Do połowy września wykonamy wszystkie wyroki śmierci” – zapowiedział w państwowej telewizji Yahya Jammeh, prezydent Gambii. W tym tygodniu pluton egzekucyjny rozstrzelał dziewięciu więźniów. Wkrótce ma do nich dołączyć kolejnych 38, w tym wielu politycznych. Amnesty International, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka i Stany Zjednoczone są oburzone, a sąsiedni Senegal zagroził nawet sankcjami, czym dyktator wyraźnie się nie przejmuje.
Jammeh zdobył władzę w zamachu stanu w 1994 r. Od tamtej pory na przemian rozbawia i przeraża świat. W stolicy kazał wybudować łuk triumfalny, pod którym może przejeżdżać tylko on sam. Chwali się, że stworzył ziołowy lek na bezpłodność, choć wyłącznie u kobiet, bo mężczyzn ten problem nie dotyka. W 2007 r. ogłosił, że potrafi leczyć AIDS. Uważa, że wyciągnie Gambię z grupy najbiedniejszych państw świata dzięki wydobyciu ropy, chociaż kraj jej nie posiada. Równocześnie prezydent prowadzi politykę silnych represji, jego kampania przeciw rzekomym wiedźmom skończyła się śmiercią kilku osób i ciężkimi chorobami wielu innych. Gejom, jak zapowiedział, Gambia ścinać będzie głowy.