Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Wybuch na Domodiedowie

Zamach na lotnisku w Moskwie

Znamy miejsce tylko ze słyszenia, choć to największe lotnisko moskiewskie. Chyba też – rosyjskie. Przyjmuje ponad 20 milionów pasażerów z całego świata rocznie. Zginęło tam właśnie (poniedziałek godz. 16.40) około – według różnych źródeł – od 30 do 70 pasażerów. Agencja Interfax mówi też o 130 rannych, w tym dwudziestu – ciężko.

Samobójca-terrorysta wysadził się 5-10 kilogramami trotylu na przylotach. Tak ocenia się siłę wybuchu. W porcie Domodiedowo lądują samoloty z 200 miast świata. Z Polski nie, lądują one na Szeremietiewie. Tuż przed wybuchem lądowały samoloty z Dusseldorfu i Londynu. Lecz także z miast rosyjskich.

Prezydent Dmitrij Miedwiediew, zdążył już powiedzieć, że sprawcy zostaną namierzeni i ukarani. I odwołał wylot do Davos. Co zresztą miał powiedzieć?

Na lotniskach tego typu co Domodiedowo nie zdarzają się zamachy, zwłaszcza po lądowaniu. Ze świecą szukać podobnego przypadku na jakichkolwiek lotniskach, nawet w byłym Trzecim Świecie. Więc jeśli założyć, że pasażer nie mógł wejść na pokład z trotylem w miejscu startu, to może zamachu dokonał ktoś z obsługi lotniska? Bo przecież nie przechodzień. A pasażerów odlatujących z Domodiedowa skanuje się przecież tak samo dokładnie jak na Heathrow czy w Amsterdamie.

Świadkiem zamachu był Mark Green z BBC, który w dymie po eksplozji ratował rannego wodą z własnej butelki. Jego zdaniem wyglądało to jak wybuch samochodu-pułapki. Agencje rosyjskie mówią o trzech pasażerach-imigrantach z północnego Kaukazu. Sporządzono ich portrety pamięciowe na podstawie zapisów kamery.

Moskiewskie media – kwestionując informację ITAR-TASS o trotylu spekulują, że bomba mogła być podłożona w restauracji. Mogła też przylecieć w bagażu. Lotnisko nie ma dobrej prasy. Pod koniec grudnia ub.r. pasażerowie uwięzieni na odlotach przypuścili szturm na biura linii lotniczych, bo mróz i śnieg sparaliżował nie tylko ruch na lotnisku, ale także służby informacyjne. 5 grudnia ub.r. lądował awaryjnie w Domodiedowie samolot Dagestańskich Linii Lotniczych Tu 154. Dwie osoby poniosły śmierć. Dwukrotnie zdarzyły się feralne starty z tego lotniska. Raz do Soczi, drugi raz do Wołgogardu. W obydwu przypadkach startowały tupolewy (154 i 134) i obydwa spadły albo po wybuchu albo po próbie porwania. W każdym z tych przypadków zginęło po 38 pasażerów i po 8 członków załogi.

Zła passa i prasa trwją. „Russia Today” informuje, że w godzinę po zamachu taksówkarze z Domodiedowa żądali za kurs do Moskwy (40 km) od 600 do 800 dolarów.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną