Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Zagadkowy Klub Bilderberg

Protesty w Hiszpanii przeciwko klubowi Bilderberg. Protesty w Hiszpanii przeciwko klubowi Bilderberg. RICHARD MURPHY/WOSTOK PRESS/MAXPP / Forum
Według licznych teorii spiskowych czołowi politycy i potentaci, spotykający się od przeszło pół wieku regularnie raz do roku – to prawdziwi władcy świata, którzy w zaufanym gronie decydują o tym, kto w różnych krajach zostanie prezydentem lub premierem, gdzie dojdzie do rozruchów, gdzie da się we znaki kryzys - i gdzie wybuchnie wojna.
Artykuł pochodzi z 24/25 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 13 czerwca.Polityka Artykuł pochodzi z 24/25 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 13 czerwca.

W zeszłym roku międzynarodowi potentaci ze świata polityki, gospodarki, mediów i finansów spotkali się w hiszpańskim Sitges, 40 kilometrów na południe od Barcelony. W tym roku miejscem spotkania jest szwajcarskie St. Moritz. Jak zawsze od 1954 r. uczestnicy spotykają się w ścisłej tajemnicy. Po zakończeniu spotkania, które odbywać się będzie w całkowitym odcięciu od opinii publicznej, sekretariat konferencji wyda banalne oświadczenie dla prasy i poda listę uczestników. Natomiast całkowite milczenie panować będzie na temat konkretnej treści rozmów, jakie się odbyły. W obliczu faktu, że w spotkaniach Klubu Bilderberg bierze stale udział ponad sto najbardziej wpływowych osobistości z Europy, Kanady, Stanów Zjednoczonych i organizacji międzynarodowych, ten powtarzający się co roku przebieg wydarzeń jest wysoce niezwykły.

Kiedy brytyjski dziennikarz Charlie Skelton w 2009 r leciał do Grecji, by pisać dla Guardiana sprawozdanie z konferencji Bilderbergu, w ogóle nie miał pewności nawet co do tego, czy spotkanie faktycznie się odbędzie. Zbyt absurdalne wydawały mu się te wszystkie krążące po internecie plotki na temat konferencji. Jeśli faktycznie konferencja miałaby miejsce, zamierzał napisać tekst o całej tej paranoi, związanej z teoriami spiskowymi.

Już na miejscu, w greckim miasteczku Vouliagmeni czekało go zaskoczenie. Znalazł się przed hotelem, którego hermetycznie strzegła policja zarówno w mundurach, jak i ubrana po cywilnemu, do tego żołnierze z karabinami maszynowymi i komandosi marines, a nad budynkiem przelatywały dwa samoloty F-16. Kiedy Skelton na własnej skórze boleśnie odczuł skutki swojej ciekawości, gdyż sam zaczął być obserwowany i śledzony przez kilku ubranych po cywilnemu pracowników służb specjalnych, doznał szoku: stwierdził, że Bilderberg jest realny i że wcale nie jest to temat do żartów.

Elity nie chcą świadków

Wówczas, w 2009 r., w ściśle zamkniętej strefie zgodnie z opublikowaną później listą spotkało się 130 osób, wśród nich kierownictwo Chase Manhattan Bank, Morgan Stanley International. Goldman Sachs International, Lazard Frères & Co. , Deutsche Banku, greckiego Banku Narodowego, Banca d’Italia, holenderskiej grupy ING, francuskiego Société Générale, Coca Coli, Microsoftu, Airbusa, Royal Deutsch Shell, BP, AkzoNobel, Siemensa. Do tego przybyły czołowe postacie z NATO, Światowej Organizacji Handlu, FAO, Banku Światowego, Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego, różni deputowani, ministrowie i inni. Sporadycznie widziano na miejscu osoby, które nie znalazły się na liście. Również zdarzało się, że ci, których nazwiska się na niej znalazły, twierdziły, że wcale ich tam nie było.

Zgodnie z oświadczeniem wydanym dla prasy, konferencja w Vouliagmeni zajmowała się około dziesięcioma tematami, w tym kryzysem finansowym, cyber-terroryzmem i protekcjonizmem. Nie pojawiło się więcej informacji na temat treści rozmów, jakie wychodziłyby poza te hasełka. Uczestnicy zobowiązali się do zachowania tajemnicy.

Potajemni władcy świata?

Niemiecki dziennikarz śledczy Gerhard Wisnewski w swojej książce „Drahtzieher der Macht” („Ci, którzy pociągają za sznurki”), wydanej w zeszłym roku, przekonuje, że konferencje Bilderbergu są częścią strategicznego spisku, którego celem jest wprowadzenie „światowej dyktatury”. Tę ostatnią udało się już jego zdaniem stworzyć na niektórych obszarach. I tak - państwa świata znajdują się pod dyktatem WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), która zdaniem Wisnewskiego „sprawuje praktycznie absolutną władzę nad szczęściem i nieszczęściem ludności na świecie”. Wisnewski staje tym samym w jednej linii z takimi ludźmi, jak Amerykanin James Tucker, którzy uważają, że Bilderberg wykorzystuje kryzys finansowy w Grecji i innych krajach Unii Europejskiej do tego, by przekształcić Międzynarodowy Fundusz Walutowy w rodzaj „światowego ministerstwa finansów”.

Totalitarny rząd światowy jest bez wątpienia politycznym koszmarem, najgorszym z możliwych. Wskutek paranoidalnego utrzymywania spotkań w ścisłej tajemnicy przez Bilderberg i w związku z ekskluzywnym gronem uczestników, konferencje Bilderbergu są wspaniałą pożywką dla obsesyjnych lęków przed rządem światowym. Należy jednak zadać sobie pytanie, dlaczego wielkie koncerny, takie jak Goldman Sachs czy BP w ogóle miałyby być zainteresowane rządem światowym?

Obecne rozczłonkowanie świata na 192 prawnie suwerenne państwa sprawia, że wszelkie międzynarodowe regulacje są nadzwyczaj trudne i żmudne. Aż po dzień dzisiejszy na przykład grupa dwudziestu najważniejszych krajów przemysłowych i rozwijających się nie doszła do wspólnych ustaleń na temat efektywnej regulacji międzynarodowych rynków finansowych. Ale koncernom bankowym powinno być to przecież po myśli?

Również system organizacji międzynarodowych jest nieprzejrzysty i nie transparentny. Już chociażby pod egidą ONZ prowadzonych jest 14 różnych programów, działa 13 specjalnych organizacji i wiele różnych komisji, sekretariatów, funduszy i innych. Światowa Grupa Bankowa składa się z pięciu organizacji i tak samo jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Światowa Organizacja Handlu WTO nie jest częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych i prawnie jest samodzielna, co komplikuje wszelką koordynację. Złożoność międzynarodowego systemu utrudnia demokratyczną kontrolę, natomiast ułatwia silnym finansowo lobbystom wywieranie wpływu na urzędników państwowych. Były brytyjski dyplomata Carne Ross w swojej książce „Independent Diplomat” (Niezależny dyplomata) mówi o elicie, całkowicie oderwanej od reszty społeczeństw i nie podlegającej jakiejkolwiek kontroli.

A jeżeli w ramach istniejącego systemu coś nie wychodzi tak, jak powinno, powstaje nowy międzynarodowy układ w jakimś nowym sekretariacie. Całkiem niedawnym przykładem takich działań jest skandaliczny układ o przeciwdziałaniu piractwu: Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA) - projektowane międzynarodowe porozumienie dotyczące walki z naruszeniami własności intelektualnej, na temat którego debatowały między sobą od 2007 r. Stany Zjednoczone, Komisja Europejska, Japonia i inne kraje w tajemnicy przed opinią publiczną. Przypadkowo dobrani przedstawiciele z kół gospodarczych i lobbyści zostali poproszeni o ocenę ustaleń – w tym między innymi takie organizacje jak Motion Picture of America, Entertainment Software Association, Coalition for Intellectual Property Rights, Recording Industry Association of America, czy takie giganty jak Google i eBay. Dopiero pod wpływem olbrzymiej presji społecznej, przede wszystkim ze strony Parlamentu Europejskiego, 20 kwietnia 2010 r. opublikowano projekt układu.

Demokracja nie jest globalna

Wśród obserwatorów grupy Bilderberg pojawiły się różne oceny. Jeden z założycieli 911truth.org na przykład, organizacji która żąda pełnego i niezależnego zbadania sprawy zamachów z 11 września, domaga się na przykład rozróżnienia pomiędzy staraniami o zaprowadzenie demokratycznej federacji światowej, a egoistycznym „globalizmem” elit międzynarodowych. Według Byrona Belitsosa, patrząc na obecną sytuację na świecie, elity już teraz osiągnęły swój cel. Już od dłuższego czasu wykorzystują polityczną pustkę na szczeblu międzynarodowym na swoją korzyść. Belitsos przeciwstawia obecny system wizji federalnego i demokratycznego państwa światowego:

„Obecny kurs to droga do globalnej tyranii, zaprowadzonej przez bogatą i wpływową mniejszość. A kto powinien podejmować decyzje, które dotyczą całej ludzkości: WTO, Bank Światowy, Monsanto, Biały Dom – czy raczej bezpośrednio wybierany parlament światowy, odpowiedzialny przed ludźmi z całego świata?” Byron Belitsos

Już w jednym z pierwszych artykułów na temat konferencji Bilderbergu, jaki ukazał się w 1976 r. w niemieckim magazynie „Quick”, określono to spotkanie jako „tajny rząd światowy”. W artykule wysunięto hipotezę, że do celów konferencji należy stworzenie „międzynarodowego parlamentu”.

W kontekście Bilderbergu zwykle mówi się o planach stworzenia parlamentu światowego, tymczasem na pewno nie jest to jeden z jego celów. Brytyjski dziennikarz George Monbiot podsumował tę kwestię w swojej książce „United People”. (Zjednoczeni ludzie)”

„Ponieważ zglobalizowane zostało wszystko, poza demokracją, rządzący tym światem mogą załatwiać swoje interesy bez najmniejszego baczenia na nas”. George Monbiot

Starania by zreformować Organizację Narodów Zjednoczonych i cały międzynarodowy system uczynić bardziej transparentnym, demokratycznym i skutecznym od dłuższego czasu nie dają praktycznie żadnego rezultatu. Jedyny znaczący przełom w prawie międzynarodowym od zakończenia zimnej wojny na pewno jest cierniem w oku dla wielu czołowych uczestników konferencji Bilderbergu. Utworzony w 2002 r. mimo olbrzymiego sprzeciwu Stanów Zjednoczonych Międzynarodowy Trybunał Karny może bezpośrednio pociągać do odpowiedzialności poszczególne osoby za zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo.

Jeśli rację miałby publicysta Christopher Hitchens, Henry Kissinger, były amerykański sekretarz stanu i jedna z czołowych postaci na konferencjach Bilderbergu, już dawno powinien stanąć przed Trybunałem w Hadze. W swojej książce „Akta Kissingera” Hitchens obarcza Kissingera odpowiedzialnością za „zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i udział w spiskach mających na celu mordy, porwania i tortury” w Wietnamie, Kambodży i Chile.

Elita czy klub seniorów?

W książce „Superklasa. Świat międzynarodowej elity władzy”. David Rothkopf opisał około 6 tysięcy działających na arenie międzynarodowej sił z rządów, koncernów międzynarodowych, konglomeratów finansowych i mediów, które w związku ze swoją skoncentrowaną potęgą „w gruncie rzeczy posiadają w rękach klucze do tej planety”. Jego badania są o tyle wyjątkowe, że Rothkopf sam, jako były zastępca sekretarza stanu do spraw handlu międzynarodowego w rządzie Billa Clintona, miał wgląd w działania tego kręgu. Z jego opracowania jasno wynika, że konferencje Bilderbergu są tylko jedną z wielu płaszczyzn, na których elity te się spotykają. Zresztą same konferencje Bilderbergu zeszły już trochę na dalszy plan.

Rozmówcy Rothkopfa, którzy brali udział w spotkaniach Bilderbergu określają konferencje jako „żart”. „klub seniorów”, „rozczarowanie” i „bezużyteczne spotkanie”. Ich zdaniem krąg uczestników „nie odzwierciedla globalnej elity władzy w tym stopniu, co dawniej”. Znaczenie w przypadku Bilderbergu ma jeszcze sieć kontaktów. „Tego rodzaju konferencje dostarczają rzadką możliwość nawiązania kontaktu z wieloma siłami przywódczymi z całego świata, które normalnie są całkowicie odseparowane od opinii publicznej” – twierdzi Rothkopf. Mimo to nawet on wygląda na zaalarmowanego:

„Jest wprawdzie nad wyraz nieprawdopodobne, że którzy mają dostęp do tych instytucji… że snują tam tajne plany podboju świata; ale jest bardzo prawdopodobne, że mają wspólne interesy. Zarówno ich cele, jak i w wielu przypadkach poglądy na to, jak świat powinien się rozwijać są zbliżone. Jeśli ludzie ci się spotykają, to nie po to by stworzyć tajną grupę, ale w tym celu by poszerzyć swoją władzę poprzez korzystne kontakty”. David Rothkopf

Zdaniem Rothkopfa, wszędzie tam, gdzie kiepsko funkcjonują organizacje międzynarodowe i brak jest odpowiednich przepisów, powstaje szczególnie dużo miejsca na „nieformalne mechanizmy władzy”. Rząd światowy o jasnych strukturach, kompetencjach, regułach i trybie podejmowania decyzji miałby w porównaniu z tym same wady. „Po co do tego jeszcze jakieś teorie spiskowe?” – pyta nie bez racji Rothkopf.

Jednak fakt, że wybierani w demokratycznych wyborach parlamentarzyści, ministrowie i czołowi przedstawiciele oficjalnych organizacji międzynarodowych regularnie spotykają się na dwa i pół dnia podczas konferencji Bilderbergu wraz z atlantycką oligarchią finansową i gigantami przemysłu w tajemnicy przed opinia publiczną jest swoistą bezczelnością. Czy tym razem prezes Europejskiego Banku Centralnego też będzie gawędził z szefem Goldmana Sachsa?

Andreas Bummel jest przewodniczącym komitetu na rzecz demokratyzacji ONZ (Committee for a Democratic U.N.) i działa na rzecz stworzenia parlamentu międzynarodowego . W latach 1998-2007 był członkiem zarządu World Federalist Movement, ruchu który przyczynił się do stworzenia Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną