Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Islamska fala

Pomalowany tuszem palec Egipcjanki mówi: byłam na wyborach. Pomalowany tuszem palec Egipcjanki mówi: byłam na wyborach. Rex Features / EAST NEWS
Mieszkańcy małej wioski na południu Egiptu zbojkotowali trzecią, ostatnią turę wyborów parlamentarnych: zabrakło chleba i gazu do butli gazowych.

To symboliczna zapowiedź kłopotów, jakie czekają zwycięzców zakończonych wyborów – islamistów. Partia Wolność i Sprawiedliwość (Bractwo Muzułmańskie) i Partia Światła (bardziej staroświeccy salafici) zajęły około 70 proc. miejsc w parlamencie. „Islamska fala” nie jest już prognozą, lecz faktem. Liberałowie, lewica, „partia” Facebooka znaleźli się na marginesie. W słowach ich działaczy słychać zawód: rok temu to myśmy zaczęli rewolucję, a pulę zgarnęli ci, którzy przyłączyli się ostatni i pierwsi opuścili pole bitwy – plac Tahrir.

Zwycięstwo partii islamskich nie jest jednak zaskoczeniem, to raczej liberałowie i lewica popadają w protekcjonalizm, gdy tłumaczą, że islamiści zawdzięczają wygraną ignorancji ludzi. Islamiści zapracowali na sukces. W czasach dyktatury Mubaraka byli blisko potrzebujących – w dzielnicach nędzy, zapadłych wioskach. I choć nie stworzyli długoterminowych projektów socjalnych, to ratowali miliony rozdając im mąkę, olej, chleb. Głodni zapamiętali, kto ich nakarmił, gdy sięgali dna. A Egipt to w przytłaczającej większości kraj ubogich i nędzarzy. Na dodatek policja wsadzała islamistów do więzień, torturowała. Prawo wahadła działa wszędzie – dlaczego w Egipcie miałoby być inaczej?

W czasie kampanii różni szejkowie i politycy zapowiadali zakaz sprzedaży alkoholu i restrykcje w kurortach turystycznych; dochodziły pomruki, że kobiety powinny siedzieć w domu. I choć głosy te nie były dominujące, pytanie, w jakim stopniu zwycięzcy „zislamizują” Egipt, samo ciśnie się na usta. Obawy niektórych są na tyle duże, że Wielki Szejk z Al-Azhar, głównej islamskiej uczelni, wydał dokument, w którym postuluje, by nowa konstytucja gwarantowała wolności osobiste, w tym wolność słowa, o ile tylko nie będą atakowały religii. Szejkowi przyklaskują Bracia, a nawet młodzi salafici, którzy obiecują, że nie będą nikogo uczyć na siłę, jak żyć.

To „rewolucja w rewolucji” – egipski islam polityczny godzi się ze światem świeckim i nowoczesnością, co nie znaczy, że już się pogodził i nie potrafi ukąsić. Powodzenie tej rekoncyliacji będzie zależało od tego, jak islamiści poradzą sobie z szokującą biedą i nierównościami; czy Bracia i salafici nie ulegną pokusie licytacji, komu bliżej do Boga. I czy liderzy Zachodu nie wpadną na nowe neokolonialne pomysły w regionie, ubrane w slogan szerzenia demokracji.

Obawy o swobody obyczajowe nie są jednak obawami większości, to zmartwienie tylko części najzamożniejszych. Rewolucja żądała wolności, ale też chleba i godności. Zaczęła ją klasa twittująca, ale dyktaturą wstrząsnęły dopiero ściągnięte przez nią na plac Tahrir masy robotników, bezrobotnych, nędzarzy. Gdy na ulicach lała się krew, ubodzy desperaci mówili dobrze ubranym towarzyszom z iPadami: „Wy idźcie do domu, my nie mamy nic do stracenia – możemy umrzeć”. Ci biedacy, których większość głosowała na islamistów, będą oceniać ich rządy nie według tego, czy w Kairze i Sharm El Sheikh będą nocne kluby z pokazami tańca brzucha, lecz według tego, czy będzie chleb i praca. Solidarność Egipcjan z różnych klas – cud, który przydarza się różnym rewolucjom – może prysnąć.

Kontrapunktem dla niepokoju o to, że islamiści zamienią Egipt w państwo wyznaniowe, jest inna obawa: że nie zmieni się nic lub prawie nic. Czyli: że dogadali się z rządzącymi generałami – filarem upadłej dyktatury – i kleptokrację świecką zastąpi wyznaniowa. Stugębna plotka głosi, że deal taki zawarto, a to by znaczyło, że rewolucja została ludziom skradziona. Lider Braci dementował te pogłoski, jednak rzecz w tym, że wcale nie musiało być paktu – czasem wystarczy wspólnota interesów. Obserwujący wybory Jimmy Carter powątpiewa, czy wojskowi oddadzą cywilom całą władzę i wrócą do koszar. A noblista i liberał Mohamed El Baradei, ku zaskoczeniu wszystkich, wycofał się z wyścigu o prezydenturę, protestując w ten sposób przeciwko rządom armii; „stary reżim nie padł” – oznajmił. Testem intencji generałów będzie to, czy zwołają wybory prezydenta do końca czerwca, jak obiecali.

Bractwo Muzułmańskie, cieszące się dziś poparciem mas, szerzy wiarę, lecz lubi też kapitalizm. O Braciach mówi się, że to protestanci islamu; ludzie biznesu też mówią o nich ciepło. Zawsze stawiali na filantropię, a nie na trwałe projekty społeczne. To przyniosło popularność, gdy byli w opozycji; oczekiwania wobec władzy są inne: że stworzy perspektywę dla nas i naszych dzieci. Jeśli więc czubek egipskiej piramidy dochodów nie zacznie się spłaszczać, ulica może zgotować islamistom kolejny Tahrir.

Byłby to zresztą nie najgorszy – bo demokratyczny – scenariusz. Gorzej, gdyby w sytuacji kryzysowej islamiści zdołali skierować gniew rozczarowanych przeciwko kozłom ofiarnym: niewiernym, liberałom, „upadkowi obyczajów”. Doświadczenia innych krajów uczą, że biedni nie zawsze trafnie rozpoznają swoje interesy ekonomiczne i wbrew nim popierają czasem partie biznesu, które zaspokajają ich frustracje ściganiem „lewaka”, „pedała”, „liberała”. W Egipcie scenariusz ten mógłby oznaczać spełnienie się obaw o państwo wyznaniowe.

Dziś jednak Egipcjanie nie chcą słuchać straszenia ich „drugim Iranem”. Robił to do znudzenia znienawidzony Mubarak, by pokazać i im, i światu, jaki jest nowoczesny. Prozachodnia retoryka postępu miała usprawiedliwić bezeceństwa tyrana i jego ludzi. Wiktoria islamistów ukazuje, że Egipcjanie ani trochę mu nie uwierzyli.

 

Polityka 03.2012 (2842) z dnia 18.01.2012; Flesz. Świat; s. 10
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną