Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Monarchia ludowa

Z wizytą u szwedzkiej pary królewskiej

Król Karol XVI Gustaw z królową Sylwią. Król Karol XVI Gustaw z królową Sylwią. Ballesteros/EFE / Forum
Polacy dłużej żyli z królami niż bez nich. Dlatego z ciekawością udaliśmy się na zamek w Sztokholmie przed wizytą państwową Karola XVI Gustawa w Polsce: na wywiad z Ich Królewskimi Mościami.
Wnętrza sztokholmskiego pałacu – styl rzymski, 600 komnat.Marek Ostrowski/Polityka Wnętrza sztokholmskiego pałacu – styl rzymski, 600 komnat.
Stół na 200 osób.Marek Ostrowski/Polityka Stół na 200 osób.
Następczyni tronu księżniczka Wiktoria z mężem Danielem Westlingiem. Cieszy się dziś większą popularnością od ojca.Mikael Fritzon/SCANPIX/Forum Następczyni tronu księżniczka Wiktoria z mężem Danielem Westlingiem. Cieszy się dziś większą popularnością od ojca.

Pierwsze zaskoczenie: do wielkiego barokowego pałacu w centrum Sztokholmu – styl rzymski, 600 komnat – wchodzimy bez żadnej kontroli (choć na zwykły briefing z urzędnikiem prezydenta w Warszawie idzie się jak przez bramki na lotnisku). Szwecja jest bezpieczna i Królewskie Moście nie potrzebują prześwietlania dziennikarskich magnetofonów i kamer. Drugie: kraj bardzo egalitarny, bogaci się nie afiszują, miliardera nie można poznać po samochodzie ani ubraniu, jednak przepych monarchii – ogromny. Setki malowideł, waz, gobelinów, szafy z bursztynami i kością słoniową. Akurat szykowano na zamku wieczorny obiad: stół na 200 osób, a wykrochmalone serwety na królewskim nakryciu przygotowane w sposób tak misterny, że umieją płótno (inaczej niż dla gości) złożyć tylko trzy osoby w kraju.

Tomasz Jastrun, znawca Szwecji, pisał, że Polaka mile zaskoczy „brak wzdęć godnościowych u znanych Szwedów”. No, ale król to Majestat. Na wszelki więc wypadek poprosiłem o instrukcję Annikę Sönnerberg, która na co dzień w pałacu pracuje. Pokazała, jak się z królem sama wita: zwyczajnie, podaniem ręki, skłon głowy niewielki. W dyskusje na temat polskiego całowania dam w rękę nie chciała się wdawać, nawet głębsze pochylenie głowy i zamarkowanie pocałunku w powietrzu, nad dłonią – jak to czynił w Warszawie francuski ambasador-arystokrata d’Aboville – uznała za niemieszczące się w dworskim szwedzkim protokole. Staliśmy więc małą grupką kilkorga polskich dziennikarzy w wielkiej sali, speszeni wielkimi portretami przodków w zbrojach albo żabotach i z tęgimi minami, jak przystało na potomków napoleońskiego marszałka Bernadotte’a (od niego wzięła się obecna dynastia). Chociaż podobno punktualność jest grzecznością królów, Ich Królewskie Moście spóźniły się 10 minut, ale prawdą jest, że królowa Sylwia po złamaniu nogi chodzi w gipsowym bucie.

Monarcha wbrew woli

Po krótkiej prezentacji przeszliśmy do innej, jeszcze bogatszej sali, w której król prosił siadać. Magnetofony w ruch i najpierw o Polsce, w której Ich Moście składają wizytę państwową drugą w historii (nie licząc potopu). Chociaż oba kraje miały wspólnych królów i są sąsiadami przez Bałtyk, w szwedzkiej pamięci zbiorowej Polska zapisała się mizernie, a w języku potocznym niepochlebnym zwrotem Polsk riksdag, polski sejm, co po prostu oznacza bałagan i warcholstwo. Nasz sztokholmski korespondent Tomasz Walat miał okazję w rozmowie z Karolem Gustawem poczynić do tego aluzję, ale to było niedługo po 1989 r. i król odparł wówczas: „Polacy są dzielni i słyną ze swej kultury”.

Tym razem król na żadne komplementy czasu nie marnował, wydawał się zresztą trochę znużony swym 38-letnim panowaniem. Przed tygodniem skończył 65 lat, ale nie śmiałem go zapytać, czy wybiera się na emeryturę i przekaże koronę swej córce Wiktorii, czego się domagają szwedzkie feministki. 34-letnia Wiktoria jest chyba najlepiej wykształconą następczynią tronu na świecie: studiowała m.in. w Yale, odbyła wielomiesięczne praktyki w kilku ambasadach z Waszyngtonem i Pekinem włącznie, a także zasadniczą służbę wojskową w jednostce wchodzącej w skład międzynarodowych sił pokojowych. Studiowała też w Akademii Obrony, co daje jej tytuł do wysokich stopni oficerskich. Wiktoria, ożeniona z pochodzącym z ludu Danielem Westlingiem, jej byłym osobistym trenerem fitnessu, byłaby na pewno bardziej popularna.

Bo istotnie, akurat na dzień przed naszą wizytą w pałacu sondaż wykazał, że zaufanie do króla Szwecji jako głowy państwa osiągnęło rekordowo niski poziom, zaledwie 34 proc., a jako przyczynę wymienia się wydaną niedawno biografię: „Karol XVI Gustaw, monarcha wbrew woli”. Skandalizująca książka wypomina królowi grzechy młodości; twierdzi, że monarcha z zabawowego młodzieńca, gustującego w młodych kobietach i rozrywkach w podejrzanych klubach, musiał się przeistoczyć w przykładnego niemal ojca rodziny z trójką dzieci. Biografia narobiła sporo szumu w Szwecji i, rzecz jasna jak to prasa, chcieliśmy o to też pytać, lecz pani Sönnerberg wcześniej przypomniała, że król publicznie powiedział, że na temat tej biografii więcej wypowiadał się nie będzie.

Zawód: król

Jak to jest być królem? – To praca na cały etat i w pełnym wymiarze godzin. Reprezentuję kraj, rodzinę i dynastię, historię, kulturę Szwecji i jej mieszkańców, a także szwedzki rząd. Nie narzekam na brak zajęć – mówi Karol Gustaw, lecz zaraz podkreśla, że dzisiejsza monarchia jest apolityczna, co oznacza, że nie wtrąca się do debaty politycznej.

– A czy Wasza Królewska Mość chciałby się wtrącać? – pytam.

Każdy ma swoje poglądy na to, co być powinno. Ze mną jest tak jak z urzędnikami. Przecież wielu pracuje z poświęceniem dla obecnego rządu, są lojalni wobec niego, mimo że mają własne przekonania polityczne. Odmienne poglądy to nie powód, aby wymieniać wszystkich urzędników, gdy nastaje nowy rząd – odpowiada król, nie zdając sobie zapewne sprawy, jak to brzmi dla polskiego obywatela.

Król z całym rządem spotyka się tylko kilka razy do roku, za to częściej dzwoni do ministrów. Przewodniczy też Komitetowi Spraw Zagranicznych, gdzie opozycja swobodniej dyskutuje z rządem. Minister spraw zagranicznych Carl Bildt powiedział nam, że bardzo sobie ceni to gremium, choć ma ono wyłącznie głos doradczy. Ważnym zadaniem króla jest promowanie szwedzkiej gospodarki, nazywają go naczelnym komiwojażerem Szwecji, tak będzie i podczas obecnej wizyty w Polsce. Jeśli wierzyć prezesowi Szwedzkiej Rady Handlowej, szwedzki biznes chce rozkręcić interesy w Polsce, gdzie właścicielowi Ikei poszło tak znakomicie, że nasz kraj jest głównym producentem dla tego światowego koncernu.

Król, chociaż nie wtrąca się do działań polityków, to niedwuznacznie ich krytykuje za doraźność planów. Porównał politykę i gospodarowanie do troski o las. – Na właścicielach lasów ciąży ogromna odpowiedzialność przed kolejnymi pokoleniami… Dziś inwestorzy, podobnie politycy, oczekują szybkiego zysku. Żeby zbudować stabilne społeczeństwo, trzeba znacznie więcej czasu. Właśnie jak w lesie. W tej części świata drzewa rosną bardzo wolno, minie 8085 lat, nim się je ścina; lasy sadzone dziś przyniosą pożytek dopiero następnym pokoleniom. Trzeba inwestować na przykład w dobrą edukację, która – jeśli bierze się ją poważnie – zajmuje wiele czasu.

Trudno było się z królem nie zgodzić, nie było natomiast jak wtrącić, że Szwedzi, licząc właśnie na szybki zysk, niemiłosiernie Polskę złupili. Było to w czasach potopu; z samej Warszawy wywieziono 200 obrazów, 20 tureckich dywanów, niezliczone brązy i marmury, a nawet hełm cara Iwana Groźnego (choć ten akurat Polacy wywieźli wcześniej z Kremla). Dzisiejszy zamek sztokholmski zawiera jedynie pamiątki obecnej dynastii, skarby Wazów rozproszone są po całej Szwecji.

W zamku jest za to piękna biblioteka, w której pokazywano nam album, pamiątkę z jakiegoś ślubu Habsburgów, gdzie każda zaproszona para królewska zostawiła swój herb; z łezką w oku patrzyliśmy na Orły i Pogonie i mapy Rzeczpospolitej od morza do morza. Polskim akcentem w bibliotece jest też fotografia Adama Heymowskiego, nieżyjącego już królewskiego bibliotekarza, europejskiego autorytetu w sprawach heraldyki, który m.in. projektował szwedzki herb Lechowi Wałęsie, kiedy Karol Gustaw odznaczał go wielkim orderem. Wałęsa może sobie być dzieckiem ze wsi Popowo, ale w Szwecji ma szlachecki herb i Nagrodę Nobla, przecież też szwedzką.

Szwedzkie obrazki

A propos Nobla, Szwecja świetnie się reklamuje. Podróżny wychodząc z lotniska patrzy na ogromne portrety wielkich Szwedów – Strindberga, Borga, Astrid Lindgren. Brakuje może Stiega Larssona; wycieczka śladami jego kryminałów „Millennium” jest dziś hitem turystycznym Sztokholmu. Pytam króla, czy czytał kryminał. – Nie wiem, co odpowiedzieć – mówi. – Przecież czytałeś – nalega królowa Sylwia. Król podkreśla światowy sukces Larssona, ale nie jest z niego zadowolony, gdyż obawia się, że czytelnicy będą krwawe historie łączyć ze Szwecją. Królowa objaśnia sama: – Książki są fascynujące, choć byłam zszokowana tym, jak bardzo są przesiąknięte brutalnością i ile jest w nich obrazów Szwecji, których nie znamy. Nie chciałabym, żeby z tymi obrazami identyfikowano Szwecję.

Z pewnością lepiej, by Szwecję identyfikować z gminą Enköping, pół godziny pociągiem od Sztokholmu, gdzie udział tak u nas wyszydzanej energii odnawialnej w bilansie energetycznym gminy wynosi… 100 proc. Jest tam kilka pól wierzby energetycznej, ścinanej, ciętej na pelety i palonej w piecu niewielkiej elektrociepłowni. Z kolei ścieki z domów, po zimowaniu w zbiornikach – nawożą pola wierzby, która rośnie jak na drożdżach. Król bardzo się interesuje ekologią i angażuje publicznie w ochronę środowiska; w przeszłości pozwolił sobie nawet na krytyczne uwagi, wychodzące poza jego konstytucyjne uprawnienia. Zaatakował m.in. byłą premier Norwegii Brundtland, że nie zdołała zabronić krwawych polowań na foki.

I sam daje przykład na drodze ekologii: jego samochód napędzany jest etanolem. Zrobił nam przy okazji krótki wykład o etanolu produkowanym nie z kukurydzy (taki podraża ceny żywności), a z celulozy i odmiany afrykańskiej trawy, która nie nadaje się na pasze. I drugi wykład – o podtrzymywaniu populacji wilków (jest ich w Szwecji mniej niż w Polsce).

W jednym egzemplarzu

Poza ekologią i samochodami Karol Gustaw interesuje się gotowaniem, podróżami, harcerstwem; trzyma też wysoką formę: trzykrotnie uczestniczył w narciarskim Biegu Wazy (90 km!) i w kilku innych maratonach narciarskich na świecie. W tym chyba nasz prezydent Komorowski nie może mu dotrzymać kroku. Może natomiast rozprawiać o polowaniach. To zdaje się główne hobby króla i tradycja rodzinna. – Pradziadek, o tam (król wskazuje portret na ścianie) był bardzo dobrym strzelcem i myśliwym, zresztą jego poprzednicy też. Tak jak pochodząca z Niemiec moja babcia ze strony mamy. Też polowała. Ostatniego byka (Król nie mówi „jeleń”, lecz używa angielskiego stag, w polskim żargonie myśliwskim to właśnie byk) zastrzeliła, gdy miała 80 lat. W tamtych czasach kobiety nie polowały tak często jak teraz. W świetle tych wspomnień wypada radzić naszemu prezydentowi, by uważał z alegoriami myśliwskimi odnoszącymi się do kobiet i nie powtarzał morałów opowiadanych Obamie.

I co dalej z monarchiami? – Zawsze można powiedzieć, że monarchia jest instytucją przestarzałą – mówi król. – Moja dewiza brzmi: dla Szwecji z duchem czasu, to oznacza, że chciałbym być tak nowoczesny, jak tylko Szwedzi tego chcą. Z niewielką przesadą można ocenić, że król jest zawodem w jednym egzemplarzu; nie bardzo ma na kim się wzorować. Na prawie pół miliarda ludzi w Europie królów jest zaledwie siedmiu i każdy inny.

Niedawny królewski ślub w Londynie pokazał pompę monarchii brytyjskiej, na jej tle szwedzka jest wręcz ludowa, skromna. Komentując tamten ślub, redagowany przez poddanych królowej tygodnik „The Economist” pisze, że jeśli królowie egzystują poza społeczeństwem, to mogą liczyć na spokojne lata w pałacach, jeśli jednak się puszą i sadowią na szczycie piramidy tak zwanego lepszego towarzystwa, niech się mają na baczności. Jeśli szacowny tygodnik ma rację, nic szwedzkiej monarchii nie zagraża.

Polityka 19.2011 (2806) z dnia 03.05.2011; Świat; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Monarchia ludowa"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną