Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kruki nad Watykanem

Włoscy dziennikarze co dzień zapełniają wiele stron, pisząc o pałacowych inrygach na dworze Benedykta XVI. Włoscy dziennikarze co dzień zapełniają wiele stron, pisząc o pałacowych inrygach na dworze Benedykta XVI. juandesant / Flickr CC by SA
Nawet listy, podpisane przez papieża, nie są już – tak jak dawniej – tajne. Wyciek dokumentów ukazuje najwyższy autorytet Kościoła katolickiego, działający niepewnie i nieporadnie.
Artykuł pochodzi z 24 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 11 czerwca 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z 24 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 11 czerwca 2012 r.

Czy ci dwaj się znają? Czy jeden był źródłem informacji dla drugiego? Czy może razem chcieli zaszkodzić głowie katolickiego Kosciola, papiezowi Benedyktowi XVI? O mało którym z mieszkańców Rzymu krąży w ostatnich dniach tyle plotek i domysłów, co o tych dwóch mężczyznach, którzy – traf chce – przebywają aktualnie bardzo blisko siebie, a jednak raczej się nie spotkają w dającej się przewidzieć przyszłości.

Jeden z nich spogląda z okna celi o rozmiarach 4 x 4 metry, należacej do aresztu watykańskiej żandarmerii, na mury, otaczające kościelne państewko. Siedzi tam od blisko dwóch tygodni, niemal wszyscy znają już jego nazwisko: to 46-letni Paolo Gabriele, papieski kamerdyner.

Na krótko przed Zielonymi Świątkami zdemaskować go miał osobiście sam Georg Gänswein, prywatny sekretarz papieża. W mieszkaniu kamerdynera prowadzący dochodzenie znaleźli cztery skrzynki z kopiami ściśle poufnych dokumentów.

Od tego czasu Gabriele uchodzi za zdrajcę, nazywaja go „il corvo” – krukiem. To ptak, któremu przypisuje się skłonność do kradzieży. Jego adwokaci zapowiedzieli, że Gabriele chce zeznawać.

Czy to już punkt kulminacyjny tlącej się już od stycznia afery, określanej mianem Vatileaks, w której na światlo dzienne wychodzą coraz to nowe tajne dokumenty? Czy może jest to dopiero początek? Z pewnością papierowy strumień, płynący z Watykanu, jest oznaką „jednego z najgorszych kryzysów w dziejach kościelnego państwa”, jak pisze włoski magazyn „Panorama”, a zarazem „ciężką próbą” dla papieża, jak to ujmuje rzecznik Stolicy Apostolskiej Federico Lombardi. A przy tym z pewnością jest to thriller, jakiego nawet Dan Brown by lepiej nie wymyślił. Całkiem możliwe, że Gabriele jest tu tylko podrzędną figurą – tymczasem nadal trwają poszukiwania tych, którzy stoją w mroku za kulisami i pociągają za sznurki.

Watykan tymczasem przyjmuje postawę obronną. Podczas swej ostatniej środowej audiencji generalnej Benedykt XVI po raz pierwszy nawiązał do sprawy Vatileaks i stanął w obronie swoich współpracowników – także tych nielojalnych. Watykański minister spraw wewnętrznych potępił wręcz opublikowanie tajnych dokumentów jako „niemoralny akt niesłychanej wagi” i zaapelował do dziennikarzy, by zdystansowali się od jednego z ich kolegów i jego „kryminalnej energii”.

Kolega, o którym mowa, nazywa się Gianluigi Nuzzi. Dla Watykanu jest on najwidoczniej głównym przestępcą w całej tej aferze. Nuzzi to znany dziennikarz śledczy, który w wydanej już wcześniej książce ujawnił przypadki korupcji i prania pieniędzy w banku watykańskim. Obecnie Watykan grozi mu pozwaniem do sądu za jego nową książkę pt. „Jego Świątobliwość. Tajne dokumenty Benedykta XVI”.

 

 

Ten Nuzzi urzęduje zaledwie kilka kilometrów od placówki watykańskiej żandarmerii – w hotelu Ambasciatori przy Via Veneto. Ta słynna ulica kojarzyła się niegdyś z dolce vita po włosku, gdy żył jeszcze głośny reżyser Federico Fellini i gdy ani Italia, ani Watykan nie pogrążały się w kryzysie.

Na stoliku, stojącym przed Nuzzim, dzwonią dwa telefony komórkowe, koledzy donoszą, że jeden z polityków domaga się jego aresztowania. Co parę minut pojawiają się fani, wśród nich nawet ludzie zatrudnieni w pobliskim Watykanie, z nowonabytą książką, prosząc o autograf. Wszyscy szepczą między sobą, usiłując odgadnąć, z jakich zagadkowych źródeł czerpie Nuzzi.

Tymczasem odkrycia Nuzziego nie są w gruncie rzeczy porażające, jednak dają one jedyny w swoim rodzaju wgląd w sprawy Watykanu i pozwalają zobaczyć, jak uprawiana jest polityka w kręgu władzy papieża. Okazuje się, że tak jak wszędzie: nie brak kłamstw, intryg i zaciekłych konfliktów między rywalizującymi stronnictwami.

Kilka spośród ok. trzydziestu kserokopii opisuje banalny dzień jak co dzień Benedykta XVI: celebryci oferują datki pieniężne i proszą o audiencje. Na jednym z dokumentów widnieje numer konta papieża. To właśnie miało naprowadzić detektywa w osobie sekretarza osobistego Gänsweina na trop kamerdynera Gabriele, gdyż tylko on miał dostęp do tego dokumentu.

Inne papiery są jednak ciekawsze. Jest tam na przykład notatka Benedykta, przeznaczona dla nuncjusza w Berlinie, z zaleceniem by zaprotestowal on u kanclerz Angeli Merkel przeciw jej wypowiedzi, w której skrytykowała ona stanowisko papieża w aferze wokół lefebvrystów. (Na początku 2009 roku papież odwołał ekskomunikę czterech biskupów z założonego przez Marcela Lefebvre bractwa kapłańskiego św. Piusa X, które nie uznaje niektórych postanowień II Soboru Watykańskiego. Decyzja papieża spotkała się z krytyką, zwłaszcza w obliczu faktu, że jeden z owych biskupów niewiele wcześniej zanegowal Holocaust. Przypis Forum). Przede wszystkim jednak można w książce przeczytać sporo nieżyczliwych listów na temat kardynała Tarcisio Bertone, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Miał on ponoć oszkalować pewnego arcybiskupa, który uchodził za zwolennika reform – i który natychmiast został karnie przeniesiony.

Nuzzi mówi, że nie obawia się procesu, bo sumiennie wykonał swoją robotę. Oczywiście nie ujawnia swoich źródeł. Nazywa je zbiorowym imieniem „Maria” – a historia nawiązania kontaktu z ową „Marią” czyta się jak dreszczowiec, jak relację ze spotkania dziennikarzy, którzy odkryli aferę Watergate, z „Głębokim Gardłem” w pewnym podziemnym garażu w Waszyngtonie.

Rok temu Nuzzi miał się ponoć spotkać z dwoma pośrednikami, którzy najpierw upewnili się o jego dyskrecji, a nastepnie po dluższym kluczeniu rzymskimi ulicami zawieźli go do pustego mieszkania w dzielnicy Prati.Tam zajął miejsce na plastikowym krzesełku, a naprzeciw niego usiadło jego główne źródło, które – jak Nuzzi podkreśla – „nigdy nie wzięło ani grosza”. Dziennikarz potwierdza, że „Maria” – to w rzeczywistości kilka różnych osób, które przekazywały mu dokumenty. „Te osoby wiedziały, co robią”.

 

 

Nuzzi twierdzi, że owe osoby z państwa kościelnego są sfrustrowane z powodu nieznośnego przemilczania i tuszowania spraw w Watykanie – to dlatego ujawniły dokumenty. Teraz sam pragnąłby jakiejś otwartej debaty, jakiejś pieriestrojki – jakkolwiek taka motywacja sprawia wrażenie naciąganej, bądź naiwnej.

Dziennikarz zapewnia też, że jego książka nie jest wymierzona w papieża. On nawet jakoby uważa papieża wręcz za rewolucjonistę, jako że Benedykt chcial zapewnić przejrzystość w Banku Watykańskim i zwalcza pedofilię w Kościele, jak żaden z jego poprzedników. Nuzzi utrzymuje nawet, że swą publikacją chce chronić papieża przed jego wrogami. W rzeczywistości jednak szkodzi papieżowi, gdyż dokumenty ukazują przede wszystkim jedno: słabość Benedykta XVI w kierowaniu Kościołem.

Nuzzi powiada: „Najbardziej wstrzasające było uświadomienie sobie, jak osamotniony jest ten papież – i jak wielki wysiłek wkłada w to, by utrzymać wszystko w należytym stanie i dotrzeć do informacji – a to z powodu tych wszystkich zainstalowanych filtrów oraz intrygantów, jacy go otaczają”.

Kto włożył Nuzziemu te papiery do ręki, kto jest zainteresowany tym, aby świat dowiedział się o rzekomych nieporządkach w Watykanie? Wiele się spekuluje na ten temat na Placu św. Piotra i w Sala Stampa, podczas obecnie już codziennych konferencji prasowych z przejętym rzecznikiem Stolicy Apostolskiej. Włoscy dziennikarze co dzień zapełniają wiele stron, pisząc o pałacowych inrygach na dworze Benedykta XVI.

Spekulacje dotyczą często sporów o wladzę i wpływy między włoskimi książętami Kościola, którzy chcą zapewnić własnym kandydatom do tronu papieskiego dobre pozycje startowe przed następnym konklawe. Albo też mowa jest o spisku przeciw Numerowi 2 w Watykanie, zaufanemu papieża kardynałowi Bertone, który zdaniem wielu postępuje zbyt samowolnie. Zwolennicy tej teorii przypominają, że już kiedyś w związku ze skandalem o pedofilię niektórzy dostojnicy Kosciola domagali się ustąpienia Bertoniego.

Vatileaks i wynurzenia Nuzziego dowodzą przede wszystkim, że watykańska polityka nadal raczej nie nadaje się do tego, by zaprezentować ją w świetle dziennym. Nic się więc pod tym względem nie zmieniło za Spiżową Bramą.

***

SKANDAL VATILEAKS – GŁÓWNE POSTACIE

1. Gianluigi Nuzzi – ten 43-letni dziennikarz jest obecnie najbardziej znienawidzonym czlowiekiem w Watykanie. W swojej książce „Jego Świątobliwość – tajne dokumenty Benedykta XVI” ujawnił wiele prywatnych dokumentów, otrzymanych od jednego – lub kilku – watykańskich kretów.

2. Paolo Gabriele – kamerdyner papieża, zatrudniony jeszcze przez ks. Dziwisza, wówczas sekretarza Jana Pawła II. Siedzi w areszcie, znaleziono u niego stosy poufnych dokumentów. Uchodzi za prostodusznego i naiwnego, zdaniem jego spowiednika „szczerze kocha Kościół i Ojca św.”

3.Tarcisio Bertone – ten kardynał i sekretarz stanu pelni funkcję porównywaną niekiedy ze stanowiskiem premiera, uchodzi za zaufanego Benedykta XVI. Ze względu na styl swoich rządów nieraz krytykowany, wielu uważa go za główny cel ataków.

4. Georg Gänswein, prywatny sekretarz papieża, cieszy się jego bezgranicznym zaufaniem. Wykrył „kreta” w osobie kamerdynera. Również i on ma w Watykanie wrogów, których zdaniem wpływ tego niemieckiego prałata na papieża jest zbyt duży.

5.Kardynałowie z północnych Włoch. Wielu spośród nich uchodzi za niezadowolonych ze stylu rządów w Kurii, sprawowanych przez salezjanina Bertone. Do jego przeciwników watykaniści zaliczają nieraz kardynalów Angelo Sodano, Giovanniego Battista Re, Dionigiego Tettamanzi i Angelo Scolę, arcybiskupa Mediolanu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną