Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jak pomóc, jak nie zaszkodzić

Polskie cele wobec Libii

W Warszawie zapadła decyzja o czasowym przeniesieniu aktywności zawieszonej polskiej placówki dyplomatycznej w Trypolisie do Benghazi.

Za dwa miesiące Polska zaczyna prezydencję unijną. Według pierwotnych planów chciała uwagę partnerów ściągnąć na własne sąsiedztwo na Wschodzie. Tymczasem Radek Sikorski – jako pierwszy minister spraw zagranicznych – wylądował u rebeliantów libijskich w Benghazi, bo Unia otwiera tam wkrótce biuro techniczne i chce wesprzeć siły zrewoltowane przeciw Kadafiemu. Nasz kraj musi się przygotować do nowej roli, nie tylko zaznaczyć swą obecność w tym rejonie świata, ale i pomagać w rozwiązaniu konfliktu. To jasne. Polska uznaje Libijską Radę Narodową za „pełnoprawnego partnera politycznego do rozmów, reprezentanta aspiracji narodu libijskiego”.

W Warszawie zapadła decyzja o czasowym (do chwili wyzwolenia całego kraju) przeniesieniu aktywności zawieszonej polskiej placówki dyplomatycznej w Trypolisie (z ambasadorem) do Benghazi. W Benghazi działają już przedstawicielstwa siedmiu unijnych krajów. Jednakże nowi partnerzy sami przyznają, że mogą liczyć na 70, może 80 proc. Libijczyków, do prawdziwej stolicy – Trypolisu – dostępu nie mają, zaś eksperci wojskowi oceniają, że siły obu stron są wyrównane. Sytuacja zrobiła się patowa i pat może się przeciągać. Chcemy uniknąć dalszego rozlewu krwi i zniszczeń: trzeba wynegocjować porozumienie. Ale jak to osiągnąć, jeśli z Trypolisem najwyraźniej nie ma żadnych rozmów?

Podejmując interwencję w Libii założono dość pochopnie, że dni Kadafiego są policzone. Ogłoszono też, że każde rozwiązanie sytuacji obejmuje odejście Kadafiego, z góry zapowiadając ukaranie go za zbrodnie. To drugi błąd. Trzeba było pokazać mu drogę wyjścia, postawić warunki: przestaniesz strzelać i niszczyć – pozwolimy ci uciec, dostaniesz nawet pewne gwarancje. Może to nie jest moralne, ale tak się robi politykę i ratuje tysiące istnień, co jest chyba ważniejsze niż osobisty los dyktatora. Napływają też sygnały, że w Trypolisie są Libijczycy, funkcjonariusze państwowi niewielbiący wcale Kadafiego, ale w warunkach wojny nie mają sposobności porozumienia się z drugą stroną. Zamknięcie placówki w Trypolisie utrudniło niestety możliwość porozumienia z tymi środowiskami.

Polityka 21.2011 (2808) z dnia 17.05.2011; Komentarze; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak pomóc, jak nie zaszkodzić"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną