Ruch społeczny zainicjowany przez armatora Petera Nomikosa nabiera rozpędu. Chodzi o to, żeby Grecy, nie oglądając się na Unię, panią Merkel i innych, sami spłacili dług zaciągnięty przez państwo. Podstawą tego pomysłu jest niski kurs obligacji rządowych: nominalnie opiewające na 1 euro, na rynku warte są dziś ok. 12 eurocentów. Przy takim przeliczniku na każdego Greka wychodzi skromne 3 tys. euro do spłacenia – wyliczył Nomikos. Sam wykupił (w obligacjach) długi 34 bliskich krewnych, a kolega armator Evangelos Marinakis, właściciel Olimpiakosa Pireus, dług przypadający na 55 swoich pracowników. Na dobry początek. Nomikos liczy na zasobną grecką diasporę (dlatego swoją fundację zarejestrował w USA, co pozwoli też datki odliczyć od podatków). Hasło „Grecja uwolniona od długu” ma się znaleźć na wielu produktach i masowo w Internecie. Warunek: trzeba się spieszyć. Każda udana próba reform podniesie notowania obligacji – tłumaczy „Spieglowi” Nomikos.