Bębny słychać już na stacji metra Harvard Square. Tłum rodziców, dumnych z harvardzkich pociech, przeciskał się obok podziemnej budki z hot dogami. Ubrani w drogie garnitury, eleganckie sukienki i stylowe kapelusze, mijają bezdomnych zaczepiających ich dyżurną mantrą: - Spare change, spare change (daj drobniaka). Jeszcze kilka kroków przez Massachusetts Avenue, krok przez szeroko otwartą bramę i tłum ubrany jak z żurnala wchodzi w świat edukacyjnych marzeń.