Najpierw kłótnia o krzesła na szczycie UE, teraz próba impeachmentu – centrolewicowy premier Rumunii Victor Ponta wdał się w otwartą wojnę z centroprawicowym prezydentem Traianem Băsescu. Ponta jest trzecim szefem rządu od początku roku, w zamyśle miał tylko administrować krajem do jesiennych wyborów. Ale 39-letni polityk postanowił najpierw uwolnić Rumunię od jej prezydenta – w piątek przekonał parlament, by zawiesił Băsescu w obowiązkach głowy państwa i rozpoczął procedurę usunięcia go z urzędu. Oficjalnie chodzi o powstrzymanie jego dalszych działań, powodujących ubożenie społeczeństwa. W rzeczywistości Ponta chce zdobyć pełnię władzy – według sondaży jego partia wygra wybory do parlamentu, w razie wakatu może też zgarnąć urząd prezydenta.
Ponta eliminuje każdego, kto stanie mu na drodze: doprowadził już do usunięcia m.in. przewodniczących obu izb parlamentu i ograniczył kompetencje trybunału konstytucyjnego. Rumuni są podatni na populistyczną retorykę, bo coraz boleśniej odczuwają cięcia nałożone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i zaakceptowane przez Băsescu. To oni zdecydują teraz w referendum, czy go odwołać.