Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Ruch amatorów

Palikot nie był pierwszy

Zrodzony z niechęci do skorumpowanej klasy politycznej, oparty na młodych, otwarty na przemiany obyczajowe, krytyczny wobec konserwatywnego Kościoła, wyrosły na Facebooku, głosujący przez Internet - Janusz Palikot? Nie, bo Janusz Palikot nie wymyślił prochu.

Takie partie już od przynajmniej dwóch lat powstają w kolejnych krajach Europy Środkowej. Ich olśniewające sukcesy jednak trudno zauważyć, bo partie te kończą się równie szybko, jak powstały.

Najbardziej spektakularny był wzlot i upadek ugrupowania Spraw Publicznych (VV) w Czechach. Ta partia wegetowała przez lata na peryferiach życia publicznego, aż w ub. roku wsparta finansowo przez bogatego biznesmena, oraz medialnie przez popularnego dziennikarza telewizyjnego, dostała w połowie 2010 r. w wyborach prawie 11 proc. głosów. VV podbiła głównie młodych wyborców, niezadowolonych z niezmiennego od dziesięcioleci garnituru rutyniarzy przeżartych korupcją i partyjniactwem. Sprzedawała się jako siła nowa, młoda, nieumoczona. Kusiła wizją demokracji bezpośredniej – od wyboru przewodniczącego, po program wyborczy - decyzję podejmowała metodą głosowania przez Internet przez wszystkich członków partii. W taki sposób też zdecydowano o wejściu do koalicji rządzącej.

Euforia skończyła się po kilku miesiącach, wiosną 2011 r., wraz z serią publikacji prasowych, demaskujących niezwykłą skalę tego, z czym obiecywała walczyć - korupcję. Jeśli wierzyć tym doniesieniom - oraz wyznaniom skruszonych posłów - kierownictwo płaciło własnym członkom za milczenie o niejasnym finansowaniu partii. Doszło do kryzysu koalicyjnego oraz wymiany władz partii. Dziś nadal ma ona swoich ludzi w odnowionym gabinecie, ale według sondaży głosować na nią zamierza ok. 2 proc. pytanych.

Słowacka wolność

Nieco lepiej radzi sobie słowacka „Wolność i solidarność” (SaS), która niespełna dwa miesiące po sukcesie czeskiej VV w wyborach parlamentarnych zyskała 12 proc głosów i też weszła do koalicji. Od sąsiadów różniła się rozłożeniem akcentów na gospodarczy ultra-liberalizm i antyklerykalizm, jednocześnie radykalnie krytykując polityczny establishment. Partia lansowała np. pomysł referendum w którym obywatele mieli m.in. określić górną granicę ceny rządowych samochodów.

Po wejściu do rządu (partia miała pewien kłopot ze znalezieniem odpowiedniej liczby przygotowanych ministrów) szybko odsłoniło się jej kompletne amatorstwo. Potem poleciały notowania w sondażach, a w wewnątrz ugrupowania wygrał tani populizm. Dziś to właśnie SaS kategorycznie odmawia zgody na współuczestnictwo Słowacji w zrzutce na tonącą Grecję – czyli wypełnienia zobowiązań wynikających z członkostwa kraju w strefie euro. Argument, że po latach wyrzeczeń Słowacy nie będą wspierać „leniów z Południa” jest bardzo nośny. Jest wysoce prawdopodobne, że ta kwestia już wkrótce doprowadzi do rozpadu koalicji i upadku rządu.

Węgry – może być inaczej

O społecznych korzeniach węgierskiej partii LMP wszystko mówi jej nazwa – Polityka Może Być Inna. W ub. roku na hasłach radykalnej zmiany pokoleniowej, odejścia od gwałtownego starcia między prawicą a lewicą, a także ekologicznych, dostała się do Parlamentu. Jej 15 posłów nadal zasiada w ławach opozycji, ale zbyt wielkiej roli nie odgrywają, przyparci do ściany przez potężną, rządzącą prawicę.

Wszystkie te trzy partie powtórzyły w ciągu minionego półtora roku podobny schemat rozwoju: skromne początki, potem gwałtowny wzrost siły na fali niechęci do establishmentu, rozbudzenie nadziei na „zmianę pokoleniową” w polityce, po czym – po wyborczym sukcesie – zderzenie z twardą rzeczywistością i utrata najpierw iluzji, a potem społecznego poparcia. W praktyce ugrupowania te okazały się wiedzionymi przez charyzmatycznego lidera zbiorowiskami amatorów. Kiedy ich szalone pomysły na radykalną przemianę okazują się niemożliwe do zrealizowania, próbują za wszelką cenę trzymać się stołów, uciekając w tani populizm. Dokładnie tak samo, jak członkowie tak krytykowanego przez nich establishmentu, tyle, że w jeszcze gorszym stylu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną