Dziennik „Wiedomosti” alarmuje, że w Rosji pod pretekstem walki z ekstremizmem rośnie lawinowo liczba zakazanych stron internetowych i publikacji, których treść z różnych względów jest niewygodna dla państwa. W 2011 r. lista zakazanych pozycji została uzupełniona o 311, sięgając łącznie 1100 tytułów i był to największy przyrost od siedmiu lat. Coraz więcej uwagi policji i prokuratury przyciągają biblioteki publiczne, w których skonfiskowano na przykład publikację popularnonaukową „Czarna gwardia Hitlera”.
Rośnie także nacisk na operatorów internetowych. Tylko w mieście Togliatti prokuratura wniosła o zamknięcie stu stron, sąd przystał na 80. Dla odmiany w Chabarowsku sąd przychylił się do wniosku o zablokowanie dostępu do YouTube, na którym pojawiły się treści krytyczne wobec lokalnej władzy. Ale największy niepokój wywołuje ubiegłoroczne orzeczenie Sądu Najwyższego, który zezwolił na pozasądowe blokowanie stron www na podstawie niesprecyzowanej do dziś formuły „umotywowanej konieczności”. Na skutek rozmytej podstawy prawnej blokowanie Internetu może być dla administracji jeszcze jednym korupcjogennym instrumentem nacisku na biznes.