Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Leć jak w dym

Islandia i jej wulkany

Po wybuchu wulkanu wszędzie jest pył – bez maski trudno się oddycha. Po wybuchu wulkanu wszędzie jest pył – bez maski trudno się oddycha. Ingolfur Juliusson/REUTERS / Forum
Malediwy zachęcają, by je odwiedzić, zanim zatoną. Na Islandię warto pojechać, zanim wybuchnie. Kolejny wulkan na tej wyspie obudził się do życia.
Chmura dymu z Grímsvötn.Olafur Sigurjonsson/Reuters/Forum Chmura dymu z Grímsvötn.
Sezon turystyczny na Islandii trwa praktycznie cały rok. Na fot. turyści oglądają erupcję jednego z islandzkich wulkanów.Hello, I am Bruce/Flickr CC by SA Sezon turystyczny na Islandii trwa praktycznie cały rok. Na fot. turyści oglądają erupcję jednego z islandzkich wulkanów.

Przed pyłem nie ma ucieczki. Wszyscy dobrze wiedzą, że po wybuchu trzeba zatkać szpary w oknach i drzwiach mokrymi ręcznikami lub podnieść temperaturę w mieszkaniu tak, by ciepłe powietrze wypychało zimne na zewnątrz. Ale pył przeważnie i tak dostaje się do środka. Islandczycy zakładają specjalne gogle i maski przemysłowe na usta i nos. Bez maski trudno się oddycha. Wystarczy chwila, a ziarenka piasku chrzęszczą w ustach, oczy łzawią, a skóra twarzy zaczyna piec. Widoczność spada do kilku metrów albo nawet do zera.

Wybuch wulkanu Grímsvötn, który o mało nie pokrzyżował planów podróży Baracka Obamy po Europie, to zaledwie początek jego wzmożonej aktywności. – Erupcje będą w najbliższych latach coraz częstsze i potężniejsze – mówi islandzki geofizyk Helgi Björnsson. Grímsvötn jest najaktywniejszym wulkanem na Islandii. Wybucha nieregularnie, średnio raz na 13 lat, od 1920 r. już dziewięć razy. Tegoroczna erupcja była bardzo silna: w ciągu zaledwie kilku dni wulkan wyrzucił więcej pyłu i magmy niż Eyjafjöll, który w kwietniu ubiegłego roku sparaliżował transport lotniczy w całej Europie.

Tym razem skutki ograniczyły się do Islandii: z powodu niskiej widoczności na kilka dni zamknięto fragment drogi krajowej nr 1 na południu kraju, w tamtym rejonie warstwa pyłu na ziemi miała grubość od 1 do 10 cm. Na szczęście tym razem Grímsvötn nie spowodował powodzi jak w latach 90., kiedy po erupcji pół wyspy znalazło się pod wodą. Islandzkie wulkany są pokryte grubą warstwą lodu, która po wybuchu spływa z gorącej góry w postaci rwącej rzeki. Taka rzeka niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze, szybko powstaje i trudno przewidzieć jej tor.

Ale boomu turystycznego na Islandii nie popsuło nawet kilkudniowe zamknięcie miejscowych lotnisk. Gdy wznowiono loty, na wyspę przyleciała ze Stanów Zjednoczonych Laura L. Hansen, profesor socjologii z Western New England University. Czy obawia się wulkanu? – A co takiego może się stać? – mówi z uśmiechem. – Najwyżej utknę tutaj na parę dni dłużej. W pracy zrozumieją, że nie mam jak się stąd wydostać. Poza tym jestem z Kalifornii, tam cały czas żyjemy z groźbą trzęsienia ziemi. Hansen podkreśla, że na Islandii czuje się bezpiecznie, mimo że podróżuje sama po pustych drogach i to wynajętym samochodem.

Zeszłoroczna erupcja sprawiła nam o wiele większy kłopot – mówi Thorir Gardarsson, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu jednej z największych firm wycieczkowych Iceland Excursions. Największym problemem było to, że o Eyjafjöll, który wybuchł w kwietniu 2010 r., nawet geologowie wiedzą niewiele. – On jest bardziej nieprzewidywalny niż Grímsvötn, dlatego zeszłoroczne kłopoty z lotami trwały dłużej – tłumaczy. – Natomiast teraz, z powodu wybuchu Grímsvötn, zmieniliśmy trasę zaledwie dwóch wycieczek na południe wyspy. Sezon turystyczny na Islandii trwa praktycznie cały rok. – Pokoje mamy już zarezerwowane na Boże Narodzenie! – opowiada Aegir Dagsson, właściciel hotelu 37 Apartments i kultowej kawiarni Kaffibarinn. Oba miejsca znajdują się w modnej dzielnicy miasta 101 Reykjavík, rozsławionej powieścią Hallgrímura Helgasona pod tym samym tytułem. – Dom przy Laugavegur 37 był kiedyś galerią obrazów. Zachowujemy klimat tego miejsca, a pokoje urządzamy designerskimi islandzkimi meblami – mówi Dagsson. W samym Reykjavíku przybywa atrakcji. Właśnie ukończono budowę nowoczesnej sali koncertowej i centrum konferencyjnego HARPA. Wszystko znajduje się w samym centrum miasta, tuż nad oceanem. Pierwotnie sala koncertowa miała być częścią całego kompleksu budynków, sponsorował go Landesbanki, największy z trzech tutejszych banków. Po islandzkim krachu finansowym w 2008 r. bank został jednak znacjonalizowany, projekt zredukowano do samej sali koncertowej, a i to przedsięwzięcie sfinansowało państwo.

Ale po trzech latach zaciskania pasa Islandia znowu ożywa. W centrum miasta stanęła nowa kamienica, w której można kupić m.in. popularne wśród turystów swetry z islandzkiej wełny. Tuż obok odbudowano zabytkowy drewniany domek, który spłonął ponad rok temu. Turystów na Islandii przybywa, podobnie jak obcokrajowców pracujących przy ich obsłudze. Dziś w centrum miasta częściej spotyka się mówiących po angielsku przyjezdnych – chwilowych lub zasiedziałych – niż rodowitych Islandczyków.

Według najnowszego raportu Instytutu ds. Ekonomii i Pokoju, Islandia jest najbezpieczniejszym krajem świata. Instytut przeanalizował sytuację w 153 krajach i wziął pod uwagę 23 wskaźniki, dotyczące m.in. przestępczości, funkcjonowania demokracji i dyskryminacji kobiet. Na kolejnych miejscach na liście znalazły się: Nowa Zelandia, Japonia i Dania. Na Islandii właściwie wszyscy się znają, wszyscy przestrzegają prawa i sami pilnują się nawzajem, choć policja też jest bardzo sprawna.

Sami Islandczycy uważają, że Islandia jest „dobrym miejscem do wychowywania dzieci”, jak to ujął islandzki pisarz Steinar Bragi. Już roczne maluchy można zapisać do przedszkola, by poznały rówieśników i uczyły się współpracy w grupie. Na ulicy nieraz można zobaczyć trzylatki w odblaskowych kamizelkach, maszerujące z opiekunkami na wycieczkę. Pomimo ciepłej atmosfery, pod względem klimatu Islandia pozostaje zimnym krajem. Po wybuchu Grímsvötn na wschodnim krańcu wyspy spadł nawet śnieg, temperatura w całym kraju utrzymuje się w tym roku poniżej średniej dla tej pory roku. Na początku czerwca termometry w Reykjavíku wskazywały zaledwie 9 st. Celsjusza, na wschodzie tylko 6. Według specjalistów akurat temu nie jest winny wulkan, tylko masy powietrza znad północnej Kanady.

Katarzyna Growiec z Reykjavíku

Polityka 24.2011 (2811) z dnia 05.06.2011; Świat; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Leć jak w dym"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną