Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Indra Nooyi. Pani Pepsi

Indra Nooyi piąty rok z rzędu otwiera listę najważniejszych kobiet w biznesie magazynu „Fortune” Indra Nooyi piąty rok z rzędu otwiera listę najważniejszych kobiet w biznesie magazynu „Fortune” World Economic Forum / Flickr CC by SA
W czasach, gdy szefowie korporacji spadają z piedestałów z regularnością jesiennych liści, jej pozycja graniczy z cudem.
Indra Nooyi powiedziała kiedyś, że przywiązanie do religii pomaga jej godzić obowiązki matki, żony, synowej i korporacyjnego bossa.Adnan Abidi/Reuters/Forum Indra Nooyi powiedziała kiedyś, że przywiązanie do religii pomaga jej godzić obowiązki matki, żony, synowej i korporacyjnego bossa.

Prezes PepsiCo piąty rok z rzędu otwiera listę najważniejszych kobiet w biznesie magazynu „Fortune”. Gdy „Forbes” rozszerza ranking poza biznes i wybiera najważniejsze kobiety na świecie, Indra Krishnamurthy Nooyi znajduje się w ścisłej czołówce, na szóstej pozycji – za Michelle Obamą, Angelą Merkel czy Hillary Clinton, ale przed Nancy Pelosi, wciąż jeszcze spikerką amerykańskiej Izby Reprezentantów, czyli odpowiednikiem marszałka Sejmu. Nie bez powodu: zatrudnia ponad 200 tys. ludzi na całym świecie, rządzi koncernem o wartości ponad 100 mld dol. i generuje ponad 6 mld zysku rocznie.

Wychowaną w indyjskiej klasie średniej Indrę nieco uwierał konserwatyzm rodzicielskiego środowiska. W dziecińskie wzięła się za grę w krykieta, a podczas studiów w Madras Christian College – za gitarę elektryczną w zespole rockowym. Po licencjacie z chemii, fizyki i matematyki studiowała w jednej z dwóch indyjskich szkół biznesu oferujących dyplom MBA – Indian Institute of Management w Kalkucie. Przepracowała w Indiach dwa lata – w brytyjskiej firmie odzieżowej, a potem w filii amerykańskiego Johnson&Johnson. Przekonana, że indyjskie wykształcenie nie wystarczy, złożyła aplikację i dostała się do Graduate School of Management w Yale University.

Do uczelnianego stypendium dorabiała nocą jako recepcjonistka. Letnią praktykę w czasie studiów odbyła w sari, ponoć dlatego, że nie stać jej było na nic innego, i w sari zjawiła się na rozmowę o pracę w Boston Consulting Group, prestiżowej firmie konsultingowej. Tam wylądowała po dyplomie z Yale w 1980 r. Przez sześć lat zajmowała się strategicznymi projektami w międzynarodowym biznesie. W 1986 r. trafiła do pracy w Motoroli, a cztery lata później 35-letnia Hinduska została szefem strategii w szwedzko-szwajcarskim koncernie Asea Brown Boveri, jednym z najbardziej cenionych producentów wyposażenia przemysłowego i budowniczych elektrowni.

Jej sukcesy w ABB przyciągnęły uwagę prezesa General Electric Jacka Welcha. Zaproponował jej pracę. Jednocześnie ofertę złożył jej nieżyjący już Wayne Calloway, wtedy prezes PepsiCo. Indra Nooyi wspomina swe rozterki i słowa Callowaya: „Jack Welch to najlepszy prezes, jakiego znam, a GE to zapewne najlepsze przedsiębiorstwo. Ale ja potrzebuję kogoś takiego jak ty i uczynię PepsiCo specjalnym miejscem dla ciebie”. To ją przekonało. Nooyi została szefem strategii, a Calloway okazał się wspaniałym mentorem. Mało mówił, a wiele słuchał. Kiedyś powiedział, że nieprzypadkowo dano nam parę uszów i jedne usta. Powinniśmy ich używać w takiej właśnie proporcji.

Pięć palców

Notowania pracowitej Hinduski w firmie PepsiCo szły szybko w górę. W 2000 r. awansowała na szefa finansów, a rok później doszedł do tego tytuł prezydenta, drugiej osoby po prezesie. W październiku 2006 r. została prezesem PepsiCo, a w maju następnego roku szefem rady nadzorczej. Skupia zatem w swych rękach pełnię korporacyjnej władzy w koncernie. Nadal często pokazuje się w sari, choć stać ją na Pradę i Gucciego. Jej pensja podstawowa wynosi 1,3 mln dol. rocznie, a według „Forbes” całkowite roczne zarobki, łącznie z akcjami i opcjami, przekroczyły 10 mln dol.

Jej własna prognoza, że edukacja w Ameryce pozbawi ją szans na małżeństwo, okazała się chybiona. Wyszła za mąż za Hindusa, który pracuje jako konsultant. Mają dwie córki. Mieszkają w Greenwich w stanie Connecticut, niedaleko centrali PepsiCo. W domu ma puję, czyli tradycyjne pomieszczenie do modlitwy. Powiedziała kiedyś, że przywiązanie do religii pomaga jej godzić obowiązki matki, żony, synowej i korporacyjnego bossa. „Gdy stres wydaje się nie do wytrzymania, zamykam oczy, myślę o świątyni Tirupati i nagle czuję, że ze wszystkim sobie poradzę”.

 

 

Na rok przed awansem na prezesa PepsiCo, w maju 2005 r., Nooyi przemawiała podczas uroczystości wręczenia dyplomów absolwentom Columbia Graduate School of Business w Nowym Jorku, jednej z kuźni amerykańskiej elity menedżerskiej. Mówiła o wizerunku Ameryki w międzynarodowym biznesie i jak można go kształtować. Jako modelu do rozważań użyła pięciu palców ręki. Gdy dorastała, powiedziano jej, że pięć palców ludzkiej ręki symbolizuje pięć głównych kontynentów. Zastrzegła się, że nie żywi jakichkolwiek uprzedzeń względem Australii czy Antarktyki, ale te dwa kontynenty komplikują jej analogię, więc je z rozważań wyklucza.

„Mały palec to Afryka” – powiedziała odrobinę zaskoczonej publiczności pani Nooyi. Mały, bo małe jest miejsce Afryki na światowej scenie. Ale gdy mały palec cierpi, prędzej czy później ból promieniuje na całą rękę. Kciuk to Azja – mocna i gotowa zająć ważne miejsce na scenie światowej gospodarki. Palec wskazujący to Europa – kolebka demokracji i architekt współczesnych zasad prowadzenia globalnych interesów. Palec serdeczny to Południowa Ameryka – pełna pasji, namiętności, gorących rytmów mambo, samby i tanga. „Te trzy tańce, dobrze wykonane, to niemal gwarancja, że partnerzy będą wspólnie kupować meble”.

Czytać rynek

I wreszcie palec środkowy, najdłuższy: Ameryka Północna, a szczególnie Stany Zjednoczone. To kotwica i rdzeń wszystkich funkcji, jakie spełnia ręka. Od niego zależy, czy reszta palców działa sprawnie. Ale użyty niewłaściwie palec środkowy może wysłać negatywne przesłanie i wepchnąć nas w kłopoty. Publiczności tego akurat gestu nie trzeba było tłumaczyć, ale honorowy gość uroczystości na tym nie poprzestał. „Każdy z nas w USA musi zachować ostrożność. Wyciągając rękę w biznesie czy polityce, pilnujmy, aby była to dłoń, a nie środkowy palec” – ciągnęła pani Nooyi.

Jesienią 2010 r., gdy nowojorscy Yankeesi zmagali się w bejsbolu z teksańskimi Rangersami, i telewizyjne kamery uchwyciły na trybunach panią prezes, komentarz sprawozdawców sportowych brzmiał: „Może Yankees potrzebują kogoś ekstrasilnego”. Nooyi siedziała w towarzystwie legendy koszykówki Michaela Jordana. Wymieniali uwagi, widać było, że się lubią i szanują. Kilka lat temu „Business Week” pisał, że Nooyi studiowała taśmy z występami Jordana w ostatnich latach jego kariery w Chicago Bulls, aby lepiej zrozumieć arkana skutecznej gry zespołowej, i posługiwała się jego przykładem jako modelem stylu zarządzania.

W 1977 r., gdy Indra Nooyi mieszkała jeszcze w Indiach, rząd jej kraju zażądał od Coca-Coli, wówczas dominującej na rynków napojów orzeźwiających, przekazania recepty produktu. Firma odmówiła i była zmuszona opuścić kraj. Pepsi pojawiła się na rynku indyjskim w 1989 r. Dziś jest czwartym co wielkości producentem towarów konsumpcyjnych w kraju, nie tylko napojów, również żywności. Za ujmującym uśmiechem sympatycznej pani prezes stoi uparta i konsekwentna szefowa wielkiej światowej korporacji. Tak jak jej mentor potrafił znakomicie czytać ludzi, tak Indra Nooyi świetnie czyta globalny rynek. Wie, dokąd prowadzić swe oddziały i jak je motywować.

Polityka 01.2011 (2789) z dnia 07.01.2011; Ludzie Roku 2011 - Kariery; s. 116
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną