Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Wszystko wina Putina

Rosyjska punkrockowa grupa Pussy Riot powstała w październiku 2011 roku. Rosyjska punkrockowa grupa Pussy Riot powstała w październiku 2011 roku. Lorena Cupcake / Flickr CC by 2.0
Tak brzmi refren aktualnego songu, przy którym – jak się zdaje – dobrze bawią się użytkownicy rosyjskiego internetu. To satyryczne nawiązanie do poglądów wielu przedstawicieli opozycji, która w Rosji skupia raczej niedużą część wielkomiejskiej klasy średniej.
Artykuł pochodzi z 34 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 20 sierpnia 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z 34 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 20 sierpnia 2012 r.

Dla większości obywateli protesty przeciwko Putinowi są raczej mało zrozumiałe. Rosyjska historia zna jednak instytucję „kozła ofiarnego”. Na początku XX w. za całe zło odpowiadał car, potem Lew Trocki, następnie Stalin. Po 1991 r. – los taki przypadł w udziale Gorbaczowowi. Teraz za całe zło i niewątpliwie naganne postępowanie z radykalnie feministyczną grupą punkową „Pussy Riot” odpowiada Władimir Putin.

Aby jednak zrozumieć prawdziwe tło wydarzeń w Rosji, trzeba przede wszystkim wyjaśnić kilka nieporozumień czyhających na zagranicznego obserwatora.
Relacje zamieszczane w większości mediów zagranicznych i wielu rosyjskich nie tylko nie rozwiewają wątpliwości, ale jeszcze dolewają oliwy do ognia w konflikcie, który po raz kolejny głęboko dzieli rosyjskie społeczeństwo. Proces, który antagonizuje naród, staje się farsą. Obie strony coraz bardziej pogrążają się – pod patronatem sędzi Mariny Syrowej – w skandalu przypominającym średniowieczne praktyki sądownicze. W zaistniałych okolicznościach wszystkim stronom można zarzucić, że podżegają do sporu ideologicznego i traktują proces instrumentalnie. W jego interpretacji pomija się wiele niezwykle ważnych aspektów.

Może warto zacząć od naszkicowania bardziej realistycznego obrazu wydarzeń w Soborze Chrystusa Zbawiciela przy Placu Czerwonym. Prawie każdy zna mniej więcej przebieg zdarzeń. Ale ze świecą szukać kogoś, kto wie, co dokładnie zaśpiewał punkowy zespół „Pussy Riot” i na czym – w związku z tym – polega prowokacyjny charakter tekstu.

Zagraniczny czytelnik sądzi może, że zna treść piosenki. Ale także ci, którzy mieli okazję przeczytać tłumaczenie dostępne na stronie internetowej zespołu (lub gdzie indziej), poznali tylko część prawdy. Sympatycy zespołu – z braku staranności, niedostatecznej znajomości języka lub z innych powodów – łagodzą kluczowe wersy „modlitwy” i tym samym fałszują tekst oryginału.

O co zatem w gruncie rzeczy chodzi? Czyżby song nie był skierowany przeciwko Putinowi? Nie jest to cała prawda. W istocie „modlitwa” krytykuje sojusz władzy z Cerkwią, a przede wszystkim patriarchę Moskwy oraz wzywa Matkę Boską, by przepędziła prezydenta. Nazwisko prezydenta pojawia się w powtarzanym dwukrotnie refrenie: „Bogurodzico, Dziewico przepędź Putina, przepędź Putina, przepędź Putina”, a poza tym jeszcze raz w tekście.

Co było w „punkowej modlitwie”?

Jest jednak znaczniej więcej passusów, które oburzyły wielu wiernych w Rosji. Na przykład w „oficjalnej”, uładzonej wersji czytamy: „Boski brud, brud, brud”. Ale to mylne tłumaczenie, w rzeczywistości jest: ”Gówno, gówno, święte gówno”. I dalej: „Patriarcha Gundjaj wierzy w Putina”. Rzecz w tym, że świeckie nazwisko patriarchy Cyryla – to Gundjajew, a słowo „gundjaj” znaczy mniej więcej tyle, co „gęgacz”. Kolejny wers: „Lepiej, żeby ten pies wierzył w Boga”. W oryginale jest: „Lepiej, aby ta kurwa wierzyła w Boga”. I wreszcie jeden z początkowych wersów: „Wszyscy proszący pokornie się czołgają”. W rzeczywistości Rosjanie słyszą: „Wszyscy wierni pokornie się czołgają”. Właśnie to zdanie miało – zdaniem [rzecznika Cerkwi], protojereja Wsiewołoda Czaplina – bezpośrednio urazić wszystkich wiernych.

Ktoś może uznać za nieważne, czy w piosence użyto słowa „pies” czy „kurwa”, „brud” czy „gówno”, itd. Jeśli jednak uwzględnić fakt, że „modlitwę” wyśpiewano w głównej cerkwi narodu, którego znaczna część jest bardzo pobożna, i to z zamkniętego dla zwykłych śmiertelników miejsca przed ołtarzem – łatwiej zapewne pojąć oburzenie ludzi związanych z Cerkwią, którzy w tym miejscu uczestniczą w nabożeństwach. Można sobie wyobrazić, że akcja ta obraziła ich uczucia religijne. Śpiewanie o „świętym gównie” w uświęconym miejscu i nazywanie „gęgającego” patriarchę „kurwą wierzącą w Putina” – to stanowczo zbyt dużo, nawet dla najzagorzalszych przeciwników Putina wśród wyznawców prawosławia.

Z tym, że Cerkiew potrafiła wybaczyć o wiele gorsze rzeczy, czego dowodzi jej stosunek do obecnych służb bezpieczeństwa. Z inicjatywy szefostwa i słuchaczy moskiewskiej akademii Federalnej Służby Bezpieczeństwa buduje się teraz świątynię w pobliżu siedziby FSB. A przecież KGB – poprzedniczka FSB – była przez dziesięciolecia współodpowiedzialna za prześladowanie religii i tysiące ofiar wśród duchowieństwa za rządów Stalina. To poniekąd zrozumiałe, że tajne służby na różne sposoby proszą Cerkiew o przebaczenie, w odpowiedzi na co jej przedstawiciele obiecują modły za dusze grzeszników z KGB. Ale również w tej sprawie nie ma wśród duchowieństwa prawosławnego pełnej jednomyślności.

 

 

Gdyby chociaż przeprosiły…

Rosyjski Kościół prawosławny jest bowiem strukturą skomplikowaną, bardzo potężną i bliską narodowi, która zawsze zachowuje polifonię poglądów. Również w obecnym konflikcie wcale nie przemawia jednym głosem. Najwyżsi rangą przedstawiciele Cerkwi sygnalizują, że byliby gotowi wybaczyć „Pussy-Riot” - gdyby panie z zespołu wyraziły skruchę i poprosiły o przebaczenie. O ile wiadomo aresztowane piosenkarki jeszcze tego nie uczyniły wprost, choć poprzez adwokatów przekazały, że rezerwują sobie taką możliwość. Dotyczyłoby to wszakże tylko przeproszenia wiernych za zranienie ich uczuć religijnych.
Przeciwko wariantowi z przeprosinami protestuje jednak wielu sympatyków zespołu (np. Artemij Troickij), którzy najchętniej widzieliby młode matki w roli męczenniczek i zachęcają je do kontynuowania postawy typu „odpieprzcie się”. Tak oto wielu opozycjonistów tworzy wypróbowany już uniwersalny obraz wroga. Wykorzystują przy tym religijnie motywowaną masową histerię, która w ogromnym stopniu nie ma niczego wspólnego z postulatem przepędzenia Putina, ale dotyczy aktu bluźnierstwa. W takich dekoracjach wystawiają napisany przez speców od PR teatr absurdu, w którym na zewnętrzne potrzeby rolę odpowiedzialnego za szykanowanie bojowniczek o wolność ma grać „na siłę” wepchnięty na scenę główny lokator Kremla. Nie zaś prawdziwi oskarżyciele zespołu, którzy kierują się pobudkami religijnymi.

Akcja „Pussy Riot” nastąpiła dokładnie w momencie, gdy nastroje wśród „konserwatystów” są już i tak mocno nabuzowane. Ludzie ci uważają, że w ostatnim czasie oni i ich wiara są obrażani. Dlatego teraz domagają się od sądu stanowczości, choć co najmniej niektórzy z nich, jak na ironię, są przeciwnikami Putina i – wzorem wielu nacjonalistów – uważają go za agenta żydostwa, zachodu, masonerii itp. Z dużym przewrażliwieniem, a niekiedy nawet bardzo agresywnie, reagują też na wszelkie pouczenia odwołujące się do wartości Zachodu. Niektórych skłania to nawet do dalszej radykalizacji.Trzeba w tym miejscu dodać, że również termin „nacjonaliści” jest w obecnej Rosji nader nieprecyzyjny. Obejmuje bowiem m.in. stosunkowo nielicznych radykalnych neonazistów, którzy są ściśle związani ze swoimi europejskimi pobratymcami ideowymi, hołdują „nordycko-pogańskim” kultom i stanowczo nie akceptują ani Putina, ani Cerkwi. Do pojęcia narodu odwołuje się też zwariowane ugrupowanie, jakim jest Partia Narodowo-Bolszewicka pisarza Eduarda Limonowa, choć w tym wypadku chodzi w istocie o osobliwy międzynarodowy ruch punkowy, który z innymi nacjonalistami często nie ma nic wspólnego. Dość powiedzieć, że analogiczna grupa istnieje np. także w Izraelu.

Różne barwy moheru

Jest wreszcie najliczniejsza kategoria rosyjskich narodowców-patriotów, którzy nie mają żadnych tatuaży ze swastyką, a w ich szeregach znajduje się – obok przedstawicieli wszystkich warstw społecznych – także wielu kozaków, pobożnych prawosławnych i weteranów II wojny światowej.
Wspólną cechą tych pod wieloma względami fundamentalnie odmiennych grup jest jednak pewien niebezpieczny rys: skłonność do przemocy u najbardziej radykalnych członków. Neofaszyści specjalizują się w dzikich, zabójczych polowaniach na nielegalnych imigrantów, „innostrańców” oraz osobistych wrogów wśród adwokatów, sędziów, dziennikarzy i działaczy antyfaszystowskich. Chrześcijańsko-prawosławni rycerze chętnie natomiast zwalczają skłonne do przestępczości grupy imigrantów, antykościelnych aktywistów i artystów oraz homoseksualistów.

Jednak większość tych, którzy protestują przeciwko atakom na Cerkiew, zalicza się do pokojowej kategorii rosyjskich patriotów. Jak większość Rosjan nie wychodzą na ulice, by domagać się zmiany rządu. Do nich nawiązuje piosenka „Pussy Riot”: „Pas Bogurodzicy nie zastąpi demonstracji”. W 2011 r. ta prawosławna relikwia [z Athos] odbywała 39-dniową pielgrzymkę po Rosji, a do poszczególnych stacji przybywały miliony wiernych. Tymczasem demonstracje przeciwko Putinowi przyciągały nieporównanie mniej uczestników.

Z pewnością wszyscy ci ludzie mają nadzieję na godne życie, które dla wielu z nich jest nadal nieosiągalne. W tej sytuacji optują za jedynym dostępnym im symbolem tożsamości, czyli prawosławiem. 22 kwietnia br. ponad 10 tysięcy wiernych pojawiło się przed Soborem Chrystusa Zbawiciela, by zaprotestować przeciwko atakom na rosyjskie świątynie oraz niszczeniu i bezczeszczeniu ich świętych relikwii. Wzięli też udział w publicznej mszy świętej.
Geneza tego wielowarstwowego „frontu ludowego” sięga rozpadu ZSRR, wywołanego przez bezwiedną naiwność Gorbaczowa, który forsował pierestrojkę. W ciągu zaledwie kilku lat rozsypał się ideowy fundament Kraju Rad, prysły marzenia o komunizmie i „raju na ziemi”, a zrozpaczeni i zdezorientowani ludzie musieli walczyć o przetrwanie. Członkowie nowej elity politycznej, którzy bezwzględnie – niczym drapieżne zwierzęta – rozszarpali własność społeczną i przywłaszczyli sobie niezmierne bogactwa, stali się pierwszymi oligarchami.

Z dnia na dzień urzędnicy, warstwa średnia, robotnicy i inteligencja popadli w nędzę. Ich lokaty i papiery wartościowe stały się bezwartościowe, a wieloletnie oszczędności zmieniły się w makulaturę. Nagle zapanowała wolnoamerykanka i nie widać było nikogo, kto chciałby zaprowadzić porządek. W bardzo krótkim czasie tradycyjne kaukaskie klany mafijne, a także nowopowstałe rosyjskie prowincjonalne bandy przestępcze przechwyciły kontrolę nad miastami Rosji i rzuciły się na resztki zostawione przez sytych już rekinów finansowych.

 

 

Oburzenie patriotów

Naród został zdegradowany do roli mięsa armatniego i popychadła. Podczas tej „smuty”, gdy w warunkach próżni władzy zapanowała anarchia rodem z westernów, miliony ludzi zwróciło się ku Cerkwi. Religia pozwoliła wielu przetrwać ten najgorszy okres w rosyjskiej powojennej historii. Jednak wraz z masowym zwrotem większości społeczeństwa ku wierze, nasilała się krytyka religii w kręgach intelektualnych i artystycznych.

Na początku lat 90-tych – długo przed dojściem do władzy Putina, a krótko po nieudanym puczu Janajewa – jeden z najważniejszych współczesnych rosyjskich artystów Awdiej Ter-Oganian zorganizował w Moskwie niewielki performance. Artysta ten, który odcisnął decydujące piętno na środowisku artystycznym po upadku ZSRR i swoim oświeconym zaangażowaniem wspierał karierę kilku z jego najważniejszych przedstawicieli (jak np. Marat Guelmann), przeprowadził wówczas kilka prowokacyjnych akcji artystycznych, których zakazuje prawo w Europie, a od paru lat – także w Rosji.

Jedna z jego skromniej zakrojonych akcji, w której na jednej z ulic moskiewskiej dzielnicy artystycznej naigrywał się z symboli religijnych, już wtedy nie wzbudziła zachwytu, lecz wywołała powszechne oburzenie. Wkrótce potem został ostro zaatakowany przez fanatyków religijnych i rodzimych patriotów. W końcu – w porę ostrzeżony przez władze, że jego życiu grozi niebezpieczeństwo – salwował się szybką ucieczką z kraju.

Był to czas przypominający wojnę domową: na ulicach rosyjskich metropolii przy użyciu karabinów maszynowych i pancerfaustów mafia czeczeńska walczyła z rosyjską lub gruzińską o władzę i strefy wpływów. Życie ludzkie nie miało żadnej wartości i regularnie wysadzano w powietrze opancerzone auta i domy nowobogackich. Trwało to prawie 10 lat, zanim w 1998 r. młody wówczas Władimir Putin przejął ster władzy od schorowanego i skompromitowanego Borysa Jelcyna i przystąpił do reorganizacji państwa. Już kilka lat później rząd zdołał generalnie przywrócić – zrazu na ulicach Moskwy i Petersburga – monopol państwa na użycie siły i zaczął, dzięki miliardowym dochodom z eksportu ropy naftowej i gazu, powoli odbudowywać kraj udręczony wojnami, korupcją i zorganizowaną przestępczością.

Patrząc z tego punktu widzenia bardzo wielu Rosjan z obecnie tak krytycznie nastawionej do władzy klasy średniej zawdzięcza swój dobrobyt, bezpieczeństwo, a nawet przeżycie – paradoksalnie – temu człowiekowi, którego teraz tak bardzo chcieliby obalić. Rosyjskiej opozycji brakuje na ogół pragmatyzmu w wyborze celów działania. Zamiast dzięki swej wielkiej potędze medialnej pracować nad rozwiązaniem wielu ważnych problemów, niektórzy jej przywódcy znowu koncentrują się na zwalczaniu wyimaginowanego „złego cara”.

Inteligencja, jak dziecko we mgle

Przypomina to jedną z głównych myśli książki „Rozmowa z barbarzyńcą”, którą napisał Paweł Chlebnikow – zamordowany w 2004 r. amerykański dziennikarz i redaktor naczelny rosyjskiej edycji czasopisma „Forbes”. Otóż tak samo jak przed 1917 r., tak i po 1986 r. istnieje najwyżej kilkutysięczna grupka, która głównie we własnym interesie wzywa do zmiany ustroju. Inteligencja, jak dziecko we mgle – hołdując iluzji, że cały system ze wszystkimi przyległościami zależy od jednej osoby – optuje za rewoltą, nie mając świadomości jej skutków.

Przedstawiciele inteligencji jawią się dziś jako „pożyteczni idioci” na usługach oligarchów pierwszej godziny, którzy ponoszą główną odpowiedzialność za przerażający rozkład państwa, bezmiar kryminalnej przemocy i chaos lat 90-tych. Potem, uciekając przed rosyjskim wymiarem sprawiedliwości, przenosili się oni zwykle do Europy Zachodniej. Jednak dzięki sile pieniądza, międzynarodowej kampanii PR i kosztem „Pussy Riot” udaje im się – w oczach zachodniej opinii publicznej, a także zapatrzonej na zachód rosyjskiej klasy średniej i warstw najlepiej sytuowanych – udawać ofiary „przestępczego reżimu”. A z góry przecież wiadomo, kto jest w nim charakterem najczarniejszym.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną