Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Columbine pod Kandaharem

Podwójna odpowiedzialność Obamy

O drugiej nad ranem banda pijanych żołnierzy wjechała do wsi Nadżiban i rozstrzelała 16 osób, w tym dziewięcioro dzieci i trzy kobiety. Główny sprawca strzelał w twarze sześcioletnim dziewczynkom, śmiał się, chodząc od domu do domu, a po skończonej masakrze próbował podpalić ciała.

Barack Obama nazwał wydarzenie „tragicznym i szokującym incydentem, który nie ma nic wspólnego z wyjątkowym duchem naszego wojska i szacunkiem, jaki Stany Zjednoczone mają dla narodu afgańskiego”. Już samo sprowadzenie masakry do incydentu podważa ów szacunek, a mieszanie wyrazów współczucia z obroną własnej armii to policzek dla ofiar. Jej honor i tak będzie splamiony, a strzelanina pod Kandaharem ma więcej wspólnego z Ameryką, niż Obama chce przyznać.

To nie jest amerykańskie Nangar Khel. Polskich żołnierzy oskarżano o ostrzelanie wioski, skąd atakowano wcześniej wojska koalicji – we wsi pod Kandaharem nie było talibów, nie doszło też do żadnego ataku, który dawałby pretekst do działań odwetowych. Nie jest to też afgańskie Abu Ghraib. W Iraku odosobniona grupa strażników znęcała się nad więźniami – tutaj uczestnikami byli frontowi żołnierze, a główny sprawca jest sierżantem sztabowym, a więc oficerem znającym prawo. Najbliższa analogia to wietnamskie My Lai. Amerykanie wymordowali wówczas całą wioskę w przekonaniu, że pozostaną bezkarni. Nieco dalsze skojarzenie to masakra szkolna w Columbine, w której dwóch uczniów zastrzeliło 12 kolegów i jednego nauczyciela.

Obama zdaje się traktować zbrodnię pod Kandaharem jak ów incydent w Kolorado: wyraża współczucie i obiecuje postawić sprawców przed sądem. Prawda, tak jak w Columbine zabijał człowiek po załamaniu nerwowym, ale w Nadżiban strzelał też żołnierz, któremu powierzono bezpieczeństwo innego narodu. Wtedy prezydent USA nie miał za co przepraszać, teraz Obama ponosi podwójną odpowiedzialność: za zbrodnię swoich podkomendnych i krzywdę ich ofiar. Dlatego wyrazy współczucia to za mało, a obietnica osądzenia sprawców w Ameryce brzmi jak próba ocalenia ich przed karą. Obama powinien oddać winnych pod sąd w Kandaharze – by pokazać szacunek dla Afgańczyków i odstraszyć Amerykanów od podobnych aktów. Tak się jednak nie stanie.

Polityka 11.2012 (2850) z dnia 14.03.2012; Komentarze; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Columbine pod Kandaharem"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną