Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Ja, Putin

Jak to właściwie jest być Putinem? Jak to właściwie jest być Putinem? World Economic Forum / Flickr CC by SA
Rosyjski premier Władimir Putin gardzi mediami, a dziennikarzy uważa za sprzedajnych. Mimo to zgodził się spędzić parę dni z niemieckim dokumentalistą telewizyjnym Hubertem Seipelem, by ten mógł sporządzić jego niezwykły filmowy portret.
Artykuł pochodzi z 9 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 27 lutego 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z 9 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 27 lutego 2012 r.

Obaj mężczyźni nie mają sobie akurat nic do powiedzenia. Jednym z nich jest Władimir Putin, mocny człowiek Rosji, drugim – Hubert Seipel, niemiecki filmowiec dokumentalista. Dopiero co obaj w dobrych humorach gawędzili sobie – bardzo telegenicznie - w rządowej limuzynie, pędzacej przez zamknięte dla ruchu ulice Moskwy. Putin jest na luzie, często się uśmiecha. Ale nagle rozmowa grzęźnie, jak statek na mieliźnie, zapada milczenie. Za oknami migają domy rosyjskiej stolicy, Putin w skupieniu, z zaciśniętymi wargami wygląda przez okno. Seipel głaszcze się po brodzie – to gesty, mające ukryć zakłopotanie.

Ta scena trwa tylko kilka sekund - i Seipel umieści ją tylko w pełnej wersji swojego filmu – ale wyraźnie pokazuje, z jakim trudem przychodzi zdobyć się na tę nagłą bliskość dwóm mężczyznom, których poza tym nic nie łączy. Próba ukazania Putina z bliska jest niełatwa dla obu stron. Jest to pierwszy z wielu długich wywiadów, jakie Seipel prowadził z najpotężniejszym człowiekiem Rosji do swego filmu „Ja, Putin” (ARD 27 lutego o 22.45). Każdy z tych wywiadów to chodzenie po linie. Obaj próbują wykorzystać tę bliskość na swoja korzyść – i obaj wiedzą, że ten drugi chce ją wykorzystać dla siebie.

Dotychczas nie ma żadnego filmowego portretu Putina. Premier właściwie nigdy nie dopuszcza dziennikarzy blisko do siebie. Pełnią oni tylko rolę członków ekipy, realizujących jego efektowne propagandowe inscenizacje, w których prezentuje się za sterami myśliwców lub w samochodach Formuly 1.

Przy oficjalnych wystapieniach Putina towarzyszy mu tak zwany kremlowski pool, czyli dwudziestu kilku starannie dobranych dziennikarzy. Czekając na chronicznie spóżnionego Putina, spędzają oni całe godziny grając w bilard w jego podmoskiewskiej rezydencji. Niejeden z nich patrzył z zazdrością, jak premier prowadzil z Seipelem rozmowy, w których nie było żadnych tabu – poza sferą prywatną.

Filmowiec ukazuje Putina z całkiem bliska, ale nie daje mu się omotać. Putin gra mocnego człowieka – a Seipel pokazuje, ile słabości i melancholii kosztuje taka konieczność stałego demonstrowania siły.

Seipel przygotowywał się do tego filmu przez dwa i pół roku. Pisał do wydziału prasowego na Kremlu, prosił o pośrednictwo osobę, cieszącą się zaufaniem Putina. Przez dwa lata nie działo się nic. Aż wreszcie Putin zaprosił go do siebie.

Seipel jest doświadczonym, wielokrotnie nagradzanym filmowcem. Nakręcił kilkadziesiąt filmów dokumentalnych na trudne tematy – i o wojnie w Kosowie, i o aferze Volkswagena.

 

 

Po pierwszych przekomarzaniach Putin zwolna przystaje na koncepcję tego filmu, który odchodzi od znanych oficjalnych ujęć. Jego autor stara się zajrzeć za kulisy władzy i znależć odpowiedź na pytanie: jak to właściwie jest być Putinem?

Sceny, jakie wybral i zmontował Seipel, dają na to jasną odpowiedź: ceną takiej władzy jest samotność. Nocą Putin – sam jeden – trenuje hokej na lodzie w kompletnie pustej hali. Rankiem Putin pływa w basenie – znowu całkiem sam, jest tam tylko jego suka labradorka Koni, która liże swego pana po twarzy. Putin znowu przy hokeju na lodzie, tym razem w drużynie swoich oficerów ochrony przeciwko ochroniarzom Miedwiediewa (ale bez Miedwiediewa). Putin podczas przerwy w grze, zmęczony, wyglądający staro, siedzi znowu zupełnie sam. Sam w drodze do gabinetu. Wszędzie, gdzie tylko się pokazuje – nawet podczas polowania w odległej Syberii, w dobranym męskim gronie – wszyscy zachowują dystans. Putin zawsze siedzi samotnie.

Premier chce się prezentować jako sprawny fizycznie mimo swoich 59 lat, wysportowany, pełen sił, męski – zupełne przeciwieństwo sflaczałego pijaka Jelcyna, którego zastąpił na urzedzie prezydenta. Taki jest głębszy sens wszystkich tych, dobrze znanych zdjęć z polowań na niedźwiedzie i z łowienia łososi.

W filmie Seipela ta walka z własnym słabnącym ciałem nie sprawia jednak wrażenia męskiej witalności i krzepy, tylko upartego wysiłku bez radości. Zwłaszcza wtedy, gdy inscenizacja się nie udaje. Podczas walki dżudo w jego dawnym klubie w St. Petersburgu jakaś młoda kobieta kładzie Putina na łopatki, a on nie jest w stanie przyjąć tego z humorem. Musi się natychmiast zrewanżować i ponuro rzuca ją na matę.

Seipela interesuje przede wszystkim psychologia premiera Rosji. Kluczowa staje się tu odpowiedź na pytanie, czemu Putin trenował dżudo jako młody chłopak. „To był instrument, aby utrzymać pozycję w naszej paczce” – odpowiada Putin.

U Seipela Putin to chlopak z ulicy – bystry i w razie potrzeby brutalny, który wspiał się na sam szczyt, ale nie pasuje do elity. Wieczorem, gdy w Moskwie ponownie otwiera swe podwoje teatr Bolszoj, widać Miedwiediewa w loży carów, jak króluje nad siedzącymi poniżej stołecznymi bogaczami. Tymczasem Putin sam jeden w hali trenuje na lodzie, ćwicząc strzały do bramki.

Putin zazwyczaj nisko ceni dziennikarzy. „Skłania się do teorii spiskowych i uważa, że każdego dziennikarza można kupić” – twierdzi znany dziennikarz telewizyjny Nikołaj Swanidze. Gdy premier kilka tygodni temu zaprosił do siebie najbardziej wpływowych redaktorów naczelnych, złajał Aleksieja Wenediktowa, redaktora naczelnego krytycznej rozgłośni radiowej Echo Moskwy, za to, że „od rana do nocy obrzuca go g….”. Ostatnio Wenediktow wskutek nacisków Kremla został wyrzucony z rady nadzorczej rozglośni.

Putin wie, ze z niemieckim reporterem nie może sobie poczynać w ten sposób. Demonstruje więc otwartość. Ale w niektórych rozmowach można wyczuć, jak irytują go ciagłe pytania na temat krytyki, z jaką jego polityka spotyka się na Zachodzie. „O tym mówiliśmy już” – ucina wtedy.

Na swój sposób Putin pozyskał filmowca. Nie udawał kumpla, ale sygnalizował sympatię. Kiedyś nagle zaprosił Seipela – bez kamery – na nocną kolację we dwóch, przegadali wtedy kilka godzin. „Politycznie jego dzielą ode mnie lata świetlne – mówi Seipel. – Dopiero w trakcie pracy zacząłem powoli rozumieć, jak on reaguje. Ale nie mogę powiedzieć, aby nie był sympatyczny jako człowiek.

Pewnego razu Putin kazał swojej eskorcie zatrzymac się gdzieś nieopodal Moskwy i zaprosił gestem Seipela i jego kamerzystę, aby wysiedli z samochodu. Powiedzial, ze chce im pokazać coś szczególnego, i zaprowadził ich wąską ścieżką do swej prywatnej kaplicy. Tam opowiedział im o swojej wierze - i o tym, jak matka po kryjomu zaniosła go do chrztu. Pokusa, aby wyeksponować właśnie te zdjęcia prywatnego Putina, musiała być ogromna. W odczuciu Seipela jednak ta scena była zbyt intymna. Pominął ją w swoim filmie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną