Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jak Dawid został Goliatem

Co Izraelczycy myślą o konflikcie z Palestyną

Każdego ranka może przyjechać buldożer i wyburzyć dom, w którym mieszkają Palestyńczycy. Każdego ranka może przyjechać buldożer i wyburzyć dom, w którym mieszkają Palestyńczycy. Abed Omar Qusini/Reuters / Forum
Izraelczycy różnie oceniają konflikt z Palestyną. Niektórzy nawet bardziej przejmują się krzywdą sąsiadów niż własną, narażając się w Izraelu na zarzut zdrady. Oto opowieść o czworgu z nich.
Michael Sfard: – Nowoczesne prawo dotyczy terytorium, nie dzieli ludzi ze względu na religię czy etnię.JIM HOLLANDER/EPA/PAP Michael Sfard: – Nowoczesne prawo dotyczy terytorium, nie dzieli ludzi ze względu na religię czy etnię.
Jeff Halper. Kraj, w który wierzył, już nie istnieje.AN Jeff Halper. Kraj, w który wierzył, już nie istnieje.
Yonatan Shapira: – Bez nacisku świata Izrael nie zgodzi się na państwo palestyńskie.Dan Balilty/AP/EAST NEWS Yonatan Shapira: – Bez nacisku świata Izrael nie zgodzi się na państwo palestyńskie.
Nurit Peled: – Poczucie wyższości wobec Palestyńczyków Izraelczycy wchłaniają od dziecka.DAMIEN MEYER/AFP/EAST NEWS Nurit Peled: – Poczucie wyższości wobec Palestyńczyków Izraelczycy wchłaniają od dziecka.

„To było jeszcze przed Tragedią...”. „Jakiś czas po Tragedii...”. Życie Nurit Peled dzieli się na przed i po. O dniu 4 września 1997 r. wypowiada w czasie długiej rozmowy tylko to jedno słowo: Tragedia. Żadnych przymiotników, opowieści; tylko ruch ręką, który znaczy „nie potrafię, nawet nie próbuj”. W dniu Tragedii grupa palestyńskich zamachowców-samobójców rozerwała się na ulicy Ben Yehudy w sercu żydowskiej części Jerozolimy. Jedną z ofiar była 13-letnia Smadar, córka Nurit.

Marzenie Jeffa Halpera o kraju sprawiedliwym koszmary przerywały od dawna. 9 lipca 1998 r. zadzwonił Salim Shawamreh: „Buldożery niszczą mój dom”. Jeff pobiegł do samochodu. Gdy dojechał na miejsce, żołnierze wrzucili do domu Salima gaz i wynosili nieprzytomną żonę Arabiję. Dzieci wybiegały z domu przyduszone gazem. Przerażone. Jeff przerwał kordon żołnierzy i stanął na drodze buldożera. Wylądował na ziemi obok łkającego Salima. W stronę obu żołnierze wycelowali karabiny. Patrząc na lufy i buldożer niszczący dom przyjaciela, Jeff zrozumiał coś, co przeczuwał wcześniej, ale nie umiał tego sam przed sobą przyznać.

Yonatan Shapira, pilot śmigłowca, pokłócił się z niemieckim kolegą o jego dziadka z Wehrmachtu. Rodzinę Yonatana naziści unicestwili w Treblince. Nie mógł słuchać litanii usprawiedliwień: że dziadek kolegi był tylko dowódcą brygady inżynieryjnej, że rozkazy, że gdyby odmówił... – A czy ty nie milczysz, gdy wasze rakiety uderzają w palestyński szkolny autobus? Yonatan nie mógł znieść porównania.

Michael Sfard, klejnot wśród prawników w Tel Awiwie, wybierał się zobaczyć dawny kraj rodziców, gdy dostał wiadomość, że wojsko aresztowało lidera palestyńskiej wioski Bil’in. Mieszkańcy protestowali przeciwko budowie muru.

Michael

Kiedyś irytował się, gdy inni mówili: „apartheid”. To nie tak, nie można porównywać Izraela do RPA. Ale dla siebie zbierał dowody „za” i „przeciw”. Wyszło mu, że jednak apartheid: systemowy, zapisany w prawie. Jeden przykład: za takie samo przestępstwo na terytoriach okupowanych inne procedury i kary są dla Palestyńczyka i inne dla Żyda. – To wstyd! Nowoczesne prawo dotyczy terytorium, nie dzieli ludzi ze względu na religię czy etnię.

Michael prowadził sprawę palestyńskich wiosek, które mur separacyjny zamknął w enklawach – żeby oddzielić od żydowskiej osady Alfei Menashe. Po batalii w sądzie linię muru zmieniono – z pięciu już „tylko” dwie wioski pozostały enklawami. Sukces? Powiedzmy. Lecz oto władze okupacyjne ogłaszają, że część terenu będzie zamkniętą strefą wojskową. Palestyńczycy, by zachować prawo przebywania we własnych domach, muszą co parę miesięcy prosić o zgodę dowódcę wojska. Żydowscy osadnicy mogą we własnych przebywać bez żadnej zgody. Może tu przyjechać np. uczeń jesziwy z Brooklynu, osiedlić się i nie prosić o zgodę na cokolwiek. Ów Żyd z Brooklynu ma pełne prawo mieszkać na palestyńskiej ziemi, a Palestyńczycy, których rodzice, dziadowie mieszkali tu od wieków, muszą prosić o pozwolenie. Albo iść precz.

Michael powiedział w sądzie, że to apartheid i przyniósł jako ilustrację dyskryminacyjne ustawy z dawnego RPA. Sędzia oburzył się: „Cóż za niewłaściwe porównanie!”. – Nawet jeśli jest jakaś różnica, czy to coś zasadniczo zmienia? – mówi Michael i dodaje, że Sąd Najwyższy Izraela jest jednym z głównych winnych dyskryminacji i łamania praw człowieka. – Dzięki niemu społeczeństwo i wojskowi śpią spokojniej. Sąd orzekł, więc wszystko jest lege artis, nie trzeba mieć wyrzutów sumienia.

Gdy dwa lata temu wojsko aresztowało lidera wioski Bil’in, Michael przemówił mocniej niż zwykle. Bil’in to symbol palestyńskiego oporu bez przemocy, a lider wioski Mohammed Khatib to – mówi Michael – palestyński Martin Luther King. Tymczasem armia Izraela stosuje wobec wioski przemoc systematycznie: kule pieprzowe, gumowe, gazy cuchnące, duszące, wywołujące panikę i wymioty. Normą są nocne najazdy, wyciąganie z łóżek dorosłych i dzieci, aresztowania bez zarzutów. Jedyna wina: manifestacje przeciwko murowi. Michael uważa, że Izrael chce pchnąć Palestyńczyków ku walce zbrojnej, bo z tą szybko sobie poradzi. Bo można będzie przedstawiać opornych jako terrorystów. Wobec non-violence Izrael jest bezradny. To samo mówi publicznie dziadek Michaela, prof. Zygmunt Bauman.

Aresztowanie Khatiba przypomniało Michaelowi historię swego ojca (który ożenił się z córką Baumana), 21-letniego studenta, którego w 1968 r. w Warszawie przesłuchiwała bezpieka: Kim są liderzy? Jakie masz kontakty? Podobnie izraelscy bezpieczniacy wypytywali Khatiba: Kogo uczyłeś rzucać kamieniami? Kto stoi za protestem?

„Wielu dobrych Izraelczyków – napisał Michael w artykule w „Haaretz” – sprzeciwia się okupacji, lecz są zniesmaczeni porównaniami rządów na Zachodnim Brzegu do znienawidzonych reżimów totalitarnych. Tak, porównania historyczne są niebezpieczne. Warszawa 1968 to nie Bil’in 2009. Inny jest konflikt, inna walka, inny świat. Jednak wszystkie próby zniewalania ludzi mają ze sobą coś wspólnego. I z upływem czasu to coś wspólnego bierze górę nad różnicami”.

Yonatan

Michael ma rację: porównania historyczne są niebezpieczne. Jedno takie wywróciło Yonatanowi świat. Temu niemieckiemu koledze, którego dziadek służył w Wehrmachcie, Yonatan rzekł tak: – Jeśli znajdę dowody, że moja armia zabija cywilów, nie będę pisał dziennika jak twój dziadek. Coś z tym zrobię.

Yonatan nie brał udziału w akcjach bojowych, pilotował śmigłowiec ratunkowy. Czasem nachodziły go wątpliwości, ale na każdą miał kontrargumenty. Przecież Izrael jest po stronie dobra, owszem, są problemy, ale armia broni kraju przed terrorystami. Dowódca powiedział mu: „Nie miałem u siebie lepszego syjonisty”.

Po zamachu na WTC w Nowym Jorku – był w USA na szkoleniu dla pilotów – zaszokowała go antyislamska propaganda w mediach i armii. – Robili nam pranie mózgów. Skojarzył, że wszystko to zna z własnego kraju, lecz dopiero w USA dostrzegł uprzedzenia i rasizm. Nie zaznał spokoju po powrocie. – Zacząłem odkrywać, że jestem produktem prania mózgów od czasów szkoły. Świat Yonatana, ten wyniesiony ze szkoły, dzielił się na zacofanych, fanatycznych Arabów, i oświecony, szlachetny Izrael. O tym, że izraelska niepodległość z 1948 r. to dla Palestyńczyków nakba, czyli katastrofa, czystki etniczne, wygnanie z domostw, dowiedział się mając... 31 lat. – To nasz mroczny sekret, o którym nie mówiło się ani w szkole, ani w domu.

Teraz posłowie Knesetu zatroszczyli się, by instytucje upamiętniające nakbę nie dostawały funduszy publicznych. I paradoksalnie, dzięki ustawie wszyscy w Izraelu dowiedzieli się, co to nakba.

W lipcu 2002 r. bomba izraelska uderzyła w palestyński dom w Gazie – polowano na liderów Hamasu. Zginęło 15 osób, w tym 9 dzieci, rannych było 150. – Wśród dzieci, które zabiła tamta bomba, znalazł się też naiwny chłopiec-syjonista, którym byłem. Okropności działy się i wcześniej, i później, ale to ta konkretna bomba zamknęła układankę z puzzli wątpliwości.

Yonatan zapytał dowódcę, czy gdyby hamasowcy ukrywali się w Tel Awiwie, też by rozkazał atak, ryzykując życie cywilów. Generał odrzekł, że nie. – Czyli życie Izraelczyka ma dla pana inną wartość niż życie Palestyńczyka.

Yonatan odmówił dalszej służby, spełnił obietnicę daną niemieckiemu koledze. Założył organizację kombatantów izraelskich i palestyńskich na rzecz pokoju. – Nie potrzebuję już historycznych porównań. Co z tego, że machina III Rzeszy była nieporównanie gorsza od izraelskiej czy polskiej w Afganistanie i Iraku? Miałbym z tego powodu spać spokojniej?

Stracił pracę, nie może być pilotem w Izraelu, zamilkły telefony paru przyjaciół. Mówi, że cena, jaką zapłacił za swoje „nie”, jest niska w porównaniu z ceną, jaką płacą Palestyńczycy. Pracuje sezonowo w USA jako pilot, a w kraju współtworzy ruch na rzecz bojkotu Izraela. Kneset uchwalił kary grzywny dla wzywających do sankcji. Według Yonatana ustawa to dowód, że władza panicznie boi się bojkotu, czyli to właściwa droga walki. Skuteczna, etyczna, pokojowa. – Bez nacisku świata Izrael nie zgodzi się na państwo palestyńskie – mówi Yonatan, trochę wbrew sobie, bo opowiada się za wspólnym państwem Żydów i Palestyńczyków.

 

 

Jeff

Co takiego zrozumiał Jeff Halper, gdy patrzył na buldożer niszczący dom palestyńskiego przyjaciela? Że kraj, w który wierzył, już nie istnieje. Nie wie, czy kiedykolwiek istniał. Gdy pod koniec lat 60. przyjechał tu z USA jako młody antropolog i aktywista ruchu Martina Luthera Kinga, wierzył, że będzie współtworzył krainę sprawiedliwości. Dziś szefuje Izraelskiemu Komitetowi Przeciwko Wyburzeniom Domów. Nieraz stawał na drodze buldożerom i trafiał do aresztu. Odbudowuje z przyjaciółmi zburzone domy Palestyńczyków – do następnego wyburzenia. W 2006 r. zgłoszono go do pokojowego Nobla.

Wyburzenia domów to mało spektakularny aspekt okupacji, nie ma krwi, ofiar, ale w istocie to jeden z jej nerwów. W samej Jerozolimie nakazy wyburzenia ma 15 tys. domów, rocznie burzy się 150. Wyburzenia to element „de-arabizacji” terytoriów okupowanych, czyszczenie terenów pod budowę żydowskich osiedli i dróg, po których Palestyńczycy nie będą mogli się poruszać.

Jeff mówi, że perwersja tej polityki polega na jej niewinnej aparycji: procedury, plany urbanistyczne, których nikt nie ma cierpliwości studiować. Gdy ktoś podnosi głos przeciw, łatwo zamknąć mu usta: przecież chodzi o ochronę terenów zielonych albo o dogodny przebieg autostrady – czy w waszym kraju nie robi się takich planów? Zawsze chodzi o domy zbudowane bez pozwolenia. Dlaczego Palestyńczycy budują bez pozwoleń? Bo i tak ich nie dostaną. To świat powieści Kafki: idą do urzędu, wypełniają formularze, umawiają się na spotkania – choć i tak wiedzą, że po miesiącach lub latach dostaną odmowę. Podejmują jednak grę na opóźnianie. Budując nielegalnie dom, kupują los na loterii. Jest szansa, że zanim przyjedzie buldożer, parę lat pomieszkają. A potem może zmieni się sytuacja polityczna?

Gdy dostają nakaz wyburzenia, żyją jak z wyrokiem. Każdego ranka może przyjechać buldożer – jak do domu Salima. Potem muszą płacić za wyburzenie – 10, 20, 30 tys. szekli. Za niewyburzenie też płacą – grzywny. Rodzina wyzbywa się oszczędności życia, bierze kredyt. Ale co zrobić? Bez tej spłaty Palestyńczyk staje się więźniem: nie przejedzie przez check-point, nie dostanie pracy w Izraelu, nie wyjedzie z kraju.

Jeff zawsze chodzi z mapami. Pokazuje plany urbanistyczne. O, tutaj jest plan budowy osiedli żydowskich, które przetną terytoria okupowane na pół. Palestyńczyk, żeby dostać się z Dżeninu do Betlejem, nie przejedzie już prosto – tu będzie autostrada tylko dla Izraelczyków. Palestyńczyk będzie musiał jechać do Jerycha i dopiero stamtąd do celu. Bliskie miasta staną się odległe. Osobne drogi, nieprzejezdne osiedla.

Gdy Jeff sięga pamięcią do chwili, gdy na wierze w Izrael pojawiła się rysa, wspomina podróż z koleżanką z uniwersytetu, Palestynką, do dawnej wioski Saffuriyya, na miejscu której zbudowano żydowskie miasto Tzipori. Gdy koleżanka opowiadała studentom o masakrach dokonanych na Palestyńczykach w 1948 r., w czasie nakby, Jeff zaprotestował: to jednostronna opowieść! Dla Żydów 1948 r. to powstanie Izraela. Do porządku przywołali go studenci: Co to znaczy jednostronna opowieść? Jakiej oczekiwał od Palestynki stojącej na ruinach unicestwionej wioski? Jeff pojął, że niezrozumienie krzywd i aspiracji Palestyńczyków nie zaczyna się rok czy dziesięć lat temu i nie dotyczy tego czy innego postulatu. Tkwi w historii, w nakbie – mrocznym sekrecie, o którym nie uczono w szkole ani w domu. A także, jak twierdzi dzisiaj, w idei Izraela jako państwa żydowskiego – nie do pogodzenia z demokratycznym ideałem równości obywateli (czyli także nie-Żydów, których jest w Izraelu 20 proc.). Dlatego dawny syjonista mówi dziś o sobie: „Jestem Izraelczykiem w Palestynie”.

Nurit

Co mówi zrozpaczona matka, której córeczkę rozerwała bomba zamachowców-samobójców? Nurit Peled zaszokowała Izrael: oskarżyła nie zamachowców, lecz swoje państwo. „Moja córeczka została zamordowana, ponieważ była Izraelką, przez młodego mężczyznę, który był upokorzony, zniewolony, zdesperowany do tego stopnia, że zdecydował się na samobójstwo, zbrodnię, nieludzki czyn – tylko dlatego, że był Palestyńczykiem”. I dalej: „Nie ma moralnej różnicy między [izraelskim] żołnierzem na check-poincie nieprzepuszczającym ciężarnej Palestynki, która traci przez to dziecko, a człowiekiem, który zabił moją córkę. Moja córka, tak samo jak on, jest ofiarą okupacji”.

Gdy w styczniu 2007 r. izraelski żołnierz zabił 10-letnią Palestynkę, Abir Aramin (w domu Nurit wisi na ścianie jej zdjęcie), Nurit powiedziała jej matce: – Zabójca mojej córki miał tyle przyzwoitości, że sam się zabił. Żołnierz, który zabił Abir, pije pewnie piwo z przyjaciółmi i chodzi do dyskoteki.

Za krytykę okupacji, obronę praw człowieka, promowanie dialogu Parlament Europejski przyznał Nurit nagrodę im. Sacharowa. – Prasa w Izraelu nie napisała o tym słowa – opowiada Nurit. – Po miesiącach jeden z synów zadzwonił do „Haaretz”. Powiedział, jaka jest ranga nagrody w Europie [podobna do pokojowego Nobla] i że milczenie prasy w Izraelu to skandal. Napisali o mnie artykuł.

Do patrzenia bez złudzeń na własną wspólnotę przygotował ją ojciec Mattityahu Peled – generał, bohater wojny o niepodległość 1948 r. i tej z 1967 r. Został potem profesorem literatury arabskiej, założył ruch pokojowy i jako jeden z pierwszych Izraelczyków w historii spotkał się z Jassirem Arafatem w jego kwaterze w Tunisie w 1983 r. Czy doświadczenie ojca, znawcy kultury arabskiej, podpowiedziało Nurit drogę odnalezienia korzeni okupacji, dyskryminacji, segregacji?

Właśnie wychodzi jej książka o wizerunku Palestyny i Palestyńczyków w podręcznikach szkolnych w Izraelu. Wynika z niej, że Palestyńczycy są przedstawiani zwykle jako prymitywni rolnicy, uchodźcy, terroryści. W najlepszym razie stereotypowo: Palestyńczyk – pan z wąsami i wielbłądem. – To rasizm, który Izraelczycy wchłaniają od dziecka. Niektóre miejsca na terytoriach okupowanych przedstawia się w podręcznikach jako część Izraela.

Nurit przekonuje, że okupacja i apartheid zaczynają się w sercach i umysłach bardzo wcześnie. Dlatego Yonatan Shapira do 31 roku życia nie słyszał o nakbie, Jeffa Halpera zaszokowała „jednostronna opowieść” Palestynki, a Michael Sfard przynosił ze szkoły rasistowskie dowcipy o Arabach, za które dostawał burę od rodziców, wygnanych do Izraela przez podobną ksenofobię: polski antysemityzm. Dziś mówią o wstydzie, jaki przynosi im kraj apartheidu. Ich kraj. Takich jak oni jest więcej, lecz nie mają złudzeń: są niewielką mniejszością. Choć w Izraelu nazywają ich czasem „zdrajcami”, oni wierzą, że inny Izrael albo: Izrael-Palestyna jest możliwy. I że są sytuacje, w których to, co inni nazywają zdradą, jest najwyższym wyrazem troski o kraj i mieszkających w nim ludzi, niezależnie od ich religii, etni i koloru skóry.

Polityka 44.2011 (2831) z dnia 26.10.2011; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak Dawid został Goliatem"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną