Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Zerwać bransolety!

Czy egipskie kobiety skorzystają na rewolucji arabskiej?

Po raz pierwszy w arabskich krajach kobiety stanęły ramię w ramię z mężczyznami. Po raz pierwszy w arabskich krajach kobiety stanęły ramię w ramię z mężczyznami. Tara Todras-Whitehill/AP / Agencja Gazeta
Przewrót egipski ma prowadzić do zmian politycznych, ale i społecznych. Czy skorzystają na nim, żyjące dotąd w cieniu mężczyzn, kobiety?
Na placu Tahrir protestowały wykształcone mieszkanki miast. Niepiśmienne Egipcjanki, których na wsiach jest nadal 47 proc., żyją w innym świecie.Khalil Hamra/AP/EAST NEWS Na placu Tahrir protestowały wykształcone mieszkanki miast. Niepiśmienne Egipcjanki, których na wsiach jest nadal 47 proc., żyją w innym świecie.
Wieś i prowincja powoli się budzą. Dążenia do równości płci dotyczą nadal stosunkowo niewielkiej grupy świadomych kobiet.Image Broker/Forum Wieś i prowincja powoli się budzą. Dążenia do równości płci dotyczą nadal stosunkowo niewielkiej grupy świadomych kobiet.
Zdjęcia kobiet z placu Tahrir w Kairze obiegły media światowe, stając się symbolem rewolucji 25 stycznia.Floris Van Cauwelaert/Flickr CC by SA Zdjęcia kobiet z placu Tahrir w Kairze obiegły media światowe, stając się symbolem rewolucji 25 stycznia.

Zdjęcia kobiet z placu Tahrir w Kairze obiegły media światowe, stając się symbolem rewolucji 25 stycznia. Po raz pierwszy w arabskich krajach kobiety stanęły ramię w ramię z mężczyznami, przemawiały do nich, ale i karmiły przy nich dzieci piersią czy spały obok nich na karimatach. Kobiety uwierzyły, że odsunięcie od władzy Mubaraka da im szansę na równość. „Skorumpowany reżim używał religii, kultury i tradycji, aby uzasadnić surowe podziały płciowe i spychał nas na boczny tor” – napisała w artykule manifeście w tygodniku „Al-Ahram” Fatma Chafadżi. Aktywistka z Alliance for Arab Women ma nadzieję, że nareszcie zapanuje równość płci.

Udowodniłyśmy sobie i mężczyznom, że jesteśmy silne, że w gruncie rzeczy nie ma między nami różnic – mówi archeolog Wahiba Saleh z Egipskiej Służby Starożytności, a zarazem żona opozycyjnego dziennikarza.

Na placu codziennie pojawiała się też pierwsza dama egipskiego feminizmu – lekarka i psycholożka Nawal Al-Sadawi. Ta 80-latka z siwymi dredami nie posiada się ze szczęścia widząc, że kobiety odważyły się wyrazić własne zdanie. To dlatego postanowiła nie odpuszczać, gdy do konstytuanty, powstałej po upadku rządu Mubaraka, nie zaproszono żadnej kobiety. W jej mieszkaniu powołano do życia Unię Egipskich Kobiet, która chce mieć wpływ na polityczne zmiany. „W naszej organizacji, w której są też panowie, chcemy zachować ducha wspólnoty i rewolucji. Nie chcemy, by nasze drogi się znowu rozeszły” – mówi w wywiadzie dla „Die Zeit”.

Feministyczna trójca

To urodzona w 1879 r. w znakomitej egipskiej rodzinie Huda Szarawi uchodzi za prekursorkę arabskiego feminizmu. Choć wydano ją zgodnie z tradycją za mąż w wieku 13 lat, światły małżonek pozwolił jej dorosnąć do roli żony w domu rodziców, gdzie nauczyła się czytać i pisać po arabsku, francusku i turecku. Przełomem stały się jednak nie tyle jej studia, ile pobyt w Paryżu w 1908 r., gdzie zetknęła się z zachodnimi sufrażystkami. Po powrocie do Kairu Szarawi oddała się działalności społecznej i charytatywnej na rzecz kobiet, a w 1923 r. stworzyła Stowarzyszenie Feministek Egipskich, które walczyło o otwarcie uniwersytetów dla kobiet i udostępnienie im publicznych funkcji. W tym samym roku, po śmierci męża, jako pierwsza Egipcjanka publicznie odkryła głowę. Była aktywną uczestniczką zjazdów feministycznych i organizatorką pierwszego kongresu kobiet arabskich w Kairze w 1944 r.

Na tym, co udało się wywalczyć Hudzie Szarawi, skorzystały przede wszystkim zamożne kobiety, z pewnymi wyjątkami – jak wielka egipska śpiewaczka Umm Kulsum, która przyszła na świat w małej wsi w delcie Nilu. Ojciec dziewczynki – imam i śpiewak, szybko zauważył talent u córki, dlatego w trakcie świąt pozwalał jej śpiewać w przebraniu chłopca. Gdy dorosła, ojciec chciał jej zabronić publicznych występów, ale niski głos dziewczyny o wielkiej mocy i niezwykłym vibrato zaczął już być sławny. W końcu dał się przekonać i w 1923 r. wyjechał z córką do Kairu, gdzie zaczęła się jej trwająca aż do śmierci w 1975 r. kariera. Tłumy z całego świata arabskiego przyjeżdżały, by słuchać jej ballad o miłości i cierpieniu. Niezależna finansowo i wyzwolona Umm Kulsum nosiła się po europejsku, a Naser chętnie wykorzystywał ją jako ikonę socjalistycznego Egiptu.

Rozluźnienie obyczajowe za Nasera (co widać w filmach z tamtych czasów) pomogło kolejnej egipskiej gwieździe feminizmu – Nawal Al-Sadawi – skończyć medycynę w Kairze i Nowym Jorku oraz chodzić bez chusty. Jednak gdy po powrocie w 1967 r. zajęła się praktyką medyczną i oddała walce z infibulacją, zwaną błędnie kobiecym obrzezaniem, zaczęły się schody. W wydanej kilka lat później książce „Kobiety i seks” opisała, jakie szkody w psychice kobiet wyrządza okaleczenie ich genitaliów, stając się tym samym pierwszą kobietą, która podważała wielowiekową tradycję. Szybko dostała w Egipcie zakaz publikacji, a w 1981 r. Anwar As-Sadat osadził ją nawet na miesiąc w więzieniu. Groźby śmierci ze strony fundamentalistów sprawiły, że w 1992 r. Nawal Al-Sadawi wyjechała do USA. Wróciła dopiero w 2009 r., gdy w Egipcie nastroje antyreżimowe były już bardzo wyczuwalne.

Siła sieci

Ale w ostatnich latach odwilż obyczajowa wyraźnie się cofnęła. – Gdy przyjeżdżałam do Kairu w połowie lat 90., spotykałam zakwefioną kobietę raz, dwa razy w tygodniu, teraz jest ich mnóstwo – mówi dr Teodozja Rzeuska, archeolog z Polskiej Akademii Nauk. – Dziś hidżaby są powszechne i choć dziewczyny zrobiły z konieczności ich noszenia modę, wiążąc je na różne fantazyjne sposoby, to powrót do tradycji jest faktem. Jedna z moich egipskich studentek nie zdjęła chusty nawet na swój ślub, chociaż jej matka swego czasu ubierała się prawie jak hipiska.

Feministki egipskie główną winą za ten regres obarczają skorumpowany reżim, który doprowadził do biedy i stagnacji. Ich zdaniem skorzystał na tym kler, wmawiając biednym, że nieudane życie na ziemi odbiją sobie w niebie, co zagwarantuje im stosowanie się do nauk Koranu i tradycji.

Ale nie wszystko da się zwalić na reżim. Intensywna reislamizacja zaczęła się po wojnie w Zatoce, gdy wracający z pracy w krajach Półwyspu Arabskiego Egipcjanie zaczęli przywozić ze sobą radykalne islamskie idee. – Mubarak raczej walczył ze wzrostem fanatyzmu, niż go wspierał – mówi Małgorzata Malewska-Malek, która od 30 lat mieszka w Kairze.

Ze statystyk wynika, że powrót do tradycyjnych form życia jest powierzchowny, bo poziom wykształcenia kobiet, choć powoli, to jednak stale rośnie. Tyle że bezrobocie wśród wykształconych Egipcjanek jest dwa razy wyższe niż wśród mężczyzn, którzy są kulturowo uprzywilejowani na rynku pracy. Marzenia o równości i brak pracy pchnęły kobiety na plac Tahrir, a dostęp do telewizji satelitarnej i Internetu dodał im odwagi. Zaczęły udzielać się w życiu publicznym i bronić swoich praw.

Z inicjatywy blogerki Nirmin Idris zorganizowano w 2006 r. marsz milczenia przeciwko nasilającym się aktom agresji wobec kobiet i ich molestowaniu na ulicach. Internautka Isra Abd Al-Fattah przyczyniła się do strajku przeciwko Mubarakowi w mieście Mahalla w kwietniu 2008 r. Zaczęło się od tego, że 23 marca mieszkanka Aleksandrii i jej kolega Ahmed Maher planując strajk założyli na Facebooku grupę Ruch 6 kwietnia i wysłali zaproszenia do 300 osób. Po kilku dniach mieli 77 tys. fanów, a na zorganizowany przez nich strajk dotarło kilka tysięcy osób. Abd Al-Fattah była pierwszą Egipcjanką aresztowaną za polityczną agitację.

 

 

Szariat rządzi

Na placu Tahrir protestowały wykształcone mieszkanki miast. Niepiśmienne Egipcjanki, których na wsiach jest nadal 47 proc., żyją w innym świecie. – Rewolucja miała miejsce w większych miastach, poza nimi niewiele się działo – podkreśla dr Katarzyna Górak-Sosnowska, socjolog z warszawskiej SGH. – Bo trzeba zdawać sobie sprawę, że Egipt to kolebka modernizmu i ruchu emancypacyjnego, ale i fundamentalizmu.

Z jednej strony mamy bogate wyzwolone kobiety ze środowiska Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze, z drugiej żyjące za 2 dol. dziennie analfabetki na wsiach. 40 proc. Egipcjan żyje w skrajnej nędzy, dlatego nawet jeśli zwyczajowo kobieta powinna być utrzymywana przez męża czy ojca, to sytuacja ekonomiczna zmusza je do pracy poza domem. Dla kobiet ze wsi wczesne zamążpójście jest wciąż najpewniejszą drogą do lżejszego losu i mimo że od 2008 r. zakazane jest wydawanie za mąż dziewczyn poniżej 18 roku życia, to młodość i uroda są nadal ich głównym kapitałem.

Co prawda feministki tłumaczą, że Koran daje kobiecie prawa, tylko mężczyźni źle je interpretują, ale szariat determinuje życie muzułmanek. Narzeczony musi przygotować dla przyszłej małżonki mieszkanie i wręczyć jej mahr – dar ślubny, który będzie jej zabezpieczeniem w trakcie rozwodu. Po ślubie, który wiąże się z podpisaniem szczegółowego kontraktu, kobieta staje się zależna od męża. Dozwolone przez Koran wielożeństwo mężczyzn nie jest już co prawda w modzie, ale nadal około 5 proc. mężczyzn ma więcej niż jedną żonę. – Największa różnica między Europejkami a Egipcjankami, nawet tymi wykształconymi, niezmiennie dotyczy właśnie sfery kontaktów męsko-damskich – tłumaczy dr Górak-Sosnowska. – Aby móc przebywać w towarzystwie mężczyzny, co piąta studentka decyduje się na mniej oficjalny, czasowy kontrakt małżeński, zwany urfi. Niestety, później jako niedziewicom jest im trudniej powtórnie wyjść za mąż.

Dziewictwo i obrzezanie

Prawo muzułmańskie to jeden problem, drugim jest wielowiekowa tradycja, której symbolem są khul-khaal – ciężkie bransolety noszone kiedyś przez mężatki na nogach, które świadczyły o statusie, zamożności kobiety i ozdabiały kostki, a równocześnie jak kajdany ograniczały swobodę ruchu.

Nayra Atiya, pisarka i artystka egipskiego pochodzenia, zatytułowała „Khul-khaal” książkę, w której pięć Egipcjanek z niższej klasy opowiada o swoim życiu – infibulacji, publicznym rozdziewiczaniu, kłopotach z mężem, wielożeństwie, potajemnej pracy i problemach z wydaniem córki za mąż. Książka opisuje sytuację ubogich kobiet, zanim Mubarak objął władzę, ale wiele problemów jest aktualnych do dziś. Co prawda publiczne rozdziewiczanie nie jest dziś już powszechne, ale dziewictwo nadal jest w cenie, jak mówi jedna z bohaterek Atiyi – „krew musi wypłynąć, to świadectwo honoru”. To dlatego zamożne dziewczyny poddają się zabiegowi rekonstrukcji błony dziewiczej.

Największe wrażenie robi jednak na Zachodzie zabieg infibulacji. Polega on na usunięciu łechtaczki (typ I), w wersji bardziej radykalnej również warg sromowych mniejszych (typ II), a w tzw. cięciu faraońskim (typ III) nawet warg sromowych większych. – Na szczęście w Egipcie najpowszedniejsza jest łagodna wersja obrzezania, a sam zabieg jest mocno zmedykalizowany. Niestety statystyki wciąż są alarmujące. Wykonane w 2005 r. badania wykazały, że zabieg infibulacji przeszło aż 97 proc. kobiet – mówi dr Górak-Sosnowska. Teraz mówi się o niecałych 90 proc. obrzezanych kobiet, co i tak dziwi, gdyż Nawal Al-Sadawi wojnę przeciwko infibulacji wypowiedziała już 40 lat temu, a przez ostatnie kilka lat miała miejsce w mediach kampania przeciwko temu zabiegowi, której twarzą była żona Mubaraka.

W spotach duchowny koptyjski i imam tłumaczyli, że ani Koran, ani Biblia nie nakazują obrzezania, lekarz zaś tłumaczył, jakie mogą być jego medyczne konsekwencje. W 2008 r. parlament egipski zabronił infibulacji. Nawet tak zmasowana kampania nie wystarcza, by przekonać wszystkich. W książce „Khul-khaal” każda z pięciu kobiet wspomina dzień obrzezania jako koszmar, ale tylko jedna z nich postanawia, że nie zrobi tego swojej córce.

Luźne beżowe chusty

Jedynym sposobem na wyrwanie się z zaklętego kręgu tradycji zazwyczaj są pieniądze, dzięki którym kobieta może awansować do wyższej klasy. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich są one gwarantem szczęścia. Dla większości Egipcjanek nadal rodzina i dzieci mają największą wartość, której nie może zastąpić kariera zawodowa. Ze statystyk wynika, że w Egipcie w 2009 r. próbowało zabić się z powodu staropanieństwa aż 2,7 tys. kobiet, w tym niektóre z tytułami naukowymi.

Egipt ma na swoim koncie już kilka przełomów – kobiety kończą tam prawo i pracują (to tu pierwszy raz w świecie islamskim kobieta została urzędnikiem, który może udzielać ślubu), ale w polityce wiedzie im się gorzej niż w innych państwach arabskich. W rządach arabskich kobietami obsadza się stanowiska uznawane za „kobiece” (minister edukacji, ds. rodziny), ale w Tunezji w parlamencie jest 27 proc. kobiet, w Iraku 25 proc., a w Zjednoczonych Emiratach Arabskich 22 proc., więc Egipt ze swoimi 12 proc. nie wypada najlepiej.

Zauważyłam, że po kilku dniach demonstracji na placu Tahrir wiele kobiet założyło takie same luźno wiązane beżowe chusty, co symbolizowało ich zjednoczenie – mówi dr Rzeuska, która była naocznym świadkiem wydarzeń w Kairze.

Mężczyźni jednak nie włożyli chust na znak solidarności, a kobiety z południa ani na chwilę nie zdjęły swoich hidżabów. Wieś i prowincja powoli się budzą, ale dążenia do równości płci dotyczą nadal stosunkowo niewielkiej grupy świadomych kobiet. Rewolucja to proces, podkreśla Nawal Al-Sadawi, i jeszcze nie czas, by ogłaszać jej zwycięstwo.

Polityka 13.2011 (2800) z dnia 25.03.2011; Świat; s. 59
Oryginalny tytuł tekstu: "Zerwać bransolety!"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną