Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dobry pieniądz nie jest zły

W 2009 roku mimo recesji wartość sprzedaży na światowym rynku bronią przekroczyła 400 miliardów dolarów – ogłosił w zeszłym tygodniu Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI). Z raportu wynika, że handlarzom bronią powodzi się coraz lepiej dzięki rosnącym wydatkom amerykańskiego rządu na usługi i sprzęt wojskowy.

Największym sprzedawcą okazał się być koncern Lockheed Martin, który w 2009 r. odnotował przychody z handlu bronią w wysokości 33,4 miliarda dolarów, po piętach depcze mu brytyjska firma BAE, która zarobiła w tym samym okresie 33,3 mld. Dla producentów europejskich, a także dla poszczególnych państw (Rosja, Francja, Włochy, Niemcy, Wielka Brytania) świetnymi kontrahentami byli jeszcze niedawno arabscy dyktatorzy. Ku oburzeniu zachodniej opinii publicznej, w zeszłym tygodniu otworzyły się największe targi przemysłu militarnego firm europejskich w Abu Zabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Według danych zdobytych przez dziennik „Guardian”, w zeszłym roku na sprzedaż sprzętu „strategicznego” do państw arabskich rząd brytyjski udzielił licencji wartych ponad 1,8 miliarda funtów (prawie 3 miliardy dol.). Sprzęt strategiczny to nie tylko broń, ale również gaz łzawiący, tarcze policyjne itd. W tej kategorii mieszczą się też urządzenia, których może użyć armia, choć teoretycznie ich przeznaczenie jest cywilne – jak np. części samolotów, kamery i inny sprzęt wart ponad 400 milionów funtów (ok. 650 dol.), który Wielka Brytania sprzedała w 2010 roku do Iranu. W obliczu rewolucji arabskich i eskalacji przemocy w Libii brytyjski premier zapowiedział rewizję polityki licencyjnej.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną