Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Powiedzieli o Palestynie

Barack Obama, Prezydent USA:

W zeszłym roku osobiście wystąpiłem na forum Zgromadzenia Ogólnego NZ i powiedziałem: Czas już na palestyńskie państwo. Problem polega na tym, iż żadna ze stron nie jest gotowa pójść na niezbędne kompromisy, aby poczynić postępy i faktycznie osiągnąć ten cel. Mówimy więc, że zwracanie się do ONZ, to odwracanie uwagi od meritum sprawy – to nie rozwiąże problemu. Tę kwestię mogą rozwiązać tylko Izraelczycy i Palestyńczycy, gdy dojdą do porozumienia.  To, co się dzieje w Nowym Jorku, może zwrócić na siebie uwage mediów, ale tak naprawdę nie zmieni tego, co się dzieje w regionie – dopóki Palestyńczycy i Izraelczycy nie siądą  do stołu rokowań i nie porozumieją się w takich sprawach jak przebieg granicy, bezpieczeństwo, Jerozolima, prawo (uchodźców) do powrotu.

W Zgromadzeniu Ogólnym mamy tylko jeden głos, a na pewno wiele jest krajów, gotowych głosować na rzecz Palestyńczyków. Inaczej to wygląda w Radzie Bezpieczeństwa. Jeśli to trafi do Rady Bezpieczeństwa, my to bardzo wyraźnie odrzucimy, gdyz uważamy, że przyniosłoby to skutki odwrotne od zamierzonych. W Zgromadzeniu Ogólnym mamy mniejszy wpływ. Będziemy jednak rozmawiać ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, w trosce o to, by wszelkie działania w Nowym Jorku doprowadziły obie strony na nowo do podjęcia rozmów, zamiast pogłębiać rozbieżności.(…)

Próbowaliśmy zachęcić Izraelczyków, by myśleli dalekowzrocznie i strategicznie. Władze Autonomii Palestyńskiej wykonały dobrą robotę, zaprowadzając bezpieczeństwo i porządek na Zachodnim Brzegu Jordanu. Do tego potrzebne są środki. Jeśli tych środków nagle zabraknie i władze Autonomii nie będą już w stanie efektywnie sprawować rządów i egzekwować środki bezpieczeństwa, nie pomoże to Izraelowi – przyniesie mu tylko szkody.  

Recep Tayyip Erdogan, premier Turcji:

Powinniśmy iść ręka w rękę z Palestyńczykami. Flaga Palestyny musi zawisnąć w siedzibie Narodów Zjednoczonych. To nie jest opcja, ale konieczność.

Gideon Levy, izraelski intelektualista i działacz pokojowy:

Co powiemy światu za tydzień w ONZ? Co możemy powiedzieć? Staniemy tam kompletnie obnażeni: Izrael nie chce palestyńskiego państwa. Kropka.

Przyszły tydzień będzie dla Izraela chwilą prawdy, a dokładniej – chwilą, w której jego hipokryzja wyjdzie na jaw. Czterej premierzy, wśród nich Benjamin Netanjahu, mówili że są za utworzeniem palestyńskiego państwa, że trzeba to osiągnąć drogą negocjacji – czemu więc jeszcze nie zrobiliśmy tego? Sprzeciwiamy się temu, by było to jednostronne posunięcie? A co jest bardziej jednostronnego niż osiedla, które uparcie wznosimy?

32 lata temu Izrael podpisał porozumienie pokojowe z Egiptem, w którym zobowiązał się „do uznania słusznych praw narodu palestyńskiego”. Nic takiego nie nastąpiło. 18 lat temu premier Izraela podpisał porozumienia z Oslo. I znowu do niczego nie doszło.

Przez całe lata Izrael twierdził, że jedyną przeszkodą do zawarcia pokoju z Palestyńczykami jest Jaser Arafat. Arafat zmarł – i znowu nic nie nastąpiło. Izrael utrzymywał, że gdy tylko skończy się terror, pojawi się rozwiązanie. Terror się skończył – i nic.

Prawda jest taka, że Palestyńczycy mają przed soba trzy opcje, a nie cztery: 1 - skapitulować bezwarunkowo i żyć nadal pod izraelską okupacją co najmniej przez kolejne 42 lata; 2 – wzniecić trzecią intifadę; i 3 – zmobilizować świat w obronie swojej sprawy. Wybrali tę trzecią opcję, czyli najmniejsze zło – nawet z izraelskiego punktu widzenia. Co pozostało Palestyńczykom? Arena międzynarodowa. A jeśli to im nie pomoże, wtedy kolejne masowe powstanie na ziemiach okupowanych.

Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu (obecnie 3,5 mln) nie będą żyli pozbawieni praw obywatelskich przez kolejne 42 lata. Możemy zwolna przyzwyczaić się do myśli, że świat na to nie przystanie. Czy Netanjahu albo Szimon Peres potrafią wytłumaczyć, czemu Palestyńczycy nie zasługują na własne państwo? Czy mają choćby najsłabszy argument? Żadnego.

Spengler, Asia Times:

Przy obecnym przyroście naturalnym Izrael będzie miał pod koniec tego stulecia więcej młodych ludzi niż Turcja czy Iran, więcej także niż Niemcy, Włochy czy Hiszpania. Przy wskaźniku średnio 3 dzieci na kobietę populacja pod koniec tego wieku wzrośnie do 24 milionów. Tymczasem przyrost w Iranie wynosi ok. 1,7 z tendencją malejącą, u ludności tureckiej wskaźnik ten wynosi tylko 1,5 proc. (natomiast kurdyjska mniejszość w Turcji ma przyrost 4,5 proc.). Jeśli te trendy się utrzymają, Izrael będzie w stanie pod koniec XXI wieku wystawić największą armię lądową na Bliskim Wschodzie.

Dlatego w interesie USA jest mieć sojusznika w Izraelu. Izrael nie tylko jest już dziś największą potęgą militarną w regionie – za jedno lub dwa pokolenia będzie już w tym regionie jedyną potęgą, ostatnim krajem, który będzie stał mocno na nogach pośród zrujnowanych sąsiadów.

 

 

Ghassan Zaqtan, poeta palestyński:

Z punktu widzenia Palestyńczyków droga do ONZ stała się niezbędna. Nie sposób było brnąć dłużej przez labirynt rokowań, ciągnących się od około 20 lat. Politycy obu stron za zamkniętymi drzwiami rysowali jedną mapę za drugą, a tymczasem dziesiatki izraelskich osiedli wyrastały jak grzyby po deszczu na palestyńskim terytorium. Mur graniczny, który oddzielił już od Zachodniego Brzegu 10 proc. ziemi na rzecz Izraela, wije się dalej pomiędzy palestyńskimi miastami i wioskami.

Ileana Ros-Lehtinen, deputowana do Kongresu z ramienia republikanów z Florydy,  przewodnicząca komisji spraw zagranicznych Kongresu USA:

Już Jaser Arafat, w 1989 r., zabiegał o członkostwo „państwa palestyńskiego” w różnych gremiach ONZ. Ta strategia OWP wyglądała na niepowstrzymaną, póki administracja George’a H.W. Busha nie postawiła sprawy jasno: że USA wstrzymają finansowanie każdego ciała ONZ, jakie podniesie status misji obserwatora, jaki mają Palestyńczycy. ONZ stanął wobec wyboru: odizolować Izrael – czy korzystać z amerykańskich pieniędzy. Wybrał pieniądze. Ten przykład stanowi wymowną lekcję: w ONZ pieniądze mówią, a mądre obcięcie funduszy jest skuteczne. Musimy powstrzymać ten niebezpieczny palestyński plan. Mam nadzieję, że Kongres USA mocno opowie się przeciwko uznaniu palestyńskiego państwa.  Czas też powiedzieć Palestyńczykom: Jeśli będziecie nalegać na to uznanie państwowości, to USA będą musiały obciąć fundusze dla Palestyńczyków. Dawaliśmy im miliardy dolarów w minionych latach, ale czy Izrael stał się bezpieczniejszy dzięki pieniądzom, jakie idą na Autonomię Palestyńską? Płacąc władzom Autonomii, finansowaliśmy tylko jej złe zachowanie.

Książę Turki al-Faisal, długoletni szef saudyjskiego wywiadu, b. ambasador Arabii Saudyjskiej w USA:

Jeśli Stany Zjednoczone zawetują uznanie państwa palestyńskiego przez ONZ, będzie to miało fatalne następstwa dla dlugoletnich stosunkow amerykańsko-saudyjskich. Zrujnuje to też nieodwołalnie izraelsko-palestyński proces pokojowy i reputację Ameryki wśród państw arabskich. Powiększy się ideologiczny dystans miedzy światem islamu a Zachodem – a szanse przyjaźni i współpracy pomiędzy nimi mogą zniknąć.

Shimon Stein, dyplomata izraelski, obecnie w Instytucie Bezpieczeństwa Narodowego w Tel Awiwie:

Wydarzenia w Egipcie powinny dać Izraelowi asumpt do przemyślenia swojej polityki. Mamy do czynienia z nowymi problemami, jakich nie było od 30 lat – od czasu podpisania układu pokojowego z Egiptem. Faktem jest, że Izrael – mimo tego układu – nie jest wśród Egipcjan zbyt popularny. Jednak układ ma duże znaczenie strategiczne także dla nowego egiskiego rządu. Zwłaszcza dla sił zbrojnych jest jasne, ze gdyby ten układ został anulowany, pogorszyłoby to znacznie stosunki między Kairem a USA. Liczona w miliardach pomoc amerykańska ma dla Egiptu żywotne znaczenie, wychodzę więc z zalożenia, że układ będzie obowiązywał nadal.

Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga:

Ja rozumiem Palestyńczyków. Myśląc racjonalnie, trzeba przyznać, że stoją oni wobec braku perspektyw  - zwłaszcza od roku, czyli odkąd trwa izraelska polityka rozbudowy osiedli. Palestyńczycy oczekuja, że wspólnota międzynarodowa wywrze wpływ na Izrael i na drodze rokowań dojdzie do rozwiązania w postaci dwóch państw. Jednak rokowania są niemożliwe, jak długo trwa ta uparta rozbudowa osiedli, która ma na celu takie pokawałkowanie Palestyny, że nie będzie ona stanowiła żadnej zwartej całości. Uważam, że trudno w tej chwili zrozumieć politykę izraelskiego rządu. Mają do czynienia z umiarkowanym prezydentem Abbasem – on i jego współpracownicy to wszystko ludzie, którzy chcą pokoju. Ich bezpieczeństwo, podobnie jak bezpieczeństwo Izraela, możliwe jest tylko w warunkach istnienia dwóch państw. A izolacja Izraela w regionie – weżmy pod uwagę Turcję, Egipt – jest bardzo duża. Tymczasem wygląda na to, że rzad Netanjahu wcale nie chce rozwiązania w postaci dwóch państw. Jego minister spraw zagranicznych Lieberman powiada, ze można będzie negocjować dopiero, jak w Palestynie powstanie klasa średnia, tak jak w Izraelu. Przecież to kwestia jakichś 30 lat! Poza tym, jeśli Palestyńczycy odejdą z pustymi rękami, wywoła to wzburzenie na Bliskim Wschodzie. Będzie to woda na młyn, ale nie dla umiarkowanych sił w tym regionie.

Jeśli Abbas powróci z Nowego Jorku z pustymi rękami, będzie to oznaczało osłabienie europejskiej polityki zagranicznej – i osłabienie Europy. Nie wyobrażam sobie, aby UE  po prostu pogodziła się z tym. Musimy zrobić jakiś krok – i jest w UE wiele krajów, które ten krok zrobią.

Deklaracja czołowych izraelskich intelektualistów i artystów z kwietnia 2011

My, niżej podpisani obywatele Izraela, wzywamy wszystkich naszych rodaków, wszystkich deputowanych do Knessetu, rzad Izraela i wszystkie rządy i obywateli świata, by przyłączyli się do nas w powitaniu i uznaniu nowo narodzonego państwa palestyńskiego na podstawie granic z 1967 roku. Koniec okupacji i uznanie państwa palestyńskiego da wolność dwóm narodom i otworzy drogę do trwałego pokoju.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną