Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Polin znaczy Polska

Wizyta Tuska w Jerozolimie

Jest jedna sprawa, która łączy polskich polityków ponad podziałami: współpraca z Izraelem.

Polin to po hebrajsku Polska. To słowo kojarzy się w Izraelu coraz lepiej. Po 1989 r. odbudowano kontakty dyplomatyczne i ludzkie między obu krajami. Każdy rząd i każdy prezydent działali w tym samym duchu. W sprawie Izraela zbudowano w polskiej polityce życzliwy konsens, co zdarza się rzadko. W ten nurt wpisuje się – i słusznie – obecna wizyta premiera Tuska.

Izraelski wizerunek Polski poprawia się z wielu powodów, ale jednym z ważniejszych jest nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Odkąd jesteśmy w Unii, obywatelstwo polskie nabrało dodatkowej atrakcyjności dla tych Izraelczyków, którzy mogą o nie występować.

Polska za niecałe pół roku obejmie przewodnictwo UE, co szczególnie interesuje rząd izraelski. Nie tylko dlatego, że oba kraje mają dobre stosunki gospodarcze i wojskowe. Także dlatego, że zmienia się sytuacja w świecie arabskim, prawdopodobnie na niekorzyść państwa izraelskiego. Polska jako przewodnicząca Unii będzie miała przez pół roku realny wpływ na politykę UE w kwestiach bliskowschodnich. Prawie na pewno nie poprze w tej roli posunięć o ostrzu antyizraelskim.

Obecna wizyta Tuska, Sikorskiego i Bartoszewskiego zbiegła się z rewoltami arabskimi. I z zaostrzeniem, wbrew oczekiwaniom USA i Europy, polityki izraelskiej na terytoriach okupowanych. Państwo izraelskie ma duże problemy wizerunkowe ze swoją polityką w sprawie palestyńskiej.

Wspólne obrady premierów Netanjahu i Tuska w Jerozolimie, nieuznawanej przez zdecydowaną większość państw, także zachodnich, za stolicę Państwa Izrael nabierają w takim kontekście wymowy symbolicznej. Społeczność międzynarodowa odbierze to jako gest w obronie nie tylko państwa izraelskiego – co dobrze - ale także jego obecnej twardej polityki – co dyskusyjne.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną