rząd kontynuuje kolonialną politykę w stosunku do własnego społeczeństwa: ciąć i patrzeć, ile jeszcze wytrzyma łotewski naród – mówi Jānis Urbanovičs, lider głównej opozycyjnej partii Centrum Zgody, reprezentującej głównie mniejszość rosyjską. Nie może ona też wybaczyć premierowi warunków, jakie postawił przy próbie utworzenia szerokiej koalicji rządowej – chciał potwierdzenia sowieckiej okupacji Łotwy w przeszłości i uznania łotewskiego za jedyny język urzędowy. – Dobrze wiedział, że byłoby to obraźliwe dla naszych wyborców i zaostrzyło stosunki z Rosją. Po co? Przecież dzięki dobrym relacjom z Rosją podnieślibyśmy konkurencyjność Łotwy – mówi Urbanovičs.

Zarzuty o antyrosyjskie nastawienie premiera wydają się jednak nietrafione. Wyraźnie unika wypowiedzi mogących urazić rosyjską mniejszość, jego rząd przygotował też umowy dwustronne z Federacją Rosyjską, m.in. o zniesieniu podwójnego opodatkowania i współpracy w dziedzinie turystyki.

Krytyce rządu wtóruje Ainārs Šlesers, szef partii O Lepszą Łotwę i obrońca łotewskich przedsiębiorców. – Podnoszenie podatków powoduje rozrost szarej strefy, a nie rozwój gospodarki. Opozycja zarzuca Dombrovskisowi także zbytnią uległość wobec międzynarodowych wierzycieli i ochronę interesów szwedzkich banków kosztem łotewskich podatników. – To one wzbogaciły się na łotewskim kryzysie – mówi polityk pragnący zachować anonimowość. – Ludzie albo wszystko stracili, albo wyjechali do Irlandii, bo nie byli w stanie spłacić kredytów udzielonych na drakońskich warunkach. Nikt szwedzkich banków nie kontrolował. A teraz pouczają nas, jak mamy wyjść z kryzysu, do którego sami przyłożyli rękę.

Istotnie, ministrem finansów w nowym rządzie Dombrovskisa został były główny doradca szwedzkiego banku SEB. Ale głównym problemem Dombrovskisa wydaje się znalezienie poparcia dla głębokich, strukturalnych reform. W kolejce czekają: służba zdrowia, edukacja, administracja państwowa. 2011 r. będzie dla Valdisa Dombrovskisa rozstrzygający: jeśli sytuacja nie poprawi się w sposób odczuwalny dla zwykłych zjadaczy chleba, jego dobra passa może się skończyć. – Poobcinał nam pensje, a i tak nic się nie zmienia – mówi ryski policjant, skrupulatnie wypisując drakońskie mandaty za złe parkowanie.

Polityka 01.2011 (2789) z dnia 07.01.2011; Ludzie roku 2011 - Świat; s. 82
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną