Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Jerzy VI i tajemniczy lotnik

Król Jerzy VI pozdrawia poddanych, 8 maja 1945 r. Król Jerzy VI pozdrawia poddanych, 8 maja 1945 r. BEW
Zdaniem prominentnych krytyków, nagrodzony Oscarami film „Jak zostać królem” ukazuje wiernie cierpienia królewskiego syna, walczącego z wadą wymowy – ale dużo mniej wiernie dwuznaczny stosunek brytyjskiej rodziny królewskiej do Trzeciej Rzeszy.
Artykuł pochodzi z 11 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 14 marca.Polityka Artykuł pochodzi z 11 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 14 marca.

W dniach poprzedzających oczekiwane z napięciem, jak co roku, rozdanie Oscarów Hollywood stał się miejscem bezprecedensowej agitacji. Do skrzynek mailowych blisko 6000 ludzi filmu, którzy w głosowaniu decydują o przyznaniu Academy Awards, trafiły materialy, sugerujące że ten film nie zasługuje na nagrodę. Nie kwestionowano przy tym poziomu artystycznego filmu ani gry aktorskiej Colina Firtha – tylko fakt, że film przyczyni się do utrwalenia fałszywego obrazu historii. Wybiela bowiem i czyni bohatera z króla, który nie tylko był jąkałą, ale co gorsza – jak twierdzono w mailach - sympatykiem nazistów i antysemitą, ponoć przeciwnym osiedlaniu się Żydów w Palestynie.

Podobne zarzuty pojawiły się też w amerykańskiej prasie. Isaac Chotiner w „The New Republic” oskarżył autorów filmu o historyczną manipulację i zatajenie prawdy o stosunku obu królewskich synów – Edwarda (późniejszego Edwarda VIII, który abdykował w grudniu 1936) i Alberta, zwanego Bertiem (który przyjął imię Jerzego VI) do Hitlera i nazistowskich Niemiec. O ile oskarżenie o antysemityzm jest przeważnie odrzucane jako bezpodstawne,to jednak w prasie i postach internautów powtarza się argument, że proniemieckie nastawienie książąt nie było niczym dziwnym – zważywszy niemiecki rodowód dynastii Windsor (wywodzącej się przecież z niemieckiego rodu książęcego Coburg-Gotha) i jej liczne rodzinne powiązania z arystokratycznymi rodami w Niemczech.

Szczególnie głośnym echem odbił się – przedrukowany w kilku innych pismach – artykuł znanego publicysty Christophera Hitchensa w „Slate” pt. „Churchill tego nie powiedział”. Autor – amerykański publicysta rodem z Wielkiej Brytanii - odbrązawia zarówno postacie obu królewskich synów, jak legendarnego brytyjskiego premiera czasu wojny – Winstona Churchilla.

„Pronazistowski playboy na tronie”

Churchill wcale nie był od początku zwolennikiem odsunięcia od tronu Edwarda VIII, znanego z proniemieckiej postawy – przypomina Hitchens. Przeciwnie, polityk ten początkowo był gorącym zwolennikiem Edwarda, tolerancyjnie odnosił się nawet do jego związku z amerykańską rozwódką Simpson. „Gdy w 1936 kryzys (związany z planowanym ożenkiem króla) poglębiał się,Churchill – ku przerażeniu swoich kolegów – zarzucił swą zasadniczą działalność i zaangażował się w to, by utrzymać pronazistowskiego playboya na tronie. W jednym z przemówień oznajmił nawet, że Edward VIII „zapisze się w historii jako najdzielniejszy i najbardziej kochany ze wszystkich monarchów, jacy kiedykolwiek zasiadali na brytyjskim tronie”. „Pusta i bombastyczna retoryka Churchilla rzuca się w oczy zwłaszcza wtedy, gdy opowiada się on za niesłuszną sprawą” – dodaje Hitchens i przypomina nie bez złośliwości, ze przecież to Churchill szczycił się niegdyś tym, że był „jedynym odosobnionym głosem, który ostrzegał naród brytyjski przed podwójnym zagrożeniem ze strony Hitlera i ...Gandhiego”.

Zesłanie na Bahamy

Tymczasem jak wiadomo Edward VIII zapisał się w historii całkiem inaczej. Jak pisze Hitchens, król ten „okazał się tak głupi, samolubny i próżny, że nie dało się go uratować”. I że „w filmie zaznaczono tylko bardzo dyskretnie, że pozostał on wiernym admiratorem Trzeciej Rzeszy, gdzie spędził miodowy miesiąc z panią Simpson i dał się fotografować z ręką wyciagniętą w hitlerowskim pozdrowieniu. Podczas swych pobytów na kontynencie po abdykacji nigdy nie zaniechał swych wysoce nieodpowiedzialnych kontaktów z Hitlerem i jego zausznikami - wyglądało na to, że szykuje się do roli ewentualnego regenta Wielkiej Brytanii” – gdyby sprawy potoczyły się niepomyślnie dla aliantów. Dlatego w końcu Churchill dał mu synekurę gubernatora kolonii i wysłał na Bahamy, gdzie łatwo było mieć go pod kontrolą.

A młodszy brat Edwarda, który jako król przyjął imię Jerzego VI, ojciec obecnej brytyjskiej królowej Elżbiety II? Czy on chociaż okazał się wzorowym patriotą?

Ta kwestia okazuje się dość złożona. Faktem jest, że rodzina królewska zapisała się pięknie w dziejach II wojny światowej. Król i królowa nie szukali dla siebie bezpiecznego schronienia poza zasięgiem niemieckich bombowców, lecz zostali w Londynie – i omal nie zginęli, gdy niemieckie bomby spadły tuż obok pałacu Buckingham. Królowa Elżbieta (matka Elżbiety II) powiedziała wtedy, że się cieszy, iż dzieli los z dzielnicą East End - która poniosła wielkie straty wskutek bombardowań. Oboje małżonkowie byli stale obecni, podtrzymywali ludzi na duchu, odwiedzali szpitale, a król – także fabryki amunicji. Po wojnie wdzięczni londyńczycy skandowali „My chcemy króla” podczas uroczystości z okazji kapitulacji Niemiec.

To wszystko prawda, ale...Ale wcześniej, przed wybuchem wojny, rodzina królewska zdecydowanie popierała premiera Chamberlaina i jego politykę appeasementu – czyli ustępstw dla załagodzenia konfliktu z Hitlerem.

Gdy Chamberlain we wrześniu 1938 r. wracał z Monachium po podpisaniu – wraz z francuskim premierem Daladierem, Hitlerem i Mussolinim - układu ( który praktycznie dał Trzeciej Rzeszy prawo do rozbioru Czechoslowacji, a przy okazji pozwolił Niemcom przejąć tamtejsze fabryki zbrojeniowe), król Jerzy VI zademonstrował mu swe poparcie w wysoce kontrowersyjny sposób. Brytyjski obyczaj polityczny nakazywał, aby król akceptował posunięcia rządu dopiero po ich przegłosowaniu przez obie izby parlamentu. Tymczasem w przypadku Układu Monachijskiego król nie czekał na decyzję parlamentu, zamiast tego stawiając posłów przed faktem dokonanym.

 

 

Sfabrykowany mit

Po wylądowaniu w Londynie Chamberlainowi wręczono osobisty list od króla, z zaproszeniem do Pałacu Buckingham „abym mógł osobiście wyrazić panu jak najserdeczniejsze gratulacje... Dzięki pańskiej cierpliwości i determinacji zyskał pan wieczną wdzięczność swych rodakow w całym Imperium”. Na premiera czekała już umundurowana królewska eskorta i zawiozła go wprost z lotniska do pałacu. Następnie król wraz z premierem pokazał się tłumom na palacowym balkonie, przyjmując owacje tłumu. W ten sposób pokrzyżowano szyki przeciwnikom porozumienia z Hitlerem, nie dopuszczając ich do głosu.

Później, nawet gdy Wehrmacht wkroczył już do Skandynawii, Holandii i Francji, Jerzy VI wciąż nie chciał przyjąć dymisji Chamberlaina. Na jego miejsce zamiast Churchilla, który miał obiecać Brytyjczykom jedynie „krew, pot i łzy”, wolał lorda Halifaxa, ktory jako szef resortu spraw zagranicznych był autorem polityki appeasementu.

„Niemal cały kapitał moralny tej dość osobliwej, małej niemieckiej dynastii – pisze Hitchens - polega na sfabrykowanym post factum micie o udziale rodziny królewskiej w „najpiękniejszej godzinie w dziejach Wielkiej Brytanii” – czyli zmaganiach z Trzecią Rzeszą. „Ale w rzeczywistości, gdyby wszystko potoczylo się po ich myśli, do owej ‘najpiękniejszej godziny’ nigdy by nie doszło”.

Jeszcze dalej idące wątpliwości wysunęło dwóch amerykańskich historyków, których książki ukazały się ostatnio: „Royals and the Reich” prof. Jonathana Petropoulosa i „Royal Flourish” Christophera Rubinsteina. Autorzy utrzymują, że król Jerzy VI używał swych rodzinnych koligacji do zakulisowych zabiegów, by nie dopuścić do wojny z Niemcami. Za pośrednika w kontaktach z Berlinem służył mu m.in. królewski kuzyn, diuk of Kent. Co ciekawe, zdaniem Petropoulosa te wysiłki króla nie ustały również po rozpoczęciu działań wojennych: jeszcze w roku 1941 Windsorowie przez pośredników utrzymywali sekretne kontakty z ludźmi Hitlera, by doprowadzić do zawarcia odrębnego pokoju z Niemcami i nie dopuścić do niemieckiej inwazji na Wyspy Brytyjskie.

Zagadkowy lot

W tym kontekście nowego znaczenia nabiera jeden z najbardziej tajemniczych epizodów II wojny światowej, jakim był samotny lot zastępcy Hitlera, Rudolfa Hessa, do Anglii.

Nocą 10 maja 1942 r Hess – dotąd wierny, nieodłączny druh Führera i posłuszny wykonawca jego woli - wziął swój osobisty samolot i wystartował z Augsburga. Celem lotu była Wielka Brytania, a konkretnie – Dungavel House, posiadłość diuka of Hamilton, przyjaciela rodziny królewskiej, w Lanarkshire. Coś jednak poszło niezgodnie z planem: Hess wyskoczył na spadochronie i wylądował dość daleko od posiadłości diuka. Został wzięty do niewoli przez miejscowych, zmobilizowanych do obrony terytorialnej, i odtransportowany do Londynu.

Hess cały czas domagał się, aby w ważnej sprawie dopuszczono go do króla. Brytyjskie władze uznały, ze najpraktyczniej będzie uznać te żądania za majaczenia szaleńca, i uwięziły go w londyńskim Tower. Churchill postanowił potraktować Hessa raczej jako zbrodniarza wojennego, niż jako negocjatora, który przybył prowadzić rozmowy o pokoju. Sądzony po wojnie w Norymberdze, Hess trafił do strzeżonego przez zwycięskich aliantów więzienia Spandau w Berlinie, gdzie po wielu latach zmarł – jako ostatni więzień Spandau. Ponoć nigdy nie ujawnił – o ile wiadomo – motywów swojej wyprawy.

Niedostępne archiwa

Obecnie autorzy nowych prac historycznych sugerują, że Jerzy VI, ów monarszy model patriotyzmu i oddania krajowi, mógł być w zmowie z inspiratorami lotu Hessa. Że może nawet przekazał do Berlina list, by zwabić Hessa do Wielkiej Brytanii. Zdaniem historyków, król gotów był rozwiązać parlament, odsunąć od władzy wojowniczego Churchilla, zastąpić go jakimś ugodowym politykiem i doprowadzić do zawieszenia broni. Ocaliłoby to Wielką Brytanię (do tej pory nie odnoszącą żadnych sukcesów w tej wojnie) przed inwazją, a Hitlerowi pozwoliłoby skoncentrować swe siły na froncie wschodnim, by pokonać Związek Radziecki. Takie rozwiązanie oznaczałoby jednak, ze cała kontynentalna Europa pozostaje zdominowana przez Niemcy – Anglii zaś zostają tylko kolonie zamorskie.

Czy tak było naprawdę? Wszystkie dokumenty, dotyczące udziału króla w debatach związanych z Hessem, znajdują się w Royal Archives i nie są dostępne. W roku 1992 Douglas Hurd, ówczesny brytyjski minister spraw wewnętrznych, poinformował oficjalnie Izbę Gmin, że cała królewska dokumentacja związana z Rudolfem Hessem znajduje się w Zamku Windsor i nic nie wiadomo na temat, kiedy zostanie ona odtajniona. I od tej pory nie zaszło w tej sprawie nic nowego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną