Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Misza nadal miesza

Co wybory parlamentarne zmienią w Gruzji?

Budynek nowego parlamentu w Kutaisi – kto tu będzie rządzić? Budynek nowego parlamentu w Kutaisi – kto tu będzie rządzić? TORNIKE TURABELIDZE/AFP / EAST NEWS
Najbogatszy Gruzin i gwiazda gruzińskiej piłki zamierzają odebrać władzę ojcu gruzińskiej demokracji, Micheilowi Saakaszwilemu. Próbą sił będą obecne wybory parlamentarne.
Micheil Saakaszwili ukradł rewolucję róż sprzed ośmiu lat, uśpił czujność Ameryki i Unii Europejskiej, za ich fundusze zbudował w kraju opresyjny system władzy.Seyran Baroyan/Reuters/Forum Micheil Saakaszwili ukradł rewolucję róż sprzed ośmiu lat, uśpił czujność Ameryki i Unii Europejskiej, za ich fundusze zbudował w kraju opresyjny system władzy.
Bidzina Iwaniszwili jest najbogatszym Gruzinem. „Forbes” wycenia go na 6,4 mld dol., co daje mu 153 miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie.David Mdzinarishvili/Reuters/Forum Bidzina Iwaniszwili jest najbogatszym Gruzinem. „Forbes” wycenia go na 6,4 mld dol., co daje mu 153 miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie.
Na inaugurację kampanii wyborczej piłkarza Kachy Kaładze sąd zablokował mu gruzińskie konta pod zarzutem prania brudnych pieniędzy.David Mdzinarishvili/Reuters/Forum Na inaugurację kampanii wyborczej piłkarza Kachy Kaładze sąd zablokował mu gruzińskie konta pod zarzutem prania brudnych pieniędzy.

Przypomina wielką biedronkę. Albo wysoki na 40 m kurhan ze szkła i stali. Kopulasty budynek nowego parlamentu według projektu hiszpańskich architektów pasuje bardziej do Dubaju niż 200-tysięcznego, nieco zapyziałego Kutaisi, ale ma ilustrować osiągnięcia współczesnej Gruzji. Szklane ściany to przejrzystość, walka z korupcją i nowoczesność. Lokalizacja, w miejscu pomnika sławiącego gruzińsko-radzieckie braterstwo broni, w byłej stolicy i drugim mieście kraju, w antycznej Ai, skąd Argonauci zabrali Złote Runo, symbolizuje prozachodnie aspiracje kraju. Kutaisi leży bliżej Europy niż Tbilisi, mniej więcej w pół drogi do największego gruzińskiego portu Batumi. Wreszcie sama przeprowadzka podkreśla wagę ostatnich zmian w konstytucji – po wyborach parlamentarnych 1 października Gruzja przestanie być bowiem republiką prezydencką, a stanie się parlamentarną.

Autor pomysłu Micheil Saakaszwili jest zachwycony, tymczasem opozycja alarmuje, że to tylko wybieg prezydenta, by utrzymać się u władzy. Majstrował przy konstytucji, bo chce powtórzyć manewr Władimira Putina i przeskoczyć na fotel premiera z kanclerskimi uprawnieniami. Ma też swojego Dmitrija Miedwiediewa – wieloletniego szefa MSW i służb specjalnych, którego tego lata zrobił przejściowo szefem rządu. Saakaszwili ukradł rewolucję róż sprzed ośmiu lat, uśpił czujność Ameryki i Unii Europejskiej, za ich fundusze zbudował w kraju opresyjny system władzy. Nie dopuści, by najważniejsze wybory w historii Gruzji, kiedy pierwszy raz może dojść do pokojowej zmiany władzy, zachwiały jego pozycją. Nie cofnie się nawet przed rozpętaniem wojny domowej i powtórzeniem masakr, jak to robi dziś reżim w Syrii – twierdzi opozycja.

Bidzina, czyli Borys

Na wszelki wypadek urzędnicy prezydenta zawzięcie sekują opozycję na czele z jej liderem, sponsorem i nadzieją – miliarderem i założycielem partii Gruzińskie Marzenie, Bidziną Iwaniszwilim. Iwaniszwili jest najbogatszym Gruzinem. „Forbes” wycenia go na 6,4 mld dol., co daje mu 153 miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie, zgromadził majątek wart połowę rocznej gospodarki kraju. Urodził się 56 lat temu w biednej, górniczej rodzinie. Studia techniczne zrobił w Tbilisi, doktorat z ekonomii w Moskwie, a wielkie pieniądze podczas prywatyzacji jelcynowskiej Rosji, gdzie bardziej znany jest jako Borys. Zaczynał od sprowadzania komputerów, zalał też Rosję stacjonarnymi telefonami z przyciskami, zamiast tradycyjnych z obrotową tarczą. Co zarobił, inwestował na giełdzie i w nieruchomości. Zbiera też obrazy Pabla Picassa i ponoć sporo przepłaca.

Zanim został wrogiem nr 2 prezydenta Saakaszwilego (od wojny gruzińsko-rosyjskiej nr 1 zarezerwowany jest dla Putina), unikał mediów i był hołubiony przez gruzińskie państwo. Prezydent przyznał mu obywatelstwo, biznesmen odwdzięczał się mecenatem nad gruzińską Cerkwią, sponsorował m.in. budowę stołecznego soboru św. Trójcy. Zamieszkał na skałach ponad Tbilisi, w ultranowoczesnej posiadłości spod ręki japońskiego architekta, wartej podobno 50 mln dol. Dom wygląda jak rezydencja czarnego charakteru z filmów o Bondzie i właśnie w ten sposób miliarder jest dziś przedstawiany przez obóz Saakaszwilego. Kiedy Iwaniszwili zapowiedział start w wyborach, stał się kolaborantem i agentem chodzącym na pasku Rosji.

Niemożliwe jest – zaczęli głosić zwolennicy prezydenta – by ktoś, kto w Rosji doszedł do takiego majątku, nie był powiązany z tamtejszymi służbami specjalnymi. Rosja nadal dybie na niepodległą Gruzję, której jedynym strażnikiem jest Saakaszwili, i Rosji jest na rękę, by go odsunąć. Urzędnicy poszukiwali więc sposobów na ograniczenie ruchów Iwaniszwilego. Wiosną odebrali mu obywatelstwo, bo oprócz rosyjskiego i gruzińskiego miał też paszport francuski. Latem biznesmen dostał obywatelstwo z powrotem. Iwaniszwili może więc kandydować i agitować, za to wymierzono mu kosmiczną karę o równowartości 90,9 mln dol. za nieprawidłowości przy finansowaniu kampanii.

To drugi oligarcha, który rzuca wyzwanie prezydentowi. Poprzednio próbował Badri Patarkaciszwili, też miliarder, jeszcze bogatszy od Iwaniszwilego. Urzędnicy Saakaszwilego sondowali, czy można oskarżyć go o plany zamachu stanu, ale nie zdołali zablokować jego startu w wyborach. Patarkaciszwili zdobył 7 proc. głosów i zmarł na zawał serca w Londynie. Iwaniszwili liczy na więcej. Ordynacja jest skomplikowana, w parlamencie zasiada 150 posłów, 77 z nich zostanie wyłonionych z list, proporcjonalnie do wyniku swojego ugrupowania, 73 pozostałych wejdzie z jednomandatowych okręgów wyborczych. Iwaniszwili zapowiada, że tą ostatnią drogą wprowadzi do parlamentu pół setki posłów. Listę krajową jego partii otwiera Kacha Kaładze, były piłkarz AC Milan, dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów, największy piłkarz w dziejach Kaukazu, a dziś restaurator i finansista.

Sondaże nie są dla Marzenia optymistyczne – te z połowy września wskazują, że na partię prezydenta zagłosowałoby 37 proc. Gruzinów, na Gruzińskie Marzenie 12 proc., o 6 proc. mniej niż w sierpniu. Ale prawie połowa wyborców nie wiedziała jeszcze, na kogo zagłosuje, i to o nich toczy się teraz zacięta wyborcza walka. Za Saakaszwilim jest administracja, prasa i największe telewizje, więc Iwaniszwili zatrudnia międzynarodowe firmy PR.

 

 

Larry King broni Gruzji

Saakaszwili występuje na amerykańskich uniwersytetach, gdzie opowiada, jak Gruzja przetrwała inwazję stukrotnie większej Rosji, więc Iwaniszwili wykupuje całe strony gazet, gdzie pisze, jak opresyjnym dyktatorem jest prezydent. Miliarder ma też swoją ogólnokrajową telewizję.

TV9 wystartowała w maju, doradza jej m.in. Larry King, emerytowany gwiazdor CNN, który w ten sposób „broni wolności słowa w Gruzji”. TV9 specjalizuje się w materiałach kompromitujących władze oraz w relacjach z licznych protestów przeciwko prezydentowi. W Gruzji dużą część polityki robi się na ulicach i miejskich placach, zwłaszcza na stołecznej ulicy Szoty Rustawelego i schodach pod starym budynkiem parlamentu. Tam była arena rewolucji róż, tam podczas wojny przemawiał Lech Kaczyński, a tuż przed wyborami zaczęły się zbierać setki demonstrantów oburzonych nagraniem, dokumentującym bestialstwo strażników znęcających się nad więźniami w zakładzie karnym nr 8 w Tbilisi.

Za prezydentury Saakaszwilego Gruzja bez wątpienia dokonała skoku cywilizacyjnego, szczególnie w porównaniu z czasami jego poprzednika Eduarda Szewardnadzego. Zaledwie w kilka lat udało się wyplenić korupcję, uczciwość policji drogowej stała się wręcz legendarna. Jak na kaukaskie warunki urzędnicy są arcysprawni, zrobiło się bezpiecznie, prąd płynie w gniazdkach, emerytury są wypłacane na czas, ściągają turyści. Ale do więzień i systemu sądownictwa reformy nie dotarły. Gruzja zajmuje szóste miejsce na świecie pod względem liczby więźniów na 100 tys. mieszkańców, średnio co trzy dni umiera jeden skazany. O kontrolę w zakładzie nr 8 wnioskowała już w maju partia byłej stronniczki Saakaszwilego – Nino Burdżanadze, dziś radykalnej przeciwniczki prezydenta.

Nagranie z bicia i molestowania za pomocą szczotki stało się dowodem brutalności reżimu. Afera doprowadziła do dymisji minister odpowiedzialnej za więziennictwo, ale jej resort broni się, że film został nakręcony na zlecenie i za pieniądze… Iwaniszwilego. Pośredniczyć miał osadzony w więzieniu były policjant, ojciec kandydata na posła z list Marzenia i teść wpływowego doradcy Iwaniszwilego. Policjant został aresztowany za nielegalne posiadanie broni tuż po tym, jak miliarder ogłosił początek kariery politycznej. Iwaniszwili miał przekazać strażnikowi 17 tys. dol. za nagranie odpowiednich ujęć. Urzędnikom nie przeszkadza, że sama scena jest autentyczna, dokumentuje przemoc i gwałt w więzieniu.

Szklane fundamenty

Szykany pod adresem opozycji są na porządku dziennym. Na inaugurację kampanii wyborczej Kachy Kaładze sąd zablokował mu gruzińskie konta pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. W sierpniu zeszłego roku sąd skazał zaocznie na pięć i pół roku więzienia zbiegłego z kraju męża Nino Burdżanadze za organizowanie ataków na policjantów podczas protestów w maju 2011 r. W trakcie obecnej kampanii na wiecach dochodzi do zamieszek, w użyciu są pięści i kamienie, latem po spotkaniach wyborczych w dwóch wsiach w szpitalach znalazła się dziesiątka rannych dziennikarzy. Wiadomo także, że w 2008 r. urzędnicy pomogli prezydentowi uniknąć drugiej tury wyborów prezydenckich.

Rozedrgana opozycja ma często rację, ale jest zbyt rozhisteryzowana i nieraz niepotrzebnie straszy Gruzinów. Ogólnie znajduje się w trudnej sytuacji. Wielu z jej polityków to dawni współpracownicy prezydenta i mają z nim osobiste porachunki, wielu boli, że Misza, ich kompan od wina i rewolucji, ma dopiero 44 lata, a w polityce osiągnął już wszystko. Nie potrafią także zbudować konkurencyjnej oferty. Gruzińskie Marzenie, będące koalicją kilku rozproszonych partii, proponuje zbliżenie z Rosją i rozważne stosunki z Zachodem. No i Micheil Saakaszwili jest nadal prawdziwie popularny – nie przeszkodziła w tym wojna z Rosją, największy kryzys jego prezydentury, za który opozycja chętnie rozliczyłaby prezydenta przed jakimś trybunałem.

Kończąca się w przyszłym roku dekada prezydentury Saakaszwilego (nie będzie mógł już kandydować na trzecią kadencję) zapamiętana zostanie nie tylko z kilkudniowej wojny, która przesądziła o losie zbuntowanej Abchazji i Osetii Płd. Ultraliberalne reformy zapatrzonego w Zachód prezydenta doprowadziły do całkowitej deregulacji gospodarki, firmę zakłada się w 15 minut i przez Internet, z blisko tysiąca licencji i zezwoleń zostało około 150, uproszczono podatki, zniesiono cła. Młodzi Gruzini wzdychają do posad państwowych, rząd tworzą głównie 30-latkowie. W 2011 r. gospodarka urosła o 7 proc., w tym i przyszłym ma być podobnie. Napływają też inwestycje zagraniczne, choć nie ograniczają wysokiego, oficjalnie kilkunastoprocentowego bezrobocia.

Aż połowa Gruzinów żyje wciąż z rolnictwa i wcale się nie bogaci. Prezydent i powołany latem rząd ogłosili więc czteroletni plan zaradczy. Wszyscy emeryci powyżej 67 roku życia będą objęci ubezpieczeniem zdrowotnym, minimalna emerytura wzrośnie do 140 lari, czyli około 240 zł (Gruzińskie Marzenie podbiło stawkę do 220 lari miesięcznie). Partia rządząca obiecuje, że jeśli wygra wybory, ściągnie w cztery lata 4 mld dol. nowych inwestycji, co da ponad ćwierć miliona miejsc pracy. Zapowiada się spektakularnie, podobnie jak Lazyka – projekt półmilionowego miasta, które ma wyrosnąć na czarnomorskim wybrzeżu. Kolejny znak, że Saakaszwilemu łatwiej idzie budowa szklanych domów niż fundamentów demokracji.

Polityka 39.2012 (2876) z dnia 26.09.2012; Świat; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Misza nadal miesza"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną