Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Wygrał rozsądek

Wybory w Holandii: prounijne partie górą

Wybory w Holandii - jak przewidywali eksperci - miały być referendum nad przyszłością UE. Zapowiadano że najwięcej głosów zgarnie eurosceptyczna Partia Socjalistyczna (SP) z ich charyzmatycznym przywódcą Emilem Roemerem na czele.

Na tydzień przed wyborami sondaże dawały socjalistom pierwsze miejsce. A po zwycięstwie eurosceptyków Holandia nie tylko miała przestać pilnować swojego budżetu, ale też, obok Niemiec i Finlandii, skończyć z nakłanianiem innych państw unijnych do równoważenia ich budżetów i pilnowania dyscypliny fiskalnej. To wszystko miało się wydarzyć, bo nastroje w Holandii były wyraźnie antyunijne. A kryzys, który dotyka również Holendrów, wiązano właśnie z Unią i z koniecznością wspierania zadłużonych.

Socjaliści sprzeciwiali się proponowanym przez premiera Ruttego cięciom; nie chcieli podwyżki VAT, bo – jak argumentowali - zabije ona małe i średnie przedsiębiorstwa i doprowadzi do ubóstwa klasę średnią. Podwyżki podatków z 52 do 65 proc. Partia Socjalistyczna chciała tylko dla najbogatszych, tych których zarobki wynoszą powyżej 150 tys. euro rocznie. Nie zgadzali się na reformę świadczeń socjalnych, cięcia na opiekę zdrowotną i podniesienie wieku emerytalnego do 67 roku życia. A z bezrobociem chcieli walczyć za pomocą pakietu stymulacyjnego i zwiększenia zatrudnienia w sektorze publicznym. Za kryzys nie obarczali winą Unii Europejskiej, ale na każdym kroku podkreślali, że zupełnie nie pojmują dlaczego Holendrzy mają wspierać kraje, które same się zadłużyły.

Zwyciężył jednak rozsądek i holenderski pragmatyzm. Liberałowie, wyprodukowali klip wyborczy, w którym przedsiębiorcy przypominali, że Holandia nie tylko dopłaca, ale wciąż czerpie korzyści z bycia członkiem Unii Europejskiej. Wspólny rynek, który dzięki handlowi zagranicznemu i inwestycjom, pozwala rocznie zgromadzić 180 mld euro. A największa suma jaką Europejski Bank Centralny przeznaczył na ratowanie zadłużonych państw to 90 mld euro. Zwycięzcą jest więc nie tylko Liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego, która zdobyli 41 mandatów w 150-osobowym parlamencie, ale i Unia Europejska. 

Liberałowie mogą utworzyć koalicję z Partia Pracy(PvdA), która zdobyła 39 mandatów. Chociaż nie wiadomo czy rozmowy koalicyjne nie utkną w martwym punkcie, bo choć szef Partii Pracy Diederik Samsom zadzwonił do Marka Ruttego i pogratulował mu zwycięstwa, to równocześnie nie ukrywa, że współpraca byłaby dla niego łatwiejsza, jeśli to on dostałby fotel premiera. Pat, ale jak widać Holendrzy całkiem nieźle z patowymi sytuacjami dają sobie radę.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną