Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

Pokojowy Nobel dla kobiet

Tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla powędrowała do rąk kobiet; dwóch Liberyjek Ellen Johnson-Sirleaf i Leymah Gbowee oraz Jemenki, Tawakkul Karman.

Laureatki uhonorowano za „walkę bez przemocy na rzecz bezpieczeństwa kobiet i pełnego udziału w procesie budowaniu pokoju". I choć brzmi to zawile, a laureatki nie są szerzej znane poza ich krajami to idea, za którą zostały nagrodzone jest znana i poruszana od lat. Już 11 lat temu Rada Bezpieczeństwa ONZ zawarła w swojej rezolucji zasadę „równego uczestnictwa i pełnego zaangażowania kobiet i mężczyzn we wszystkich działaniach związanych z utrzymywaniem i propagowaniem pokoju i bezpieczeństwa".

Tyle że teoria sobie, a praktyka sobie, i zasada ta rzadko kiedy jest przestrzegana. A tam, gdzie zapadają decyzję o zapobieganiu konfliktom i ich rozwiązywaniu, kobiet często nie ma w ogóle. To męskie grono postanawia, czy jeszcze łagodzić sytuację, czy raczej nie ma już na to szans, ani czasu i trzeba wysłać gdzieś wojska. A przecież wojna to nie tylko sprawa mężczyzn. Podczas walk ponad 70 proc. zabitych to ofiary cywilne - przeważnie kobiety i dzieci. Kobiety i dzieci coraz częściej biorą czynny udział w walkach na froncie, albo pracują jako personel medyczny. A te, którym uda się trzymać od wojny z daleka i tak padają jej ofiarą, często są gwałcone i zarażane np. wirusem HIV. One też, razem z dziećmi, stanowią największą grupę uchodźców. 

Ellen Johnson-Sirleaf stanęła na czele Liberii ponad pięć lat temu. Kraj był zniszczony zamachami stanu, dyktaturami i wojną domową, w której zginęło ponad 200 tys. z 3 mln Liberyjczyków. Ucierpiały m.in. dzieci, które musiały stać się żołnierzami. Kraj był w ruinie, a Johnson-Sirleaf często powtarza, że do tego doprowadziły wieloletnie rządy mężczyzn. Czy uda jej się podnieść Liberię, tak jak sobie założyła, to jeszcze się okaże. Ale walk na razie nie ma.  W 2006 r. została prezydentem m.in. dzięki działaniom Leymah Gbowee (drugiej z laureatek), której organizacja Masowy Ruch Kobiet Liberii na rzecz Pokoju poparła ją jednogłośnie. Wcześniej zmuszając autorytarnego prezydenta Charlesa Taylora do rozmów i pokojowego oddania władzy. Gbowee już jako nastolatka opiekowała się ofiarami wojny domowej i byłymi dziećmi-żołnierzami. Trzecia z nagrodzonych, Tawakkul Karman, mieszka i pracuje jako dziennikarka w Sanie. Od lat broni wolności słowa, działa na rzecz uwolnienia demonstrantów z aresztów i interweniuje w sprawie pokrzywdzonych przez władze mieszkańców wiosek.

Każda z nagrodzonych kobiet widziała ile zniszczeń i tragedii niesie wojna, dlatego chcą jej zapobiegać i wolą nie zostawiać tego tylko w rękach mężczyzn.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną