Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kwestia „gnata”

USA: odżywa dyskusja o prawie do broni

Debata o obywatelskim prawie do broni zaczęła się w XVIII w., kiedy układano konstytucję USA, i trwa nadal. Jej historia jest równie frapująca jak przygnębiająca.

Bo ostatecznie druga poprawka, przyznająca to prawo Amerykanom, pozostaje nietknięta. A przecież dziś nie grożą im Anglicy, Francuzi, Indianie czy bandyci z Dzikiego Zachodu. Inaczej mówiąc, Amerykanie sami zgotowali sobie ten los. Są więźniami drugiej poprawki do konstytucji.

Większość jest wciąż za. Według badań instytutu Pew z kwietnia, 49 proc. pytanych Amerykanów uważa, że ochrona prawa do posiadania broni jest ważniejsza niż kontrola, w czyje ręce dostaje się broń palna (45 proc. za tą opcją). Za prawem do broni są zdecydowanie wyborcy prawicowej Partii Republikańskiej (72 proc.) i wyraźnie mężczyźni (60 proc.). Kwestia „gnata” dzieli więc głęboko amerykańskie społeczeństwo.

Przy takiej polaryzacji politycy muszą lawirować. Prawicowym łatwiej. Czują poparcie społeczne. I tu na wyborczy kłopot napotyka Mitt Romney. Jako gubernator był za utrudnieniami w nabyciu broni półautomatycznej. Jako pretendent do prezydentury broni jak lew drugiej poprawki. Tę niekonsekwencję mogą my wytknąć sztabowcy Obamy.

Lecz sam Obama w kwestii „gnata” jest tak samo amerykański jak Romney. Druga poprawka i dla niego jest poza dyskusją, należy tylko usprawniać procedury dotyczące zakupu broni i rozbudzać społeczną wrażliwość. Trzeba zaznaczyć, że są też głosy wzywające do opamiętania. Na przykład burmistrza Nowego Jorku, Michaela Bloomberga. Wezwał on obu pretendentów, Obamę i Romneya, do zajęcia jasnego stanowiska w sprawie działań przeciwko przemocy z użyciem broni. A senator demokrata Frank Lautenberg po masakrze w Kolorado znów agituje za restrykcjami w handlu wysoko wydajnymi magazynkami amunicji.

Ostatnie słowo należy jednak do lobbystów. Na czele z potężną organizacją National Rifle Association, strzegącą drugiej poprawki pod hasłem samoobrony obywatelskiej. Zwykle udziela ona poparcia pretendentom prawicowym, bo prezydenci republikanie w kwestii ,,gnata’’ preferują status quo. A członkowie i sympatycy NRA mogą też sypnąć dolarami na fundusz wyborczy kandydata na prezydenta. Dotychczas, na fundusz Romneya wpłacili 126 tys. dol. Na fundusz Obamy – nieco ponad 2 tys. Gdyby wynik jesiennych wyborów zależał tylko do obrońców drugiej poprawki, Barack Obama powinien już pakować manatki.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną